Wirusowy apartheid. Świat gra o stawkę większą niż szczepionki© Getty Images | Chaiwat Subprasom/SOPA Images/LightRocket

Wirusowy apartheid. Świat gra o stawkę większą niż szczepionki

Bogate kraje mają więcej szczepionek niż mieszkańców. W najbiedniejszych krajach masowe szczepienia mogą dojść do skutku dopiero w 2024 r. Do puli globalnych nierówności może dojść podział na enklawy zdrowia i te, do których lepiej nie jeździć. Czy przepustką stanie się paszport szczepionkowy?

FILTR BOGATEGO ZACHODU

Stan na 15 maja: słupki wyszczepialności na Our World In Data rosną, a krzywe wspinają się szybciutko po stromiźnie: w Wielkiej Brytanii ponad 50 proc. obywateli przyjęło przynajmniej jedną dawkę szczepienia przeciw COVID-19, w Stanach Zjednoczonych – ponad 40 proc. Średnia w krajach UE jest trochę gorsza - poniżej 30 procent, ale liczby szybko rosną [1].

Problem pojawia się, gdy usunę filtr "bogatego Zachodu".

W skali świata słupki nie rosną, a krzywe są bardzo leniwe: w Indiach przynajmniej jedną dawkę przyjęło około 9 procent obywateli, w całej Azji 4 procent. W Afryce jedną dawką zaszczepiło się mniej niż 1 – jeden! - procent populacji liczącej 1,2 miliarda ludzi [1].

Dlaczego to miałoby nas obchodzić? Dlatego, że koronawirus traktuje Ziemię jak globalną wioskę. I ta wioska nie może sobie pozwolić na to, żeby w domach przy głównej ulicy wyszczepialność była wysoka, a w gospodarstwach na rogatkach covid zbierał żniwo. Po pierwsze dlatego, że wszyscy w tej wiosce jesteśmy ludźmi. A jeśli kogoś to nie przekonuje, to podam argumenty gospodarcze i społeczne. Jeśli w bogatych krajach osiągniemy odporność zbiorową, a w ubogich wirus będzie hulał i mutował – prędzej czy później obróci się to przeciwko wszystkim mieszkańcom kuli ziemskiej.

Najpierw sprawdzimy, jak bogaty świat może pomóc biednemu. Potem spróbujemy pokazać, co może się stać, jeśli tej pomocy nie będzie albo jeśli będzie ona niewystarczająca.

PATENT KONTRA POMOC

Indie: 300 tysięcy zachorowań dziennie, 10 proc. zaszczepionych; Brazylia: 60 tysięcy zachorowań dziennie, 17 proc. zaszczepionych; Argentyna: 20 tysięcy zachorowań dziennie, 18 proc. zaszczepionych; Iran: 20 tysięcy zachorowań dziennie, 2 proc. zaszczepionych [1]. Organizacje międzynarodowe jak WHO, politycy i działacze praw człowieka apelują: dość siedzenia z założonymi rękami, trzeba podnieść wyszczepialność na całym świecie – a nie tylko w krajach bogatego Zachodu [2, 3, 4]. Czyli uwolnić patenty na szczepionki tak, aby można było je produkować wszędzie.

Assam, Indie, 21.05.2021 r., szczepienie przeciw Covid-19. W Indiach wyszczepiony jest niewielki procent populacji, brakuje szczepionek
Assam, Indie, 21.05.2021 r., szczepienie przeciw Covid-19. W Indiach wyszczepiony jest niewielki procent populacji, brakuje szczepionek© Getty Images | Anuwar Hazarika/NurPhoto

Indie i RPA są oczywiście za. Szef WHO, etiopski biolog Tedros Adhanom Ghebreyesus również. [2]. Sprawę wstępnie popierają przedstawiciele Unii Europejskiej [5], a administracja Joe Bidena [6] wyraziła zamiar negocjowania ze Światową Organizacją Handlu (WTO), która nadzoruje porozumienie TRIPS, regulujące handel własnością intelektualną. Czyli także patentami.

Pomysł ma plusy i minusy.

MINUSY, CO PRZESŁANIAJĄ PLUSY

Wynalezienie szczepionki wymaga ogromnych pieniędzy: na stworzenie właściwych warunków do badań (absolutna sterylność, zabezpieczenia itp.), na opłacenie najlepszych specjalistów, na wyposażenie laboratoriów, stworzenie linii produkcyjnych. Ale tym, co pożera najwięcej funduszy, jest czas. Niestety ten najdroższy zasób był też w wyścigu o szczepionkę najważniejszy.

