PolskaWładysław Serafin o aferze taśmowej: to zamach na mnie

Władysław Serafin o aferze taśmowej: to zamach na mnie

Zaplanowana prowokacja - tak szef kółek rolniczych Władysław Serafin nazywa sprawę nagrania jego rozmowy z b. prezesem Agencji Rynku Rolnego Władysławem Łukasikiem. Według niego cała sprawa to "zamach" na jego osobę, a nagrania dokonano podrzuconą mu do gabinetu kamerą.

Władysław Serafin o aferze taśmowej: to zamach na mnie
Źródło zdjęć: © PAP | Jacek Turczyk

17.07.2012 | aktual.: 21.08.2012 12:58

Rozmowy Serafina z Łukasikiem ujawnił "Puls Biznesu"; jak relacjonowały media, Łukasik mówił Serafinowi o wykorzystywaniu państwowego majątku przez niektórych działaczy Stronnictwa dla własnych korzyści. W stenogramach rozmowy pojawił się też wątek należącej do ARR spółki Elewarr.

- Obrzydliwa prowokacja skierowana przeciwko mnie - powiedział Serafin. Pytany, kto - jego zdaniem - mógł być jej autorem i co mogło być jego celem odparł: "Nie wiem kto, nie wiem jak. Jest to ohydne i wkręcanie mnie w taką intrygę, jest po prostu jakąś zaplanowaną prowokacją".

Serafin uważa, że nagrania dokonano podrzuconą do jego gabinetu kamerą. - Technika dziś jest taka, że przez okno można wrzucić pluskwę. Przy moim otwartym biurze każda rzecz jest możliwa; mam bardzo otwarty gabinet i każdy tu może przyjść, tysiące ludzi się przewijają przez mój pokój, ja po nikim nie sprzątam, nie sprawdzam - mówił szef kółek rolniczych.

Jak przekonywał, rozmowa z Łukasikiem była całkiem prywatnym spotkaniem i została zaplanowana kilka dni wcześniej. - Ktoś bezczelnie wykorzystał ten moment - ocenił Serafin. Zapewnił, że po wyjściu Łukasika z nikim nie rozmawiał na temat tego, co usłyszał.

Pytany, dlaczego nie zawiadomił prokuratury w związku z tym, co usłyszał od Łukasika, powiedział, że nie traktował tych informacji w kategoriach przestępstwa. "A dlaczego miałem zawiadamiać prokuraturę? Czy każdy, kto się kawy napije i dowie się plotek, leci do prokuratora? Co by w tym kraju się działo, gdyby każdy leciał do prokuratury, bo usłyszał parę plotek" - powiedział Serafin.

- Nie do mnie należała weryfikacja wyznań mojego kolegi; to była koleżeńska rozmowa, ja tego nie oceniłem jako przestępstwa - stwierdził. Jak powiedział, słowa Łukasika potraktował jako "zwierzenia poranionego człowieka, którego potraktowano źle i chce się wypłakać". - Przyszedł się do mnie wypłakać i ktoś to bezczelnie wykorzystał - dodał.

Serafin powiedział, że całą sprawę traktuje bardziej jako "zamach" na jego osobę niż na ministra rolnictwa Marka Sawickiego; nie traktuje jej także jako przedwyborczej rozgrywki w PSL. Na jesiennym kongresie partii odbędzie się wybór prezesa PSL.

- Nie mam nic wspólnego z jakąkolwiek grupą, dla mnie Marek Sawicki jest wzorowym, najlepszym ministrem; nikt mi nie zarzuci, że ja Markowi zrobiłem krzywdę, to samo z premierem Pawlakiem - podkreślił.

Zaznaczył, że wszelkie frakcyjne podziały w PSL go nie interesują. - Są poza mną. Nikt mi nie udowodni, że ja analizuję przedwyborczą sytuację w PSL i z kimś jestem ułożony - powiedział.

Dodał, że on "by takiej taśmy nie wypuścił z rąk, gdyby ją miał". - Buduję nowoczesny związek rolniczy i może to kogoś boli i komuś przeszkadza. Ktoś chciał mnie skompromitować, nie ministra - powiedział. Jak dodał, ktoś "chamsko, brutalnie" wszedł w jego prywatne życie i chce go zniszczyć.

- Nie mam żadnych interesów z żadną spółką; nie miałem powodów się na nikim mścić, bo nie jestem w żaden sposób związany - ani prywatnie, ani służbowo - z żadną agencją rządową, z żadną spółką. Zatem nie mam powodów szukać haka na kogokolwiek, nikt mi krzywdy nie zrobił - powiedział Serafin.

Podkreślił, że obecnie chce jedynie "odpocząć od tej całej sytuacji". - Nie interesuję się, jakie wnioski będą. Nie miałem i nie mam złych zamiarów wobec PSL i jakiegoś działacza; jest to chamstwo, co się stało, brutalne chamstwo - mówił szef kółek rolniczych.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (464)