Wkrótce będziemy wiedzieć, kto zatruł wodę w Pleszewie
Trwające od ponad czterech miesięcy dwa
śledztwa w sprawie skażenia ujęcia wody w Pleszewie (Wielkopolska)
bakteriami coli zakończą się na przełomie listopada i grudnia -
poinformował rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej
w Kaliszu, Janusz Walczak.
W wyniku skażenia, do którego doszło w połowie marca, przez kilka tygodni ok. 30 tys. mieszkańców miasta i pobliskich miejscowości korzystało z wody dostarczanej beczkowozami. Wkrótce po tym miejscowa prokuratura rozpoczęła dwa śledztwa związane ze skażeniem ujęcia. Na początku lipca przekazano je do prowadzenia prokuraturze w Ostrzeszowie.
Jedno z tych śledztw dotyczy zanieczyszczenia ujęcia, a drugie - ewentualnego niedopełnienia obowiązków przez władze miasta, które nie stworzyły tam strefy ochronnej. Badane są także podejrzenia, że o skażeniu władze mogły zbyt późno poinformować mieszkańców.
Po ujawnieniu skażenia twierdzono, że najprawdopodobniej spowodowała je gnojowica, pochodząca z jednego z dużych gospodarstw hodowlanych. Niewykluczane też, że mógł to być wywar pogorzelniany. Okazało się też, że ujęcie nie posiada pośredniej strefy ochronnej i jest zbyt płytkie.
Rzecznik poinformował, że śledczy z Ostrzeszowa mają już wyniki badań fizyko-chemicznych wody z ujęcia oraz opinię biegłego z zakresu bakteriologii.
Za umyślne skażenie wody grozi kara do pięciu lat więzienia. Nieumyślne doprowadzenie do takiego zdarzenia zagrożone jest karą grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do dwóch lat.