Porządne inwestycje w proces tworzenia leku umożliwiają np. przeprowadzanie faz testów „na zakładkę” – z rozpoczynaniem jednej fazy równolegle z drugą – bez przeprowadzania procesów minimalizujących ryzyko strat dla danej organizacji. Ponad rok temu bogate kraje - USA, Wielka Brytania, Japonia czy Kanada - zainwestowały ogromne pieniądze w firmy biotechnologiczne, które prowadziły równolegle testy. W ten sposób kupiły im czas i przyspieszyły stworzenie skutecznych preparatów.

Państwowi inwestorzy rok temu nie wiedzieli, które z procesów badawczych zakończą się sukcesem. Minimalizowali ryzyko, inwestując w wiele firm na raz. Takie porozumienie – państwo dofinansowuje w badania w zamian za określoną liczbę dawek – nazywa się umową dwustronną.

Ceną wsparcia było pierwszeństwo w kolejce po gotowe szczepionki. Bogate kraje zabezpieczyły w ten sposób dla siebie dawki w liczbie przekraczającej kilkukrotnie liczbę ich obywateli [3, 7, 8] – na wypadek, gdyby któremuś zespołowi badaczy się nie udało.

Gdyby nie wpompowane w firmy bio-tech pieniądze, szczepionki być może do dziś by nie powstały. Problem zaczyna się dopiero teraz: gdy przyszło do rozdysponowania miliardów dawek.

Nawet jeśli wszystkie linie produkcyjne pracują całą dobę, a wszyscy pracownicy zakładów tyrają na trzy zmiany, istnieje pewien limit produkcji, którego nie da się przekroczyć. W kolejkach po szczepionki stoją teraz całe państwa. Na początku ogonka są te, które dofinansowały badania, a te rejony świata, w których brakowało pieniędzy na zabezpieczenie dawek, nie mogą się dopchać nawet na koniec kolejki [3, 7, 8]. COVAX, czyli globalny sojusz na rzecz szczepień utworzony przez WHO, UNICEF oraz dwie inicjatywy działające na rzecz szczepień i immunizacji: CEPI oraz GAVI [9], też nie działa skutecznie. Miał pomóc biedniejszym państwom w negocjacjach z firmami farmaceutycznymi i zabezpieczać dla nich dawki szczepień, aby je równo i sprawiedliwie rozdysponowywać. Tak miało być. Jak jest?

Jest tak, że w uboższych krajach nadal nie zaszczepiono nawet personelu medycznego działającego na pierwszym froncie epidemii [7, 8]. I w tym miejscu wracamy do uwalniania patentów.

80 procent wyprodukowanych szczepionek trafiło do krajów o wysokim lub średnim statusie ekonomicznym [1, 7, 8]. Z raportu The Economist Intelligence Unit wynika, że w większości ubogich krajów nie dojdzie do programów masowych szczepień do 2024 roku [10]. A zatem równanie wydaje się być bardzo proste.

Po jednej stronie są bogate państwa, które mają dużo dawek szczepionek, zakłady produkcyjne, które nie wyrabiają z produkcją oraz patenty, które zawierają przepis na produkcję szczepień. Po drugiej stronie mamy rzesze ludzi potrzebujących szczepienia, moce przerobowe - i brak patentu. Rozwiązanie: uwolnić patent i pozwolić na produkcję szczepionek tam, gdzie jest na nie zapotrzebowanie.

A teraz wyobraźcie sobie, że inżynier z NASA przychodzi do warsztatu samochodowego i daje właścicielowi w prezencie patent na marsjańskiego łazika Perseverance. Warsztat może i jest dobry, ale czy jest w stanie stworzyć sterylne warunki, opracować precyzyjne mechanizmy i pozyskać rzadkie oraz kosztowne materiały, potrzebne do wyprodukowania tak zaawansowanej konstrukcji jak łazik?

W przypadku szczepień jest jeszcze gorzej. Bo jeśli warsztat nie spełni standardów NASA, ryzykuje jedynie tym, że łazik nie podoła marsjańskiej misji. Jeśli coś nie wyjdzie na którymkolwiek etapie tworzenia szczepionek, ryzykujemy zdrowiem i życiem milionów ludzi. Mimo że w krajach takich jak Indie wytwarza się obecnie ogromne ilości leków, tradycyjnych technologii farmaceutycznych nie da się porównać do nowoczesnych szczepionek mRNA czy szczepionek wektorowych, które są podstawą profilaktyki przeciw COVID-19.

