Wlk. Brytania: nie ma decyzji w sprawie interwencji w Iraku
Rząd brytyjski nie podjął jeszcze decyzji w sprawie akcji wojskowej w Iraku, ale jej nie wyklucza, gdyby nie doszło do głosowania nad drugą rezolucją, której projekt Brytyjczycy przedłożyli w poniedziałek w Radzie Bezpieczeństwa ONZ - powiedział we wtorek szef brytyjskiej dyplomacji Jack Straw.
Straw uważa, że głosowanie nad projektem rezolucji, opracowanej przy współpracy Amerykanów i Hiszpanów, mogłoby się odbyć w ciągu dwu tygodni - o ile postawa Saddama Husajna nie ulegnie zmianie.
Projekt nie wyznacza Irakowi żadnego nieprzekraczalnego terminu pozbycia się broni chemicznej, biologicznej i nuklearnej, a mówi po prostu, że Rada Bezpieczeństwa "uznaje, iż Irak nie wykorzystał ostatecznej sposobności, jaką dała mu rezolucja 1441", co daje prawną podstawę do inwazji.
Ma to - jak twierdzi szef brytyjskiej dyplomacji w wypowiedzi dla radia BBC - doprowadzić "do skoncentrowania się Rady Bezpieczeństwa i społeczności międzynarodowej na uchybieniach Iraku", ale "nie chodzi o pośpieszne wydawanie sądów".
Pytany o możliwość wspierania przez Wielką Brytanię Stanów Zjednoczonych w ich akcji wojskowej przeciw Irakowi bez poparcia Rady Bezpieczeństwa ONZ, Straw podkreślił, że "Wielka Brytania ma pole manewru".
"Jesteśmy krajem niezależnym i suwerennym. Powinniśmy podejmować własne decyzje. Jeszcze nie podjęliśmy decyzji w sprawie Iraku" - powiedział Straw.
Zaznaczył, że rząd nie przedstawił żadnego wniosku w tej sprawie w Izbie Gmin. Tymczasem administracja amerykańska dysponuje stosowną rezolucją Kongresu, która dopuszcza interwencję w Iraku, jeżeli prezydent Bush podejmie taką decyzję.
Straw nie chciał komentować informacji amerykańskiego dziennikarza Dana Rathera z CBS, iż Saddam Husajn odmówił zniszczenia rakiet al-Samud 2, czego domagał się wielokrotnie szef inspektorów Hans Blix. Blix uznał, że niszczenie tych rakiet powinno rozpocząć się najpóźniej 1 marca. (aka)