O dobrodziejstwach, ale i o zagrożeniach związanych z prowadzeniem wirtualnej firmy rozmawiali podczas seminarium specjaliści tej branży. W kawiarni Starego Domu Zdrojowego spotkali się dyrektor finansowy SAP Polska Zbigniew Nasiłowski, manager Agencji PR 4 TE.com z Rosji Nikołaj Doronin oraz wicedyrektor firmy Autołan z Białorusi Władimir Rudnickij. Dyskusję prowadził prezes Zarządu ComputerLand S.A. Tomasz Sielicki.
Czy wirtualna firma - to hasło rodem z gorączki internetowej czy tylko koncept biznesowy bez specjalnego związku z Internetem? - zastanawiał się Sielicki. Podkreślił, że taka firma to możliwość działania całą dobę, cały tydzień, przy stosunkowo niskich kosztach funkcjonowania. Wyjaśnił, że wirtualna firma równa się odmiejscowieniu stanowisk pracy i rezygnacji ze środków trwałych. Stwarza także pewne problemy: wirtualny pracownik - zdaniem Sielickiego - jest mało związany ze swoją firmą, choć istnieje ryzyko, że całe dnie będzie spędzał w pracy. Nie czuje ponadto stabilizacji i nie ma swojego mistrza.
Nikołaj Doronin stwierdził, że - mimo prognoz - Internet nie jest złotą żyłą, a nowa gospodarka wprowadza całkowicie nowe stosunki i standardy zarządzania. Wyjaśnił, że najważniejsza jest w tym przypadku kreatywność pracownika oraz elastyczność właściciela firmy wobec partnerów i podwładnych.
Zbigniew Nasiłowski jest zdania, że kolejne 10-15 lat w rozwoju nowych technologii - to duży znak zapytania. Podkreślił jednak znaczenie zasady lepsze jest wrogiem dobrego, co oznacza, że trzeba dawać jeszcze lepsze. Powołał się na przykład przedsiębiorstw, które zlecają tworzenie stron www firmom nie mającym pojęcia o potrzebach klientów. Dodał, że sytuację tę odmienić może pojawienie się konkurencji, która w niekonwencjonalny sposób przekona klientów do siebie.
Joanna Skrzypczak - WP
Zobacz także:
XI Forum Ekonomiczne