PolskaWładze Warszawy i policja szukają winnego chaosu w metrze

Władze Warszawy i policja szukają winnego chaosu w metrze

W Warszawie trwają poszukiwania sprawcy zamieszania w warszawskim metrze. Okoliczności wtorkowych i środowych utrudnień, gdzie z powodu zapachu gazu były wyłączone z ruchu niektóre stacje metra, bada policja. Analizowany jest m.in. zapis monitoringu; na razie nie wiadomo, kto lub co mogło wywołać podejrzany zapach.

Władze Warszawy i policja szukają winnego chaosu w metrze
Źródło zdjęć: © WP.PL

08.05.2014 | aktual.: 08.05.2014 12:34

- Wstępnie przeanalizowaliśmy nagrania z monitoringu z metra z obu dni i nie znaleźliśmy na razie niczego, co pozwoliłoby na wykrycie przyczyny - powiedział rzecznik KSP Mariusz Mrozek.

Jak dodał, policjanci sprawdzający monitoring nie zauważyli żadnej sytuacji, która mogłaby jakoś wyjaśniać przyczynę powstania utrudnień w metrze. - Oczywiście cały czas wyjaśniamy sprawę. Jeszcze raz będziemy przeglądać i analizować nagrania z monitoringu. Tych kamer jest dużo - zaznaczył.

Utrudnienia w metrze zaczęły się we wtorek ok. godz. 11, gdy na stacjach Centrum i Świętokrzyska wyczuwalny był zapach gazu. Na miejsce skierowana została m.in. strażacka specjalistyczna jednostka ratownictwa chemicznego. Przyrządy nie wykryły jednak obecności gazu. Do godzin popołudniowych sprawdzono jeszcze kilka innych stacji, na których również czuć było podobny zapach.

Sytuacja powtórzyła się w środę - z powodu podejrzanego zapachu, który wyczuli maszyniści, wyłączonych zostało sześć stacji metra na linii Słodowiec - Politechnika, m.in. stacja Centrum i Świętokrzyska. Po południu zebrał się stołeczny Zespół Zarządzania Kryzysowego. Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz - Waltz mówiła po posiedzeniu, że najbardziej prawdopodobną wersją jest ta, że jakaś osoba lub grupa osób specjalnie rozpyla substancję zapachową.

Zaznaczyła jednocześnie, że nie jest to substancja trująca i metro jest bezpieczne.

Rozpatrywane są też inne wersje. Przedstawiciele metra wykluczyli m.in. taką, że podejrzany zapach mógł być skutkiem wymiany nawierzchni ulic nad stacjami.

W czwartek w Polskim Radiu prezydent Warszawy powiedziała, że miasto poniosło znaczne koszty związane z utrudnieniami w metrze. - Będziemy starali się wykryć sprawcę, dlatego że to jest jednak bardzo duży paraliż, też poczucie takie psychiczne tych, którzy podróżują (metrem), nie jest najlepsze, no i to są określone koszty, bo te 2 dni kosztowały 31 tys. zł. Natychmiast w takich sytuacjach uruchamiamy komunikację zastępczą, czyli tramwaje i autobusy. W pierwszym przypadku było prawie 20 tramwajów, 60 autobusów, w drugim trochę mniej, bo to krócej trwało. Jednym słowem, jeśli będzie złapany (sprawca), na pewno będzie obciążony kosztami - dodała.

Zaprzeczyła też, by zatrzymanie metra mogło mieć związek z jakimiś pracami budowlanymi na powierzchni lub z budową drugiej linii metra. - Kontaktowaliśmy się z dyspozytorem gazu - on nie widzi żadnych takich możliwości; i tak samo była sprawdzana druga linia metra - zapewniła.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)