Władze Białorusi: panuje świąteczna atmosfera
Władze Białorusi zapewniają, że wybory prezydenckie przebiegają w niedzielę w świątecznej atmosferze. W lokalach wyborczych zorganizowano bufety, w których sprzedaje się towary bez marży, w tym także alkohol.
19.03.2006 | aktual.: 19.03.2006 18:31
Prezydent Aleksander Łukaszenka podczas piątkowej wizyty w zakładach BiełAZ w Żodino powiedział, że wydał władzom lokalnym polecenie, by "zrobić ludziom święto" w czasie głosowania.
Wybory to nie tylko wydarzenie polityczne, to także święto - podkreśla w niedzielę telewizja. Informuje, że praktycznie we wszystkich lokalach wyborczych, nawet w oddalonych wsiach, zorganizowano obficie zaopatrzone bufety sprzedające towary ze zniżkami, także alkohol. W bufetach "czeka bogaty asortyment towarów po dostępnych cenach" - zaznacza telewizja w reportażach z piekarni i cukierni szykujących specjalne wypieki dla lokali wyborczych.
W lokalu wyborczym, zorganizowanym w Państwowym Uniwersytecie Lingwistycznym w centrum Mińska, bufet znajduje się w tym samym pomieszczeniu, gdzie stoją stoły komisji wyborczej.
Przewodniczący komisji Wiktor Kastamarow powiedział, że w jego obwodzie frekwencja przekroczyła 50% już o godz. 10.00. Wiele osób skorzystało bowiem z możliwości przedterminowego głosowania. Jak powiedział Kastamarow, przed weekendem zagłosowało już 90% studentów.
Głosujący w niedzielę student powiedział, że na uczelni nie było nacisków, by głosować wcześniej. Jednak studentom dano dzień wolny w poniedziałek i większość z nich wykorzystała długi weekend na wyjazdy do domu; głosowali więc wcześniej.
On sam głosował na kandydata sił demokratycznych Aleksandra Milinkiewicza, bo - jak wyjaśnił - "chce, żeby w kraju doszło do przemian". Przed rozmową z PAP upewnił się, czy nie jest filmowany bądź nagrywany.
Z 14 indagowanych przez PAP osób 12 przyznało, że głosowało na Milinkiewicza. Byli to ludzie w różnym wieku, od bardzo młodych po starszych państwa po sześćdziesiątce. Tylko jedna para emerytów powiedziała, że oddała głos na prezydenta Łukaszenkę. Na pytanie dlaczego, mężczyzna zdecydowanie oświadczył: "A na kogo innego?".
Wszyscy głosujący na Milinkiewicza tłumaczyli, że popierają jego program i mają już dość obecnego prezydenta. Dlaczego głosowaliśmy na Milinkiewicza? Bo mamy już dość wojującego chama na czele państwa! - denerwowała się zażywna 45-latka, aż musiał ja uciszać mąż.
Chcę, żeby mój kraj był europejski i cywilizowany, żeby żył w przyjaźni z sąsiadami, i tymi ze Wschodu, i tymi z Zachodu. Mam już dość tej ksenofobii i otaczającego nas kłamstwa. Nie chcę, by rządził nami człowiek, który jest już nienormalny. Proszę popatrzeć na niego, przecież on ma w oczach strach - mówił elegancki 50-latek.
Przyznał, że Łukaszenkę popiera wiele osób, zwłaszcza na prowincji. Nawet moja żyjąca na wsi matka go popierała. Mówiła, że przecież prezydent podniósł emerytury. No to usiadłem i wyliczyłem jej, ile mogła kupić za niższą emeryturę kilka lat temu, a ile teraz, przy wyższych cenach, za tę podwyższona. I przekonałem ją, zmieniła zdanie - opowiadał.