Wirusolog: świńska grypa nie jest gorsza od zwykłej
To, że świńska grypa w końcu trafi do Polski,
było oczywiste. Nie jest jednak groźniejsza od zwykłej grypy, więc
nie ma powodów do paniki. Z drugiej strony zagrożenia nie można
lekceważyć - powiedział dr hab. Tomasz Wąsik, kierownik
Zakładu Wirusologii Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach
- Świńska grypa nie jest groźniejsza od zwykłej grypy, wydaje się nawet, że zabija rzadziej, ale wobec milionów zachorowań nawet "zwykła" grypa powoduje około 500 tysięcy zgonów rocznie - podkreślił. Pojawiają się niebezpieczne powikłania - szczególnie zagrożone są osoby starsze i dzieci.
Według niego, z wcześniejszych doświadczeń wynika, że wirus będzie krążył po świecie jeszcze 15 do 18 miesięcy, dopóki ludzie się na niego nie uodpornią. Nie da się wykluczyć, że przez ten czas powstanie nowa, groźniejsza mutacja - tyle, że nikt nie jest w stanie powiedzieć, jaka to będzie mutacja i czy w ogóle do niej dojdzie.
- Opracowanie szczepionki na grypę trwa około trzech miesięcy, jednak jeśli pojawi się nowa mutacja, szczepionka nie będzie ona skuteczna wobec nowego wirusa. Wbrew temu, co twierdzą niektórzy specjaliści, dostępne na rynku szczepionki nie chronią przed świńską grypą - ostrzegł.
- Bardzo ważna jest szybka diagnostyka - mamy odpowiednie ośrodki, które się tym zajmą. Lekarze dobrze wiedzą, jak leczyć grypę, zaś w razie powikłań chorzy trafią do specjalistycznego ośrodka - pdokreślił wirusolog. Według niego, leki przeciwwirusowe tylko łagodzą objawy grypy, ale muszą być podane w ciągu 24 godzin, co ogranicza ich użyteczność. - Podane zbyt późno są nie tylko nieskuteczne, ale w dodatku przyczyniają się do powstawania opornych na leczenie szczepów wirusa -dlatego nie należy ich przyjmować na własną rękę - tłumaczy.
- Lepiej nie brać leków z dodatkiem kofeiny. Kofeina sprawia, że pacjent czuje się lepiej, ale dzięki temu może wstać z łóżka i zarażać. Z kolei salicylany (aspiryna) w połączeniu z wirusem grypy mogą sprzyjać wystąpieniu zapaleniu mózgu - zespołu Reye'a, zwłaszcza u dzieci i młodzieży. Lepsze są paracetamol, ibuprofen albo zawierające je leki złożone (ale bez kofeiny!) - wyjaśnił.
- Najważniejsze, najtańsze i najprostsze jest zapobieganie zakażeniu. Gdy chory kicha, powietrze wylatuje z nosa z prędkością 200 kilometrów na godzinę, rozsiewając wirusy w powietrzu i na pobliskich przedmiotach. Wystarczy kichnąć w autobusie, by zarazić 5-6 osób - mówi wirusolog.
Jak tłumaczy dr Wąsik, wirus osadza się na powierzchniach, których dotykamy rękami, dlatego trzeba często i dokładnie myć ręce. Nie należy również dotykać rękami oczu, nosa i ust, ponieważ wówczas wirus przenoszony jest wtedy na śluzówki i może dojść do zakażenia. - Osoby chore powinny unikać zarażania innych - lepiej wygrzać się w łóżku niż wychodzić na zewnątrz. Niestety, japoński zwyczaj noszenia przez chorych na grypę czy zakatarzonych maseczek raczej się w Polsce nie przyjmie - ubolewa dr Wąsik.