PolskaWiesław Dębski: nadzwyczajne notowania premiera i rządu

Wiesław Dębski: nadzwyczajne notowania premiera i rządu

Ach, co to był za... cud! Te wiwaty, te emocje, te oddawane w ostatniej chwili drogi i dworce, te remisowane mecze. Ta, jednak dość powszechna, radość. Bańka jednak w końcu pękła - nasi przegrali i odpadli z Euro 2012. A oni, kibice-pikniki nadal są w euforii. W dodatku łaskawi, jak nigdy przedtem - dla piłkarzy, ale i dla tych, którzy kojarzą im się z sukcesem Mistrzostw Europy. Bo organizacyjnie, reklamowo, nastrojowo to był sukces, nie ma co gadać.

Wiesław Dębski: nadzwyczajne notowania premiera i rządu
Źródło zdjęć: © WP.PL

Jeśli sceptycy nie wierzą, niech popatrzą na najnowsze wyniki sondażu Homo Homini dla Wirtualnej Polski. A tam dla każdego coś miłego, z dwoma wyjątkami, o czym za chwilę. Najwięcej miłego oczywiście dla rządzących - to oni przecinali wstęgi, rozdawali uśmiechy siedząc obok Platiniego, czy nawet Laty. Nic dziwnego, że premier Donald Tusk ma nadzwyczajne notowania - 47 proc. ocen pozytywnych (11 pkt. proc. więcej w porównaniu z badaniem sprzed dwóch tygodni), 48 proc. wskazań negatywnych - to i tak o 14 pkt. proc. mniej niż poprzednio. Poprawiło się także rządowi - w którym są przecież ministrowie, którzy w sprawie Euro 2012 spisali się średnio. Urósł nam również prezydent Bronisław Komorowski - dokładnie o 6 pkt. proc. Nawet ten kiepski sejm ciut drgnął w górę.

No i teraz wisienka na tym torciku. W notowaniach partii zyskali: PSL, Ruch Palikota, SLD. I oczywiście partia rządząca, spijająca same soki tego sukcesu. PO nie tylko urosła o 4 pkt. proc., ale osiągnęła też niespotykane od miesięcy 10 pkt. proc. przewagi nad PiS. Bo właśnie partia Kaczyńskiego (i ziobryści) w tym badaniu straciła!

Jeśli ktoś chce szukać przyczyn tych zmian, niech weźmie pod uwagę, że badanie zostało zrobione 19 czerwca, dokładnie w dniu, w którym Jarosław Kaczyński przedstawiał swoje plany na zdemolowanie PZPN. Obiecał odebrać sądom prawo wprowadzania kuratora do Związku i przekazać je minister Musze - kto wie, o kogo chodzi, już się musiał przerazić. Kibice, czyli zdecydowana większość Polaków, uznali zapewne, że jest to działanie zbyt wyrywne, że impreza trwa, a PiS jeszcze przy gościach chce prać nasze wewnętrzne brudy. Inaczej mówiąc: naszych już w Turnieju nie ma, ale my nadal chcemy się bawić. Kto nie przeszkadza, ten dostanie bonus, kto myśli, że drżymy w oczekiwaniu na rozliczenia, ten dostał baty.

Ale niech się panie i panowie z PO tak nie cieszą. Dalej nie musi być równie ładnie. Zdajemy sobie bowiem sprawę, że z przygotowaniami do imprezy nie było tak wspaniale, że wciska nam się cukierek opakowany w złotko, ale nie oblany czekoladą. Zwykłą propagandę po prostu. Oto przykład: oddano na ostatnią minutę drogę ekspresową A-2. Nie autostradę przecież, na to miano zasłuży ona za wiele miesięcy, gdy zakończą się wszystkie prace. Na razie, jak by premier się nie zaklinał, nie jest to żadna autostrada. Pan minister Nowak jeszcze bardziej się nadął i ogłosił, że mamy bezpośrednie połączenie autostradowe z Lizboną!!! (proszę w tym miejscu o dźwięki fanfar!). Ale zapomniał powiedzieć, dlaczego nie mamy takiego połączenia ze Lwowem, Krakowem czy Wrocławiem.

Pani minister Mucha postanowiła zabierać głos w każdej sprawie, nawet jeśli nie miała nic do powiedzenia, albo mieć nie powinna. Przyczyniła się więc do wzrostu napięcia między kibicami polskimi i rosyjskimi. Nie do końca też chyba wiedziała, jaką obietnicę złożył w listopadzie prezes Lato. Sam fakt, że - niczym PiS - z wewnętrznymi rozliczeniami nie poczekała na koniec Euro sprawia, że powinna (oczywiście dla poprawy wizerunku rządu) podać się do dymisji jako pierwsza.

Powtórzę raz jeszcze: nie twierdzę, że nic nie zrobiono, jeżdżąc po Polsce widziałem prawdziwą autostradę ze Strykowa do zachodniej granicy, czy z Torunia do Gdańska. Widziałem pięknie odnowiony Dworzec Centralny w Warszawie. Nie o braki mi chodzi. Lecz o tę nachalną propagandę, o to "nic się nie stało, Polacy, nic się nie stało" - metra nie mamy, ale przecież będziemy mieć. Nie należało obiecywać. A później robić z nas głupków. My bowiem - panie premierze - spisaliśmy się na medal i spisalibyśmy się także wtedy, gdyby tego rządowego zadęcia było mniej.

Sorry, panie premierze, to tylko drobne uwagi do tego dobrego, co przecież udało się zrobić.

Wiesław Dębski specjalnie dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)