Wizyta Kasjanowa w Chinach pod znakiem rurociągu
Kwestia rurociągu, którym rosyjska ropa miałaby popłynąć do Chin, zdominowała kilkudniową wizytę w Pekinie rosyjskiego premiera Michaiła Kasjanowa - pisze dziennik "Kommiersant".
"Kopie łamano wokół rurociągu Angarsk-Danqin. Rządowi chińskiemu, a jednocześnie również (rosyjskiemu koncernowi) Jukosowi dano do zrozumienia, że budowa rurociągu potrwa długo" - pisze gazeta.
Pod koniec maja Jukos i chiński koncern naftowo-gazowy CNPC zawarły wstępne porozumienie dotyczące wysokości przyszłych dostaw. Jukos zobowiązał się do dostarczania w ciągu 25 lat, począwszy od 2005 roku, od 20 do 30 mln ton ropy rocznie. Łączna suma kontraktu to 150 mld dolarów, z których - jak twierdził szef Jukosu Michaił Chodorkowski - 60 mld miało bezpośrednio zasilić rosyjski budżet.
Jednocześnie jednak w rosyjskich władzach trwała walka o to, jaką trasą powinien przebiegać rurociąg z Angarska - do Danqinu, jak tego chce Jukos, czy też do Nachodki nad Morzem Japońskim, jak domagała się tego część rządu i państwowy koncern transportujący ropę Transnieft.
Na rzecz opcji Angarsk-Danqin lobbowali Chińczycy, podczas gdy do zainwestowania głównie w projekt Angarsk-Nachodka przekonywał Rosjan premier Japonii Junichiro Koizumi, którego kraj też jest zainteresowany dostawami.
Rurociąg Angarsk-Nachodka to blisko 3,8 tys. km długości i przepustowość 50 mln ton rocznie, podczas gdy liczącym 2,4 tys. km rurociągiem Angarsk-Danqin mogłoby rocznie popłynąć do 30 mln ton ropy.
Tegoroczna strategia energetyczna rosyjskiego rządu łączy oba projekty i przewiduje budowę rurociągu Angarsk-Nachodka z nitką do Danqinu, w efekcie przedłużając spór.
Sprawie towarzyszą konflikty Jukosu z częścią otoczenia prezydenta Władimira Putina, protesty ekologów obawiających się katastrofy, gdyby w przebiegającym w pobliżu jeziora Bajkał rurociągu doszło do awarii, a także poważne obawy części rosyjskich przedstawicieli, czy posiadane złoża ropy wystarczą, by wypełnić obie nitki rurociągu.
Wszystko to doprowadziło do sytuacji, w której przewidywany termin rozpoczęcia dostaw - rok 2005 - jest coraz mniej realny.
"Gotowy projekt techniczno-ekonomiczny (rurociągu) pojawi się nie wcześniej niż w sierpniu 2004 roku. Budowa zajmie jeszcze dwa-trzy lata, tak że ropę z Rosji będzie można pompować do Chin nie wcześniej niż w 2007" - pisze "Kommiersant".
Tymczasem Chiny, których długoterminowa strategia rozwoju gospodarczego zakłada zwiększony popyt na ropę i gaz, wyrażają coraz większe zniecierpliwienie postawą Rosji.
"Fakt, że (premier Kasjanow) powstrzymał się od oczekiwanej aprobaty dla proponowanej trasy pokazuje, że dwustronne stosunki handlowe nadal poddane mogą być próbom, zanim przyniosą obfite plony" - komentuje dziennik "China Daily".