Wiesław Dębski: dzisiaj Ruscy, jutro ja lub Ty – czytelniku. Wszyscy!
Najsurowsze kary nie wyrugują bandytów ze stadionów. Problem jest bowiem o wiele głębszy. Pytałem wyżej, kogo oni nienawidzą. Odpowiedź zobaczyłem na jednym z pucharowych spotkań Legii. Na Żylecie w czasie meczu rozłożono olbrzymią flagę, przykrywającą cały sektor, kilka tysięcy ludzi. A na niej był wielki napis: "Nienawidzimy wszystkich". Warto to zapamiętać! Dzisiaj Ruscy, jutro ja lub Ty – czytelniku. Wszyscy! - pisze w felietonie dla Wirtualnej Polski Wiesław Dębski.
13.06.2012 | aktual.: 21.06.2012 13:31
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Święto ruskie? Że wypędzili Polaków z Kaliningradu? - w tak nieskomplikowanych słowach ideę wtorkowych zadym na ulicach Warszawy i interpretację historii polsko-rosyjskiej pewien ukryty pod kominiarką osobnik przedstawił w reportażu Dominiki Leonowicz z Wirtualnej Polski. To tacy jak on demolowali miasto i tłukli naszych gości.
To, co działo się tego wieczoru nie było incydentem, jak chce pokazać większość polityków i mediów. To była nacjonalistyczna egzemplifikacja wszelkich opanowujących polskie umysły izmów - (antysemityzmu, rasizmu, szowinizmu). Był to jednocześnie doskonały prezent dla autorów niedawno pokazywanego reportażu BBC o bandytyzmie na polskich stadionach.
Reportaż próbowano w Polsce zakrzyczeć - że niesprawiedliwy, mało obiektywny i nieprofesjonalny. Po tym, co zobaczyliśmy na ulicach stolicy warto może jednak zastanowić się: dlaczego część polskiej młodzieży ulega takim emocjom, dlaczego od samej imprezy sportowej ważniejsze są dla nich nawalanki z przeciwnikiem, niszczenie wszystkiego wokół, obrażanie kogo się da.
Przy czym nie chodzi im o konkretnego Żyda, Szwaba czy Ruska. Wczoraj byli Rosjanie, jutro będą Polacy, np. ci z Platformy Obywatelskiej, albo od Millera czy Palikota. Ale jeśli ci z PiS-u cieszą się, że nie oni są na celowniku, to powinni pamiętać: to tylko dzisiaj, jutro cele bandytów mogą się zmienić. Oni bowiem nie mają własnej ideologii a tym bardziej nie ulegają ideologii cudzej. Na stadion czy do strefy kibica przychodzą wyłącznie po to, by rozładować swoje frustracje, pokazać swoją nienawiść. Do kogo?
Sam bywam na stadionie Legii. Nie jestem ultrasem, lecz raczej piknikiem – czyli takim kibicem, który na mecze przychodzi od czasu do czasu, choć te na których nie jest na stadionie ogląda w telewizji. Widzę jednak co się dzieje wokół boiska. To nie Brytyjczycy z BBC wymyślili sobie potężny, przewalający się nad trybunami okrzyk: "Żydzi, Żydzi cała Polska was się wstydzi" (to pod adresem jednej z drużyn), to nie oni rzucają banany pod nogi czarnoskórych piłkarzy, to nie oni pod adresem rosyjskich reprezentantów krzyczą "raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę".
Zgadzam się oczywiście, że winni wtorkowej zadymy powinni zostać ukarani, domagam się nawet by były to kary surowe. Ale zdaję też sobie sprawę, że tym sposobem nie rozwiążemy problemu. Najsurowsze kary nie wyrugują bandytów ze stadionów. Problem jest bowiem o wiele głębszy. Pytałem wyżej, kogo oni nienawidzą. Odpowiedź zobaczyłem na jednym z pucharowych spotkań Legii. Na Żylecie w czasie meczu rozłożono olbrzymią flagę, przykrywającą cały sektor, kilka tysięcy ludzi. A na niej był wielki napis: "Nienawidzimy wszystkich". Warto to zapamiętać! Dzisiaj Ruscy, jutro ja lub Ty – czytelniku. Wszyscy!
Pomyślmy więc na ile winne są warunki w jakich żyje część młodzieży, wcale niemała. Przyjrzyjmy co się dzieje w starych blokowiskach, ilu młodych nie ma pracy i żadnej nadziei na nią. Co może im zaproponować państwo? Od tego wszystkiego zależy poziom ich frustracji. Gdy słucham w radiu czy telewizji różnych "ekspertów", którzy ganią rząd za brak reform, za zbyt słabą dyscyplinę budżetową, zbyt wolne cięcia wydatków socjalnych, to myślę sobie, że żyją oni w jakimś własnym wyimaginowanym świecie. Kibole mają świat swój, elity finansowe swój. I tylko czasem oba te światy się spotykają. Bywa to bolesne.
Nie od dzisiaj głoszę tezę, że spokój społeczny (czyli nas wszystkich) musi kosztować. Jeśli nie chcemy mieć widoków jak z greckich, czy hiszpańskich ulic (że o londyńskich – tak, tak koledzy z BBC - nie wspomnę) to niech do nas dotrze, do cholery, że każdy upór w sprawie płacy minimalnej, wysokości zasiłków społecznych, likwidacji szkół i szpitali może mieć swoją cenę. Dla każdego…
Wiesław Dębski specjalnie dla Wirtualnej Polski