Wiesław Kaczmarek: ktoś próbuje mnie wkręcić w sprawę fabryki osocza


(RadioZet)

Obraz

Gościem Radia Zet jest Wiesław Kaczmarek, twórca sejmowej komisji śledczej. Witam, Monika Olejnik. Dzień dobry. Dzień dobry. Co powie dzisiaj „czarny Piotruś” polskiego biznesu sejmowej komisji śledczej? Trudno zgadnąć. Parę dni temu miało się odbyć zeznanie i też do tego nie doszło. Mam pewien dystans do zeznań dr Jana Kulczyka. Tę opinię opieram na wywiadzie, którego udzielił „Polityce”, a w którym relacjonuje zdarzenia, w których ja też brałem udział. Jest to zupełnie odmienna relacja od tej, którą pamiętam. Nie będę dziś o tym rozmawiał. O tym lepiej rozmawiać po zeznaniach, niż przed. Ale przed komisją śledczą powiedział pan, że była taka grupa hakowa Wróbel – Kulczyk. O co chodziło tej grupie? Nie tak powiedziałem, gdyby dokładnie przeczytać stenogram. Powiedziałem, że plotka na temat łapówki nie ma swojej historii od sierpnia 2003 roku i na rynku towarzyskim, kawiarnianym występowała o wiele, wiele wcześniej. I że twórcami tej plotki byli Wróbel i Kulczyk. Prawdopodobnie. Jeżeli miałbym wskazać
autorów tego typu zachowań i działań, to byliby nimi pan Zbigniew Wróbel i Jan Kulczyk. Autora wybierałbym z tej dwójki. A dlaczego Leszek Miller spotkał się z Janem Kulczykiem? Jak pan sądzi po co? Trochę byłem tym zdarzeniem zaskoczony. Trudno mi też zgadnąć. Uczestnicy tego spotkania mogą pewnie wyjawić tajemnicę i powód rozmowy. Można przypuszczać, że to co dotyczy wydarzenia z pomówieniem o korupcję, w którym niestety bezpośrednio był zaangażowany premier, bo również spotykał się z Kulczykiem i wzywał później także Siemiątkowskiego, Barcikowskiego. Zdarzenia, zeznania czy publiczne oświadczenia są tutaj skrajnie odmienne. Może tematem rozmowy było wyjaśnienie sobie czy wszyscy dobrze pamiętają, czy ktoś ma amnezję. Co można udowodnić Kulczykowi? W ogóle nie chcę się tym zajmować. Proszę mi wierzyć. Sam popadł w tarapaty, więc niech sam się wygrzebie. „Rzeczpospolita” pisze dzisiaj, że Kulczyk grał z Rosjanami, że obiecał szefowi Łukoila, że pomoże rosyjskiemu koncernowi przejąć polski rynek naftowy.
Dobrze, ale z drugiej strony „GW” pisze dzisiaj, że preferowanym obszarem działań inwestycyjnych jest już nie Łukoil, tylko MOL. Ale to dzisiaj, już po tych wszystkich zdarzeniach. Biznesmen zainwestował swój kapitał w jakieś przedsięwzięcie w sektorze naftowym i mogę twierdzić na podstawie obserwacji, że to chyba miała być inwestycja długoterminowa. Prawdopodobnie szuka rozwiązań nie na dzisiaj, nie na 2003, 2004, 2005 rok, tylko pewnie myśli i słusznie dłuższą perspektywą. Dłuższa perspektywa w polskich warunkach oznacza albo wiązanie się z korporacjami rosyjskimi, albo zwrócenie się do korporacji działających po zachodniej stronie granicy. Myślę tu o Shellu czy innych inwestorach. Wybór strategii inwestycyjnej pana dr Kulczyka był więc prawdopodobnie taki, że silnie jak gdyby znajdzie swoje miejsce w polskim sektorze naftowym po to, żeby mieć twardą pozycję negocjacyjną z przyszłym inwestorem. To spotkanie, o którym pisze „Rzeczpospolita” było w październiku 2002 roku. To by się zgadzało, ponieważ to jest
czas, kiedy udział firm związanych i powiązanych z Kulczykiem... I to jest też po Radzie Gabinetowej, gdzie omawiano sprawę sprzedania... Przypominam art. 141 ust. konstytucji według którego RG jest posiedzeniem Rady Ministrów prowadzone przez prezydenta i ust. 2, który mówi, że RD nie ma uprawnień Rady Ministrów. Ale omawiano tam strategię działań. Omawiano tam historię związaną z polityką gospodarczą i możliwymi kierunkami ekspansji, o ile pamiętam. To jest trochę zabawa w kotka i myszkę. Poseł Macierewicz ma tekst tego stenogramu, ja nie mam i mam zgadnąć co powiedziałem w toku dyskusji. Czy Jan Kulczyk chciał ograć Polskę? Jeszcze jedną rzecz chciałbym powiedzieć. Skończę RD...zwłaszcza, że jest to luty, oferta, coś co można oceniać wpływa dopiero w lipcu, więc parę miesięcy później. Mówiliśmy więc raczej o rozwiązaniach możliwych, prawdopodobnych. Nie podejmowaliśmy żadnych decyzji, bo to nie jest miejsce do podejmowania decyzji. Dobrze, ale czy Kulczyk chciał ograć Polskę? Sprzedać Rosjanom polską
