Wiesław Dębski: Piechociński musi uważać, żeby się nie ośmieszyć
Niezwykle rozhuśtała się polska opinia publiczna. W ciągu dwóch tygodni notowania głównych partii potrafią spaść o kilka punktów procentowych, by w następnym badaniu powrócić do stanu poprzedniego. Stała jest tylko jedna - żelazny elektorat partyjny ma się dobrze - trzyma azymut, wahaniom raczej nie podlega. Wszelkie naddatki i ubytki, to wskazania wyborców bez zdecydowanych preferencji.
05.12.2012 | aktual.: 07.12.2012 11:35
Potwierdza to sondaż Homo Homini dla Wirtualnej Polski pokazując kolejne zbliżenie wskazań obu głównych partii. PO uzyskała 29 proc. a PiS 28 proc. Nasi czytelnicy pamiętają zapewne, że przed miesiącem było podobnie (PO - 31 proc. a PiS - 30 proc.). Po czym zaledwie dwa tygodnie później różnica ta urosła do 9 punktów proc. Tyle zapłaciło PiS za sprawę trotylu i ożywienie smoleńskie prezesa Kaczyńskiego.
Przeczytaj też: komentarz Janiny Paradowskiej - To pomoże PiS zaistnieć?
Tym razem straciła Platforma - aż 7 punktów proc. Tyle osób gotowych jeszcze niedawno na nią głosować wycofało tym razem swoje poparcie (PiS - wzrost o 1 pkt. proc.). Co ciekawe, zyskała także sejmowa drobnica: SLD +4, PSL +3, Ziobryści +1, Ruch Palikota bez zmian. Przyjrzyjmy się więc, co się takiego stało. Badanie przeprowadzono 2-3 grudnia. Dla PO katastrofalny mógł się okazać nieudany szczyt Unii Europejskiej. I nie tyle same jego wyniki, ile znów kiepska narracja rządzących. Choć w sprawie unijnej kasy dla Polski wszystko jest jeszcze możliwe, powstało w przestrzeni publicznej wrażenie totalnej klęski. Wzmocnione - i słusznie - przypomnieniem klipów PO z ostatniej kampanii wyborczej do sejmu, gdzie przekonywano nas, że tylko wygrana Platformy zapewni nam 300 mld zł unijnych dotacji. Teraz opozycja jest górą. Gwałtownie spadły nie tylko notowania PO, ale także premiera Tuska (o 5 punktów proc.).
Do tego dochodzą tradycyjne problemy z ochroną zdrowia pod koniec roku. Chorzy znów są odsyłani do domów, NFZ nie płaci szpitalom, lekarze z olbrzymią ostrożnością wypisują recepty. Związek zawodowy lekarzy alarmuje: "Ograniczenie przyjęć pacjentów przez szpitale po raz kolejny udowadnia w jak dramatycznej sytuacji jest publiczna opieka zdrowotna". A pan minister ma się świetnie. Tylko my, pacjenci, tracimy resztki cierpliwości.
Przeczytaj też: Sensacyjne wyniki sondażu! Gwałtowny spadek poparcia dla PO!
Pewne znaczenie może mieć także kolejne wycofanie się Jarosława Kaczyńskiego na z góry upatrzone pozycje. Aktywność prezesa była zdecydowanie mniejsza niż przed poprzednim badaniem, a to zawsze korzystnie wpływa na notowania PiS a niekorzystnie na wskazania PO. Ale politycy Platformy zapewne wkrótce odetchną, następne badanie robione będzie tuż po zaplanowanym przez PiS na 13 grudnia marszu. Jarosław Kaczyński i jego druhowie na ulicach Warszawy walczyć będą o niepodległość Polski. Nie wierzycie? To przeczytajcie, co w niedzielę powiedział Kaczyński: "Wolność w Polsce jest dzisiaj zagrożona, z solidarnością jest bardzo źle, a niepodległość jest kwestionowana". Doprawdy, taki prezes PiS, to dla konkurentów wspaniały prezent...
Warto jeszcze spojrzeć na wzrost notowań PSL (z 4 do 7 proc.). Na razie mamy niewątpliwie efekt świeżości - przyszedł nowy człowiek, budzi zaciekawienie, dla części elektoratu PO może być alternatywą. Ale owe 3 punkty proc. wzrostu poparcia nie oznacza jeszcze, że ludowcy mogą zacierać ręce. Najważniejsze będzie to, jak Janusz Piechociński podejdzie do partyjnego nepotyzmu, na ile otworzy ścieżki awansu dla młodych, co powie w sprawie KRUS. Co wreszcie zrobi, jako minister gospodarki. Ale ważne są też wrażenia "estetyczne". Przyjęta przez niego metoda skupiania uwagi na samym sobie - od dzieciństwa prymusie, o dużych stopach i odstających uszach, sypiącym z rękawa cytatami (nie zawsze najszczęśliwiej) raczej nie utrwali pozytywnego wizerunku prezesa. A wręcz przeciwnie - może prowadzić do śmieszności. A dla polityka nie ma nic gorszego niż śmieszność. Dla sympatycznego przecież prezesa Piechocińskiego mam więc jedną radę: proszę słuchać doradców od wizerunku. Czasem opowiadają wprawdzie głupoty, ale bardzo
często mają rację.
A wszystkim dostającym zawrotu głowy od falujących sondaży przypominam: do wyborów parlamentarnych pozostały jeszcze trzy lata. Zacytuję więc (idąc śladem prezesa PSL) słowa piosenki: wszystko się może zdarzyć...
Wiesław Dębski specjalnie dla Wirtualnej Polski