Kontrargument brzmi: w pandemii nie ma miejsca na istnienie jakichkolwiek barier w procesie tworzenia i dystrybuowania szczepień. Własność intelektualna jest ważna, ale czy ważniejsza niż ratowanie ludzkości i globalnej gospodarki?

KOMU OPŁACA SIĘ PATENT?

Problem polega jednak na tym, że gdyby nie istniała własność intelektualna, możliwe, że nie powstałaby żadna szczepionka przeciw COVID-19. Dlaczego? Wyobraźcie sobie, że macie firmę, która produkuje świetne lody. Przychodzi do was burmistrz miasta i mówi, żebyście stworzyli jeszcze pyszniejsze lody. Rzucacie na ten front waszego najlepszego pracownika, dajecie mu dwóch do pomocy i podwyższacie im pensje. Ryzyko? Na koniec może się okazać, że nowe lody są niedobre i nikt ich nie kupi. Ale decydujecie się na ten krok. Dlaczego? Ponieważ jeśli latem na miejskim rynku lody okażą się hitem wśród turystów – to przepis na nie będzie należał do was.

I tak się dzieje. Lody się sprzedają jak świeże szczepionki. I nagle burmistrz przychodzi i mówi, że musicie za darmo opublikować przepis, żeby inne lodziarnie też mogły kręcić takie lody. Jaki wyciągacie wniosek? Już nigdy więcej nie zgodzicie się na propozycję rzucenia wszystkiego i tworzenia nowego przepisu.

Dokładnie tego samego część ekspertów obawia się w odniesieniu do szczepionek [5, 11]. Ta pandemia może nie być ostatnią, z którą będziemy musieli się uporać, a koronawirus może mutować w różnych kierunkach. Niewykluczone, że w niedalekiej przyszłości firmy biotechnologiczne będą musiały znowu rozpocząć prace nad nowymi szczepionkami. Czy zrobią to, jeśli będą wiedziały, że pod koniec procesu własność intelektualna, którą pozyskały, nie będzie należała do nich?

Tak, wiem – to oczywiste, że firmy farmaceutyczne nie są właścicielami lodziarni, a ratowanie ludzkiego życia to nie sprzedawanie lodów. Ale prawa rynku działają niezależnie od tego, czy sprzedajesz lody, czy szczepionki.

A może zamiast uwalniać patenty powinniśmy postawić na dobrowolne licencje, w ramach których pierwotny twórca szczepionki dostarcza producentom know-how? Na takie rozwiązanie zdecydowała się już brytyjska AstraZeneca [13]. Inne pomysły polegają na stworzeniu platform umożliwiających dzielenie się informacjami, technologiami, umiejętnościami i know-how w zakresie produkcji szczepionek. Jedną z inicjatyw skupiających się wokół tej idei jest stworzona przez Światową Organizację Zdrowia C-TAP, czyli Pula Dostępu do Technologii w zakresie COVID-19 ( COVID-19 Technology Access Pool) [14]. Ostatni pomysł na rozwiązanie problemu nierównej dystrybucji dawek to stworzenie prostszych preparatów o niższej skuteczności – bo lepsze takie niż żadne. Na chwilę obecną nie wiadomo, czy okażą się skuteczne i bezpieczne, ale trwają już – m.in. w Meksyku - pierwsze fazy testów na wolontariuszach, więc w ciągu miesiąca-dwóch należy się spodziewać pierwszych odpowiedzi [14].

Mamy więc dwa wyjścia: albo wyszczepimy się wszyscy razem – jak globalna wioska, albo zignorujemy ostrzeżenia i skupimy się jedynie na szczepieniu bogatego Zachodu, a ubogie kraje pozostawimy samym sobie. Co nas czeka przy każdej z tych opcji?

SCENARIUSZ: CAŁY ŚWIAT SIĘ SZCZEPI

Gdybyśmy zdołali przyspieszyć globalny program szczepień – poprzez transfer technologii produkcji szczepionek, stworzenie prostszych alternatyw dla obecnych wakcynacji lub poprzez odblokowanie systemu COVAX i/lub darowizny szczepionek [15], to koronawirusa udałoby się pokonać. Celowo napisałam – pokonać, a nie wyeliminować.