gospodarkę? Nie. On realizował swój interes ekonomiczny. Przecież wiadomo, w interesach prowadzonych przez prywatnych inwestorów, ich interes nie zawsze oznacza to samo co interes państwowy. Z tym musimy się liczyć. Czyli najgorsze jest to, że ten tort chciał zjeść Jan Kulczyk razem z polskimi politykami. Tak? Z różnych wywiadów i zdarzeń nie można tego wykluczyć, że ta symbioza była dość silna. Ale czy była też jakaś symbioza finansowa? Tego nie wiem. Może w końcu ktoś przez nieostrożność powie jak było naprawdę. A pan nie wie jak było naprawdę? Nie wiem, bo nie brałem udziału - i dobrze na szczęście - w tego typu negocjacjach. To wszystko niestety działo się poza ministrem skarbu. Nie wszystko. Jaś chciał kupić przecież G-8, Leszek chciał sprzedać Jasiowi, a Wiesio nie pozwalał. Tak? To oznacza tylko, że Skarb Państwa stanął na straży interesów skarbu państwa, a nie prywatnego inwestora. To chyba dobrze? Mariusz Łapiński, o którym pan mówił, że jest w grupie hakowej, powiedział w prokuraturze, że Marek
Ungier namawiał go, żeby zaprzestał działań w sprawie fabryki osocza. Jestem ciekaw jak będzie się rozwijała ta sprawa. Z osoczem miałem styk proceduralny, rok 1997, opiniowanie wniosków, gwarancja. Jestem ciekaw jak pan minister Łapiński wytłumaczy, bo chyba nie uda mu się zatrzeć śladów ze swoich działań organizacyjnych na rzecz przejęcia LFO przez innego inwestora. Czy są na to dowody? Oczywiście. Proszę spojrzeć do umów do projektów offsetowych zgłoszonych przez ministra zdrowia w ramach programu F-16. Proszę zobaczyć jakie były zarządzenia wydawane przez ministra zdrowia w czerwcu 2003 roku. Proszę zapytać o czym rozmawiał dyrektor polityczny ministra Łapińskiego w firmie Ektofarma, czy nie o tym, żeby wycofała się z licencji na rzecz funkcjonowania osocza. Jeżeli ktoś szuka i szuka odpowiedzialnie, a nie spektakularnie jak prokuratura w Tarnobrzegu, odpowiedzialności za narażenie skarbu państwa na ryzyko wypłacenia gwarancji, to musi w sposób precyzyjny i rzetelny ocenić rolę resortu zdrowia w tym
projekcie. Czy Ungier miał interes w tym, żeby była fabryka osocza? Nie przypuszczam, ale być może widząc w jaki sposób mataczy minister zdrowia i robi wszystko, żeby kto inny przejął ten projekt, poirytowany w końcu przez dotychczasowych inwestorów, próbował to wyjaśnić. Leży to w jego kompetencjach? Nie leży. Czy w kompetencjach ministra Ungiera leży, żeby był adwokatem pana Wapińskiego, który jest przyjacielem rodziny Kwaśniewskich? Nie będę bronił ministra Ungiera w tym przypadku, ale jeżeli ktoś zwraca się o pomoc, to pewnie na zasadzie kuluarowych spotkań próbuje się wyjaśnić co jest powodem, dlaczego minister zdrowia nie realizuje zobowiązań, które kiedyś podjął rząd. A czy to normalne, że ci, którzy wzięli kredyty „podżyrowane” przez SLD nic nie robi dalej z tą fabryką i te pieniądze gdzieś się rozpływają? I to jest problem do wyjaśnienia. Gdyby Monika Olejnik była inwestorem i zaczęła realizować projekt i znalazła się w połowie drogi realizacji tego projektu, dowiaduje się, że nie będzie mogła
skupować surowca, który stanowi podstawę do wyprodukowania produktu końcowego... Słyszałam ekspertów, którzy mówią, że to było kompletnie niepotrzebne. Wczoraj słuchałem relacji TVN – u. Był to dla TVN – u ważny dzień, bo pierwsze notowanie spółki na giełdzie i jednocześnie zero wiarygodności i kłamstwa, które były zaprezentowane w tej sprawie. Tak samo oceniam wypowiedź profesora, który w tej sprawie wypowiadał się, bo proszę spojrzeć do raportu Światowej Organizacji Zdrowia. Jeżeli mówimy o lekach z krwi, to norma światowa jest dwie jednostki na mieszkańca, a w Polsce produkuje się pół jednostki. Prawda jest taka, że dostał kredyty i nic nie zrobił. Gdzie w połowie drogi? Zaczął coś robić? Nie mam formalnego związku z tym projektem. Na mój stan wiedzy, a zostałem zmuszony, bo ktoś próbuje skutecznie albo nieskutecznie, wkręcić mnie w ten projekt, wiem, że relacje o sposobie wydatkowania pieniędzy o zaawansowaniu projektu są relacjami nieprawdziwymi. Ale ciekawa jest rola pana Ungiera. Interesuje się Radą
Nadzorczą PKN Orlen, fabryką osocza. Chyba powinien zostać ministrem gospodarki... To jest pewnie rola dyrektora gabinetu prezydenta, aby pomagać w niektórych projektach i to są kuluary władzy.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)