Władze Goerlitz donoszą na elektrownię Turów
Przedstawiciele niemieckich władz mają pretensje, że Polacy za późno poinformowali o zagrożeniu, co doprowadziło do zalania dużej części miasta Goerlitz - pisze "Rzeczpospolita".
17.08.2010 | aktual.: 17.08.2010 12:29
Władze tego miasta złożyły nawet doniesienie do prokuratury. Chcą, by ustalono sprawców zaniedbań, których można by pociągnąć do odpowiedzialności finansowej. Zniszczenia w Goerlitz oszacowano na 50 milionów euro.
Burmistrz leżącego na drugim brzegu Odry Zgorzelca, Rafał Gronicz ocenia, że doniesienie do prokuratury to szukanie kozła ofiarnego. Niemcy twierdzą, że woda przerwała należącą do elektrowni Turów tamę na zbiorniku Niedów, a wzbierająca na skutek opadów woda przelewała się przez koronę wałów i je rozmywała. O tym za pośrednictwem ambasady polskiej szybko powiadomiono Centrum Operacyjne MSZ Niemiec. Informacje o narastającym zagrożeniu dostał również od polskiej policji Punkt Wymiany Informacji w Goerlitz. Zastępca prokuratora rejonowego w Zgorzelcu Dariusz Kończyk powiedział "Rzeczypospolitej", że tama przetrzymała już większą powódź w 1997 roku. To obiekt traktowany priorytetowo, przeglądy wykonywano co roku, zgodnie z przepisami - podkreślił .