Wildstein: nie złamałem prawa ujawniając rejestr osobowy z archiwum IPN
Nie złamałem prawa, przekazując listę zasobów osobowych znajdujących się w archiwach IPN innym dziennikarzom, ponieważ jest ona jawna. Zrobiłem to, by umożliwić dziennikarzom zwrócenie się do IPN o odtajnienie tych danych - powiedział Wildstein.
29.01.2005 | aktual.: 31.01.2005 13:58
Potwierdził, że przekazał skopiowaną listę na płytach CD "kolegom dziennikarzom"; nie chciał jednak przyznać, jak wielu z nich ją otrzymało. Wildstein nie chciał też ujawnić, w jaki sposób wszedł w posiadanie tego materiału.
Podkreślił, że nie jest to lista agentów. Dodał, że są na niej osoby pracujące w IPN, np. prof. Andrzej Paczkowski, które z zasady nie mogły być tajnymi współpracownikami.
Ta lista służy dziennikarzom jako pomoc w ich poszukiwaniach - to był jedyny cel przekazania im przeze mnie tej listy - dodał Wildstein.
W sobotę "Gazeta Wyborcza" napisała w artykule pt. "Ubecka lista krąży po Polsce", że skopiowana w archiwum IPN przez nie wymienionego z nazwiska dziennikarza lista funkcjonariuszy tajnych służb PRL, agentów i kandydatów na agentów z "nieprawdopodobną liczbą 240 tys. nazwisk" krąży po Polsce. Komputer z bazą danych o archiwach znajduje się w czytelni od jesieni ubiegłego roku. Mają do niego dostęp wszyscy, którzy korzystają z archiwum.
Według niego celem tej publikacji "GW" było "przestraszenie czytelników lustracją". To świadoma manipulacja urągająca zasadom sztuki i etyki dziennikarskiej - powiedział, wyjaśniając, że przekazując tę listę swoim kolegom dziennikarzom mówił, że nie jest to lista agentów, ale lista zasobów osobowych znajdujących się w archiwach IPN.
Twierdzenie "Gazety", że to jest lista TW jest kłamstwem. W dodatku dobrze wiedząc, że to ja ujawniłem tą listę, nie zadała ona sobie trudu, żeby mnie o to zapytać - powiedział Wildstein.
Specjalna komisja Instytutu Pamięci Narodowej ma do środy zbadać sprawę wycieku z IPN rzekomej "listy agentów", a w środę sprawą zajmie się kolegium IPN - poinformował w sobotę PAP prezes IPN Leon Kieres. Dodał, że owa lista nie jest listą agentów, ale spisem osób pojawiających się w archiwach tajnych służb PRL.