Więzienie za koszulkę z Che Guevarą?
Dwa lata wiezienia za koszulkę z Leninem lub Che Guevarą? Jak dowiedział się serwis internetowy tvp.info, Elżbieta Radziszewska, minister ds. równości, chce wprowadzić przepis zakazujący "produkcji i rozpowszechniana materiałów propagujących faszyzm lub inny totalitarny ustrój".
- Te propozycje mogą doprowadzić do tego, że karalna będzie produkcja koszulek z podobizną Lenina - ocenia dr Sławomir Steinborn, prawnik karnista w Uniwersytetu Gdańskiego.
Minister Radziszewska chce rozszerzyć artykuł 256 kodeksu karnego, który przewiduje karę dwóch lat więzienia za propagowanie faszyzmu lub innego ustroju totalitarnego oraz nawoływanie do nienawiści na tle rasowym i wyznaniowym. Teraz ta sama kara groziłaby za samą produkcję i rozpowszechnianie materiałów zawierających takie treści. A więc np. książek, gadżetów propagandowych itp. Skazując sprawcę, sąd orzekałby przepadek przedmiotów służących do popełnienia przestępstwa.
- Wprowadzenie takich rozwiązań postulowały organizacje zajmujące się walką z rasizmem - uzasadnia minister Radziszewska. O propozycji poinformowała już ministerstwo sprawiedliwości.
Zdaniem Radziszewskiej, nowy przepis ma m.in. ukrócić produkcję i handel tzw. pamiątkami nazistowskimi. Hitlerowskie odznaki, żelazne krzyże ze swastyką, sygnety z trupią czaszką i inne gadżety cieszą się popularnością w niektórych sklepach zachodniej Polski oraz na internetowych aukcjach. Kupują je głównie neonaziści z Niemiec, gdzie produkcja tego rodzaju "pamiątek" jest zabroniona.
- Chodzi też o walkę z wydawcami literatury i czasopism propagujących faszyzm oraz komunizm - mówi Wiesława Kostrzewa-Zorbas, główny specjalista w biurze minister Radziszewskiej. Dodaje, że w internecie bez trudu można kupić neonazistowskie czasopisma i wydawnictwa muzyczne chwalące zasługi Adolfa Hitlera.
Zdaniem części prawników, przepis może jednak wywołać nieoczekiwane skutki. - Istnieje ryzyko, że sądy będą skazywać za produkcję żartobliwych koszulek z Leninem albo Ernesto Che Guevarą - komentuje dr Sławomir Steinborn, prawnik z Uniwersytetu Gdańskiego. - Rozumiem, jakie przesłanki przyświecały twórcom tych przepisów. Na gruncie obowiązującego prawa często trudno jest udowodnić propagowanie ustrojów totalitarnych. Producent gadżetów ze swastyką może powiedzieć, że wytwarza je na potrzeby pasjonatów historii. Tyle, że przepisy dają możliwość bardzo szerokiej penalizacji - dodaje.
Z istnienia tego problemu zdaje sobie sprawę minister Radziszewska. - Mam nadzieję, że jeśli te przepisy wejdą w życie, sądy będą orzekać w przemyślany sposób - komentuje Radziszewska.
Wiktor Ferfecki