Nie oszukujmy się. Obecny stan wiedzy pozwala już ekspertom stwierdzić jednoznacznie: SARS-CoV-2 ma tak wysoki odsetek zakażeń i tak wysoki współczynnik transmisji, że zapewne pozostanie z nami na długo – być może nawet na zawsze. Ale to nie oznacza, że na zawsze musi z nami pozostać również pandemia. Wirusy, które są nowe w danej populacji, cechują się zwykle dużą zjadliwością. Po pewnym czasie im to przechodzi i zamiast wywoływać poważne choroby (a nawet doprowadzać do śmierci) – pozostają endemicznymi patogenami, które atakują nas sezonowo, wywołując łagodne objawy [16]. Problem polega na tym, że ta redukcja zjadliwości może wirusowi zająć kilka dekad, może nawet kilka stuleci [16]. A my nie mamy tyle czasu.

Jeśli globalny program szczepień się powiedzie, będziemy mogli w spokojniejszych warunkach czekać, aż koronawirus zmniejszy swoją zjadliwość i stanie się patogenem endemicznym. Nasz świat nie wróci do dawnego stanu z dnia na dzień, ale – dzięki odpowiednim działaniom usprawniającym – zacznie się stopniowo „rozmrażać”.

Niestety, ponura wizja, w której świat dzieli się na bogate enklawy o wysokiej wyszczepialności i biedne jądra ciemności, w jakich wirus namnaża się i mutuje, staje się tym bardziej realna, im bardziej nieudolny jest nasz globalny program szczepień.

Qingdao, Chiny, 14.02.2021 r. Pasażerowie podczas kontroli na lotnisku
Qingdao, Chiny, 14.02.2021 r. Pasażerowie podczas kontroli na lotnisku© Getty Images | Xie Hao/VCG

SCENARIUSZ TRIUMFU EGOIZMU

To, co jest największą przeszkodą w gaszeniu pandemii, to liczba transmisji wirusa.

Po pierwsze i najprostsze – im więcej transmisji, tym więcej ludzi umiera. W ostatnim czasie w Indiach notowano dziennie ponad 4 tysiące zgonów spowodowanych ciężkim przebiegiem COVID-19 [18], w Brazylii: 3-4 tysiące zgonów [19]. Jeszcze gorzej może być w wielu krajach Afryki, ale trudno to nawet ustalić, bo wykonuje się tu bardzo mało testów [20].

Po drugie – częste transmisje sprzyjają mutacjom wirusów. Kiedy my, w Europie, będziemy stopniowo zwiększać wyszczepialność, w miejscach takich jak Indie czy Brazylia wirus będzie szalał i mutował. Każda kolejna transmisja zwiększa szansę na nową mutację. Co więcej – każdy wirus dąży do jak największej liczby transmisji, więc te mutacje też będą dążyły do zwiększenia u nowych typów zakaźności. Taką sytuację już zresztą mieliśmy – z tak zwanym wariantem brytyjskim, czyli B.1.1.7, który wykazuje zdolność do szybszego przeskakiwania z jednego gospodarza na drugiego.

Nie jesteśmy jednak w stanie przewidzieć, w jakim kierunku pójdą kolejne mutacje. Część z tych wariantów, które już teraz znamy, potrafi na przykład znacznie sprawniej uciekać przeciwciałom wytwarzanym przez nasz układ odpornościowy.

Po trzecie – więcej transmisji to mniej czasu. Im częściej transmisje zachodzą, tym bardziej wzrasta ryzyko, że nasze dotychczasowe szczepienia przestaną działać na dany wariant. A wtedy trzeba będzie tworzyć nowy preparat. Gdyby więc faktycznie okazało się, że niektóre ubogie kraje mogą rozpocząć masowe szczepienia dopiero za 2-3 lata, to mogłoby się okazać, że do tego czasu powstało już tyle nowych wariantów, że tych starych szczepionek nie ma już sensu nawet wysyłać. Ścigamy się z czasem. Jęśli będziemy przegrywać, istniejący już w tym momencie podział świata na biedny i bogaty tylko się pogłębi. Naprawdę łatwo wyobrazić sobie USA, Kanadę, Australię, Chiny czy Unię Europejską jako zaszczepione enklawy odcięte od krajów rozwijających się, które przypomną sobie, że nie tak dawno była na nie inna nazwa: "Trzeci Świat".

A do tego "Trzeciego Świata" będzie trzeba mieć paszport.

