Władimir Putin sięgnął po kij. Kreml przykręca śrubę społeczeństwu
Po powrocie Władimira Putina na Kreml, rosyjskie władze sięgnęły po kij i przykręcają śrubę społeczeństwu. Świadczą o tym nie tylko nowe przepisy wymierzone w wolność słowa i zgromadzeń, ale również los dziewczyn z zespołu Pussy Riot, którym grozi nawet siedem lat więzienia za antyputinowską piosenkę - pisze dla Wirtualnej Polski Katarzyna Kwiatkowska.
27.07.2012 | aktual.: 27.07.2012 08:44
Dziewczyny z grupy Pussy Riot pozostały w areszcie. Prezydent Putin podpisał ustawę przywracającą odpowiedzialność karną za oszczerstwa. Weszło w życie restrykcyjne prawo o zgromadzeniach publicznych, utrudniające organizację mitingów. Wkrótce w Rosji znacząco zwiększy się liczba "obcych agentów" - organizacje pozarządowe, które otrzymują zagraniczne granty, będą musiały publicznie ogłosić się tym mianem. Pod pozorem walki z internetową pedofilią urzędnicy otrzymają uprawnienia do wprowadzania cenzury w sieci. Sytuacja społeczeństwa obywatelskiego w Rosji znacząco się pogorszyła.
Po powrocie Władimira Putina na Kreml, rosyjskie władze sięgnęły po kij. Przykręcają śrubę. - Nie ma jednak możliwości zachowania status quo - twierdzi politolog Michaił Dmitriew, szef Centrum Badań Strategicznych. - Rosję czekają znaczące zmiany politycznego systemu. Zaangażowani politycznie Rosjanie, niezależnie od stron barykady, na których się znajdują, z niepokojem czekają na jesień, otwarcie nowego sezonu politycznego.
Chamscy agenci
Kilka słów o nowych ustawach. W zgodnej opinii ekspertów zostały one napisane pod dyktando chwili. Mają na celu ograniczyć siłę społecznego protestu.
Obrońcy praw człowieka ostrzegają, że dzięki nowej ustawie o NGO-sach, władze będą mogły zamknąć niewygodne dla siebie organizacje pozarządowe. Deputowani Jednej Rosji twierdzą z kolei, że prawo o agentach działa również w Stanach Zjednoczonych. I rzeczywiście, w 1938 r. za wielką wodą przyjęto FARA (Foreign Agents Registration Act) skierowane przede wszystkim przeciwko amerykańskim zwolennikom nazizmu.
Tygodnik "Russkij Reportior" zwraca jednak uwagę, że foreign agent dla Amerykanów i obcy agent dla Rosjan nie oznaczają tego samego. W USA słowo agent kojarzy się z agentem ubezpieczeń, czy agentem nieruchomości. W Rosji skojarzenie jest skrajnie negatywne: "agent" to po prostu szpieg. Trudno uwierzyć, że ustawodawcy wyszło to przypadkiem.
Dmitrij Miedwiediew jeszcze jako prezydent lubił uchodzić za liberała. Z jego inicjatywy wykreślono z kodeksu karnego odpowiedzialność karną za oszczerstwa. Ten artykuł był straszakiem na niezależnych dziennikarzy, którzy w swoich publikacjach pokazywali urzędników w złym świetle. Teraz znowu można trafić do więzienia za słowo.
Najciekawsze, że inicjatywę Jednej Rosji, poparł jej nowy szef Miedwiediew. - Na pytanie, dlaczego poparł przywrócenie sankcji, premier odpowiedział, że w zasadzie zawsze je popierał, bo w Rosji jest dużo chamstwa, a elitę trzeba bronić przed oszczerstwami - opowiada znajoma dziennikarka. Pięć celów władzy
- Nowe ustawy uderzają w pięć najaktywniejszych grup społecznych - mówi znany rosyjski opozycjonista, Władimir Ryżkow. - Pierwsza z nich to oczywiście uczestnicy i organizatorzy ulicznych protestów. W świetle nowego prawa trudniej zwoływać mitingi. Organizatorom protestów grożą milionowe mandaty.
Drugim celem ustaw są wspomniane już organizacje pozarządowe. One drażnią władze od dawna - kontynuuje Ryżkow. - Podczas grudniowych i marcowych wyborów rządzącym dała się we znaki organizacja "Gołos", która czuwała nad procesem wyborczym. "Gołos" zdemaskował liczne oszustwa, co sprowokowało ludzi do wyjścia na ulice.
Trzecią ofiarą nowych praw są dziennikarze, czwartą internauci. Użytkownicy sieci obawiają się, że pod pozorem walki ze szkodliwymi społecznie treściami, władze wprowadzą cenzurę do sieci, przestrzeni wolnego słowa w Rosji. Gdyby nie Internet, być może nie doszłoby do masowych mitingów po grudniowych wyborach parlamentarnych.
- Uczestnicy protestów skrzykują się na portalach społecznościowych - mówi Ryżkow. - Intencją ustawodawców jest ograniczenie wolności w internecie. Urzędnik bez decyzji sądu będzie decydował o zamknięciu stron internetowych. To faktyczne wprowadzanie cenzury Podobną ustawę wprowadzona kilka lat wcześniej na Białorusi.
Piątym celem, zdaniem Ryżkowa, są niezależni artyści. Siedem lat więzienia grożące dziewczynom z Pussy Riot, które wystąpiły w cerkwi z antyputinowską piosenką, świadczy o tym dobitnie.
Co będzie jesienią?
- Bardzo ciężko przewidzieć, co zdarzy się jesienią - mówi analityk polityczny, były doradca prezydenta Miedwiediewa, Borys Makarenko. - Jeśli mitingi będą kontynuowane, będzie rosła liczba ich zwolenników w społeczeństwie.
Politolog bierze pod uwagę dwa przeciwstawne scenariusze: konfrontacji i kompromisu między władzami a protestującymi. W jego wyniku dojdzie do politycznych reform. Putinowski reżim będzie powoli dryfował w stronę większej demokratyzacji. W możliwość kompromisu nie wierzy jednak Ryżkow.
- Już we wrześniu dojdzie do pierwszych gwałtownych konfrontacji między władzami a społeczeństwem obywatelskim - prognozuje opozycjonista. - Napięcie będzie rosło. W reakcji na nową falę mitingów przeciwko ich uczestnikom będą otwierane sprawy karne. Pogorszy się sytuacja trzeciego sektora i niezależnych mediów. Nie wydaje mi się jednak, by Putin zdecydował się na przekroczenie granicy, od której zaczyna się dyktatura. Nie zrobi tego ze względu na międzynarodowy i wewnętrzny sprzeciw. W kraju będzie rosła niestabilność polityczna. To już potwierdzają inwestorzy, którzy zaczynają uciekać z Rosji. Sytuacja jest dla nich zbyt niepewna.
- Jedno jest pewne, rewolucja w Rosji nie jest nikomu potrzebna - podsumowuje Makarenko. Trudno nie przyznać mu racji.
Katarzyna Kwiatkowska dla Wirtualnej Polski
Autorka dziękuje Moskiewskiej Szkole Badań Politycznych za możliwość wzięcia udziału w wykładach.