Władysław Serafin: polityczna kariera na blokadach
Dzisiaj wielu polityków zaczyna, czy chce robić kariery na tych blokadach. I to jest smutne, przykre, że nie wykonują swojej misji w Sejmie, do czego ich wyborcy zobowiązali, tylko popisują się przed blokującymi drogi rolnikami. I tak naprawdę rolnicy powinni ich poprosić o zajęcie miejsca w ławach poselskich, a nie na drodze przy rowie - mówi przewodniczący kółek rolniczych Władysław Serafin w "Salonie Politycznym Trójki".
Przemysław Barbrich: Co panowie ustalili, przez 6 godzin rozmawialiście z wicepremierem Kalinowskim na temat rozwiązania problemów rolników. I co konkretnego panowie ustalili?
Władysław Serafin: Ja myślę, że najważniejsze jest znowu w Rzeczpospolitej, że doszło do rozmów rząd - związki. Rozmowy odbyły się w kancelarii premiera, zatem miały charakter oficjalnych rozmów rządowych z udziałem wielu przedstawicieli agend rządowych. Martwi to, że do rozmów kolejnych i to na tak wysokim szczeblu dochodzi dopiero po protestach rolniczych i to wielotygodniowych.
Przemysław Barbrich: Panie prezesie, jeszcze raz próbuję zadać pytanie, co panowie konkretnego ustalili na spotkaniu z wicepremierem Kalinowskim?
Władysław Serafin: Konkretnego, w tej chwili nic. Dlatego, że jest to początek rozmów, pierwsza ich część. Będą kontynuowane w poniedziałek. Związki przygotują wspólne stanowisko w istotnych kwestiach interwencji na rynku żywca. Domagamy się, aby ta cena interwencyjna oscylowała w granicach 3,50.
Przemysław Barbrich: A rząd mówi 3,10; 3,20; 3,30 w zależności od klasy.
Władysław Serafin: Są niewielkie rozbieżności w tej materii. Jeżeli powiem, że nie odtwarza nawet 3,50 kosztów produkcji, to tych wszystkich, którzy nas nie tolerują, czy nie lubią powiem, czy państwo jadąc do pracy chcieliby do pracodawcy dopłacać, czy jednak zarabiać. My musimy społeczeństwo jednak nauczyć, czy poprosić o takie rozumienie, że dla nas świnia, krowa czy mleko to jest warsztat pracy. To jest produkt, za który sprzedając na rynku nie uzyskujemy sumy, którą włożyliśmy wyprodukowując ten towar.
Przemysław Barbrich: Ale zanim do tej pracy dojedziemy, to staniemy na blokadzie, bo jak rozumiem panowie nie wezwą do tego, żeby rolnicy z blokad zeszli?
Władysław Serafin: Nie mamy żadnych podstaw.
Przemysław Barbrich: A czy rozumie pan coś z tego, że na czele lubelskiego sztabu protestacyjnego stoi poseł PSL, a na czele delegacji rządowej stoi Jarosław Kalinowski, prezes PSL?
Władysław Serafin: A na czele protestów stoją posłowie SLD, posłowie PiS, posłowie Samoobrony. Ja w tym nie widzę żadnej różnicy. Pan poseł Podkański jest w swoim terenie posłem i dzieli się prawdopodobnie tymi blokadami z innymi politykami. Tutaj nie można mówić, że to jest tylko przywara PSL-owskich posłów. Dzisiaj wielu polityków zaczyna, czy chce robić kariery na tych blokadach. I to jest smutne, przykre, że nie wykonują swojej misji w Sejmie, do czego ich wyborcy zobowiązali, tylko popisują się przed blokującymi drogi rolnikami. I tak naprawdę rolnicy powinni ich poprosić o zajęcie miejsca w ławach poselskich, a nie na drodze przy rowie.
Przemysław Barbrich: Na czym pan opiera takie głębokie przekonanie, że uda się w toku tych rozmów cokolwiek załatwić. Bo związkowcy z Samoobrony mówią, że takie rozmowy nie mają sensu, bo i tak się nie uda niczego załatwić?
Władysław Serafin: No nie można tak mówić, bo inicjatywę zgłosił poseł Filipek, lider Samoobrony, zatem to jest zły cytat.
Przemysław Barbrich: Zły cytat?
Władysław Serafin: Dlatego, że Samoobrona jest stawiana zawsze w roli tego walczącego. (Polskie Radio/jask)