18 maja 2021 r., Włoch mieszkający w Rosji pokazuje paszport i zaświadczenie o otrzymaniu rosyjskiej szczepionki Sputnik V
18 maja 2021 r., Włoch mieszkający w Rosji pokazuje paszport i zaświadczenie o otrzymaniu rosyjskiej szczepionki Sputnik V© Getty Images

O CO CHODZI Z "PASZPORTAMI SZCZEPIONKOWYMI"?

Idea jest dobra. Europejskie Certyfikaty COVID-19 (EU COVID-19 Certificate), nazywane potocznie paszportami szczepionkowymi [21], w zamyśle mają nie tyle umożliwiać przemieszczanie się pomiędzy krajami, ile usprawniać podróże tym osobom, które są już immunokompetentne (zostały zaszczepione lub są ozdrowieńcami). Innymi słowy, certyfikaty w założeniu nie będą miały charakteru wykluczającego (jeśli nie masz dokumentu, nigdzie nie wyjedziesz), lecz ułatwiający (jeśli jesteś zaszczepiony, nie musisz przechodzić kwarantanny tak, jak inni podróżnicy).

Póki co takie rozwiązanie ma zostać wprowadzone w Unii Europejskiej, ale być może niedługo mogłoby rozszerzyć swój zasięg na cały świat. Stosowanie certyfikatów nie tylko usprawniłoby przemieszczanie się. Mogłoby minimalizować działania o charakterze dyskryminującym, które zarzucano ostatnio na przykład Australii [17]. Osobom powracającym do Australii z Indii groziła kara do pięciu lat pozbawienia wolności. Ale wcześniej Australia nie groziła tak mieszkańcom wracającym z USA czy Wielkiej Brytanii, chociaż odsetek zachorowań w tych państwach również był w pewnym okresie bardzo wysoki [17]. Złe jest samo to, że takie "paszporty" być może trzeba będzie wprowadzić.

Scenariusz "enklawy zdrowia i getta wirusa" jest do uniknięcia. Tylko trzeba zapomnieć o podziale na plemiona i potraktować świat dokładnie tak samo, jak traktuje go koronawirus, czyli jak globalną wioskę, która razem w tym wszystkim siedzi i razem szuka rozwiązań.

Bibliografia:

1.     Our World in Data (2021). Share of people who received at least one dose of COVID-19 vaccine.

2.     Ghebreyesus, T.A. (2021). Waive Covid vaccine patents to put world on war footing. WHO

3.     OXFAM International (2021). Campaigners warn that 9 out of 10 people in poor countries are set to miss out on COVID-19 vaccine next year

4.     Nature (2021). It’s time to consider a patent reprieve for COVID vaccines.

5.     Blenkinsop, P., O'donnel, C. (2021). EU supports COVID vaccine patent waiver talks, but critics say won’t solve scarcity. Reuters.

6.     BBC (2021). Covid: US backs waiver on vaccine patents to boost supply. BBC NEws.

7.     Launch & Scale Speedometer (2021). TRACKING COVID-19 VACCINE PURCHASES ACROSS THE GLOBE

8.     UNICEF (2021). Covid-19 Vaccine Market Dashboard.

9.     WHO (2021). COVAX.

10. The Economist. Inteligence Unit (2021). Q1 global forecast 2021 Coronavirus vaccines: expect delays.

11. Garde, D., Branswell, H., Herper, M. (2021). Waiver of patent rights on Covid-19 vaccines, in near term, may be more symbolic than substantive. STAT News.

12. Islam, F. (2021). Covid vaccine manufacturers should work with poorer countries, says WTO chief. BBC.

13. WHO (2021). How WHO C-TAP Works?

14. Garrison, C. (2021). Mexican-made COVID-19 vaccine could be ready this year. Reuters.

15. Bacon, J., Aspegren, E. (2021). US to share 80 million vaccine doses with the world; Biden says infections down in all 50 states: Latest COVID-19 updates. USA Today News.

16. Branswell, H. (2021). How the Covid pandemic ends: Scientists look to the past to see the future. STAT News.

17. BBC (2021). Australia's India ban criticised as 'racist' rights breach.

18. Worldometer (2021). COVID-19 India cases.

19. Worldometer (2021). COVID-19 Brazil cases.

20. Statista (2021). Coronavirus cases by country in Africa.

21. European Parliament (2021). Q&A on the EU COVID-19 certificate.

Źródło artykułu:WP magazyn
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1193)