Władze Krakowa chcą ograniczyć liczbę punktów sprzedaży alkoholu w mieście
Władze Krakowa chcą ograniczyć liczbę punktów sprzedaży alkoholu w mieście z 2,5 tys. do 2 tys. 378. Radni podkreślali w środę, że nie zmieni to sytuacji, bo koncesję stracą niekoniecznie sklepy czy lokale, których klienci wywołują awantury i są uciążliwi dla otoczenia.
Prezydencki projekt uchwały Rady Miasta zakłada obniżenie liczby punktów sprzedaży alkoholu o 122.
Zwiększone z 50 do 70 metrów mają być odległości sklepów od szkół, przedszkoli, ogrodzonych placów szkolnych i boisk oraz kościołów, przy czym jeśli obiekty te znajdują się na ogrodzonej działce dystans będzie mierzony od ogrodzenia, a nie jak było do tej pory od najbliższego wejścia w ogrodzeniu.
Regulacje te nie dotyczą lokali gastronomicznych. Punkty, które obecnie nie spełniają kryterium odległości, stracą prawo do sprzedaży alkoholu dopiero, gdy wygaśnie im zezwolenie.
W uchwale zapisano limity punktów sprzedaży alkoholu dla każdej z 18 dzielnic Krakowa. Według radnych PiS najlepszy byłby zapis odnoszący się do całego miasta, bo rozbicie liczby punktów na poszczególne dzielnice, może być przyczyną uchylenia uchwały przez wojewodę.
- Nie mamy w tej sprawie jednoznacznego stanowiska prawników wojewody. Nie możemy sobie pozwolić na to, że jeśli ta uchwała zostanie uchylona, będzie można otwierać sklepy bez żadnych limitów - mówił dziennikarzom radny PiS Krzysztof Durek. - Naszym celem jest ograniczenie liczby tzw. kiosków z alkoholem, małych punktów, które najbardziej przeszkadzają mieszkańcom i tych sklepów, których właściciele nie dotrzymują norm - dodał.
Według radnego Wojciecha Wojtowicza (PO) samorząd nie ma wpływu na to. co najbardziej uciążliwe dla mieszkańców: na całodobową sprzedaż alkoholu, bo zmiana godzin otwarcia sklepów wymagałaby zmiany ustawy. - Nie przedstawiono nam dzisiaj danych, ilu przedsiębiorców po zmianie przepisów straci koncesję. Powinniśmy mieć takie informacje, by ocenić, ile sklepów i lokali może zostać zamkniętych. Jeśli chodzi o gastronomię, limit punktów powinien być tak wysoki, by regulował to rynek - uważa Wojtowicz. - Poza tym największą bolączką jest sprzedaż piwa, której nie dotyczą żadne limity, a nie sprzedaż mocnego alkoholu - dodał.
- Obniżenie liczby punktów sprzedaży alkoholu z 2500 do 2400 nie przyniesie żadnych realnych zmian. Nie uda się zlikwidować najbardziej uciążliwych punktów, zezwolenia stracą ci, których koncesja wygasa. Lepiej zwiększyć kontrolę sprzedaży nieletnim, lobbować na rzecz wprowadzenia monitoringu w sklepach i zabierać koncesje tym lokalom, gdzie jest problem - mówił radny PO Aleksander Miszalski.
- To nie ograniczenie liczby punktów sprzedaży ograniczy kłopoty z alkoholem, Trzeba zintensyfikować kontrole - uważa przewodniczący Klubu Radnych "Przyjazny Kraków" Rafał Komarewicz.
W ub.r. w Krakowie cofnięto 54 zezwolenia, w tym roku 21. Powody to: sprzedaż alkoholu nieletnim lub nietrzeźwym i zakłócanie porządku. Jak podkreślają urzędnicy przepisy są tak skonstruowane, że obecnie zezwolenie traci przedsiębiorca, jeśli po koncesję zgłosi się ktoś prowadzący inną firmę, spełnia wymogi i będzie chciał sprzedawać alkohol w tym samym miejscu, placówka będzie nadal działać.
Obecnie przy limicie 2,5 tys. punktów sprzedaży mocnego alkoholu w Krakowie niewykorzystanych jest 95 zezwoleń. Co miesiąc wygasa ok. 20 zezwoleń, tracą je także ci, którzy łamią prawo albo nie wniosą w terminie opłat.
Radni zajmą się sprawą liczby punktów oferujących alkohol w ponownie w lipcu. Nawet jeśli limity zostaną zmienione, nowe przepisy wejdą w życie w rok po ogłoszeniu w Dzienniku Urzędowym Województwa Małopolskiego, czyli najwcześniej w 2016 r.