Wikary i kumple przed sądem
Wikary jednej z bielskich parafii oraz
trzech młodych ludzi stanęli przed bielskim sądem
rejonowym. Prokuratura zarzuca im, że w brutalny sposób usiłowali
wymusić od dwóch mężczyzn informacje na temat skradzionego
samochodu księdza.
05.11.2003 17:40
Podczas pierwszej rozprawy oskarżeni przyznali się do winy. Oświadczyli też, że przeprosili poszkodowanych i doszli z nimi do porozumienia. Potwierdzili to obecni na sali rozpraw pobici mężczyźni. "Oberwaliśmy od nich, ale pogodziliśmy się i nie mamy do nikogo pretensji" - powiedział jeden z poszkodowanych, Paweł F.
Kolejna rozprawa odbędzie się w połowie stycznia przyszłego roku. Wówczas prawdopodobnie zapadnie wyrok. Wikary Andrzej G. oraz najmłodszy z oskarżonych, 18-letni Łukasz Z., mogą liczyć na warunkowe umorzenie sprawy. W trudniejszej sytuacji znajdują się pozostali oskarżeni: 22-letni Piotr B. i 27-letni Tomasz K. W przeszłości byli już karani za udział w bójce oraz drobną kradzież.
Z terenu parafii w peryferyjnej dzielnicy Bielska-Białej ktoś ukradł w połowie kwietnia samochód dostawczy, który należał do wikarego Andrzeja G. Duchowny, który pracował z tak zwaną trudną młodzieżą, poprosił o ustalenie sprawców. Wkrótce otrzymał anonimową informację, że kradzieży mogli dokonać bracia F. Informację miał zweryfikować 27-letni Tomasz K.
28 kwietnia wikary oraz Tomasz K., Piotr B. i Łukasz Z. spotkali się w parafii. Ustalili, że zatrzymają braci F., podejrzanych przez nich o kradzież, przywiozą ich na plebanię i porozmawiają o skradzionym samochodzie.
Według prokuratury wieczorem tego dnia Andrzej G. wraz z trzema pomocnikami zajechali fiatem drogę volkswagenowi, w którym jechał jeden z braci F. - Paweł oraz Dawid W. Napastnicy podbiegli do auta i wyciągnęli ze środka W. i F. Bijąc i kopiąc ofiary żądali wskazania miejsca ukrycia samochodu wikarego. Świadkowie zajścia wezwali pomoc.
Piotr B., odchodząc, zabrał pobitym telefon komórkowy i dokumenty. Wszyscy pojechali na plebanię, gdzie czekali już na nich policjanci wezwani przez świadków.