PolskaWiesław Walendziak: PiS zawsze była za UE

Wiesław Walendziak: PiS zawsze była za UE

Nigdy nie było wątpliwości, czy Polska powinna wchodzić do Unii Europejskiej. Myśmy znacznie wcześniej ten postulat stawiali, jeszcze politykom SLD to się nie śniło. Natomiast dyskusja odnosiła się do warunków akcesji, do warunków, na jakich mamy przystępować do Unii Europejskiej, bo powiedzmy sobie szczerze – one nigdy tak złe dotychczas nie były - powiedział we wtorek w "Sygnałach dnia" poseł PiS Wiesław Walendziak.

Sygnały dnia: Prawo i Sprawiedliwość po kongresie i z decyzją, by głosować na „tak” w referendum unijnym, chociaż jeszcze niedawno były wątpliwości i pojawiły się takie opinie, że może tak, może nie. Dlaczego górę wzięło „tak”?

Wiesław Walendziak: – Nigdy nie było wątpliwości, czy Polska powinna wchodzić do Unii Europejskiej. Myśmy znacznie wcześniej ten postulat stawiali, jeszcze politykom SLD to się nie śniło. Natomiast dyskusja odnosiła się do warunków akcesji, do warunków, na jakich mamy przystępować do Unii Europejskiej, bo powiedzmy sobie szczerze – one nigdy tak złe dotychczas nie były. Wszyscy poprzedni chętni do wstępowania do Unii Europejskiej wchodzili na lepszych warunkach, i do tego trzeba się było odnieść.

Sygnały dnia: Jeszcze niedawno Jarosław Kaczyński mówił, że jeżeli te warunki będą złe, to oczywiście trzeba się będzie zastanowić nad głosowaniem na „tak” dla Unii Europejskiej. Tymczasem Prawo i Sprawiedliwość zdecydowało się poprzeć nasze wejście do Unii, czyli te warunki jednak są akceptowalne przez Prawo i Sprawiedliwość.

Wiesław Walendziak: – One nie są akceptowalne, natomiast trzeba podjąć historyczną decyzję i decyzję o politycznej wadze, która będzie ciążyła na naszym życiu przez całe, być może, dziesięciolecia, dlatego że myśmy doszli do wniosku, że być może w innej perspektywie czasowej ta akcesja nie byłaby możliwa, a prawda jest taka, że dzisiaj trzy czwarte obrotu handlowego Polski to jest obrót gospodarczy z krajami Unii Europejskiej. A zatem w tym sensie my w Unii Europejskiej już jesteśmy, ponosimy nawet pewnego rodzaju obciążenia z tego tytułu, natomiast nie mogliśmy odnotować tych wszystkich profitów, które się wiążą z obecnością w Unii Europejskiej. Ważąc na szali za i przeciw, doszliśmy do wniosku, że tych argumentów za jest więcej.

Sygnały dnia: Ale obowiązku nie ma, Panie Pośle, prawda? Bo część polityków Prawa i Sprawiedliwości mówiła, że nie będą głosować na „tak”. Marek Jurek na przykład. Panowie to uwzględniają i szanują ten pogląd, tak?

Wiesław Walendziak: – Na szczęście Prawo i Sprawiedliwość jest partią demokratyczną i nie tupie się tutaj w rytm marsza Kim Ir Sena. To była otwarta, poważna dyskusja i dyskusja bardzo ciekawa, odnosząca się nie tylko do warunków, na których Polska będzie przystępowała do Unii Europejskiej, ale też odnosząca się do kondycji, obecnej kondycji Unii Europejskiej, która też musi być przedyskutowywana, bo my nie możemy wchodzić do Unii Europejskiej jak parweniusze, bojący się powiedzieć dwa eklektyczne zdania o kształcie instytucji Unii Europejskiej, o sposobie funkcjonowania Brukseli, o wspólnej polityce rolnej, o sposobie traktowania polityki zagranicznej przez Unię Europejską. To są rzeczy, które wymagają odważnego definiowania ze strony polskiej. I ja mam nadzieję zresztą, że nowe kraje członkowskie, z Polską na czele, będą miały w sobie dość odwagi, żeby zaproponować – wraz z innymi, oczywiście, partnerami – w Unii Europejskiej nowe porządki.

Sygnały dnia: Panie Pośle, [...] nie wiem, czy zapoznał się Pan z dzisiejszym komentarzem, analizą Marcina Dominika Zdolta w „Rzeczpospolitej”. Otóż pisze on tak: „Dlaczego nie wystąpił pan podczas dyskusji o Unii Europejskiej? – zapytał dziennikarz jednego z polityków Prawa i Sprawiedliwości po zakończeniu kongresu tej partii. – Nie wystąpiłem, bo uważam, że głos powinny zabierać tylko osoby, które zostały wcześniej uzgodnione – odpowiedział. To najkrótszy komentarz do ‘autentycznego’ (w cudzysłowie) sporu, który miał miejsce podczas sobotniego zjazdu Prawa i Sprawiedliwości”. Pana komentarz?

Wiesław Walendziak: – Nie, to bzdura. Ja akurat wystąpiłem i nie byłem uzgadniany w żadnym wypadku. I te kilkadziesiąt osób, które zabierało głos, to były osoby, które się zgłaszały z sali, zresztą bardzo różne, delegaci z różnych stron i miejsc Polski. Szczerze mówiąc, nie wszystkich nawet nazwiska kojarzyłem, dopiero w czasie debaty mogłem ludzi poznać i zidentyfikować z imienia i nazwiska. To było kilkaset osób, które uczestniczyło w tym kongresie, kilkadziesiąt zabrało głos, więc jest to konstatacja bezsensowna. (Polskie Radio/mag)

Rozmawiali: Krzysztof Grzesiowski i Henryk Szrubarz.

Źródło artykułu:WP Wiadomości

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)