PublicystykaWiesław Dębski: Armia PiS bierze wszystko

Wiesław Dębski: Armia PiS bierze wszystko

Cała armia poputczyków PiS zajmuje choćby najmniej ważne gabinety w urzędach na wszystkich szczeblach administracji; spółkach skarbu państwa; redakcjach i wszystkim, co tylko można sobie wyobrazić. Koniom też nie odpuszczono! - pisze Wiesław Dębski dla WP.

Wiesław Dębski: Armia PiS bierze wszystko
Źródło zdjęć: © Eastnews | Rafal Oleksiewicz
Wiesław Dębski

23.03.2016 | aktual.: 25.07.2016 19:33

Platforma Obywatelska zanudziła Polaków swoją polityką ciepłej wody w kranie. Tak długo nam o tym dobrodziejstwie opowiadała, że ludzie zaczęli krzyczeć: zmiana, zmiana, zmiana. I zmiana przyszła, nie jakaś tam zwykła, lecz "dobra"... Bo taką właśnie swoim wyborcom Prawo i Sprawiedliwość obiecało. Czy słowa dotrzymało? Jest oczywistą oczywistością, że nie. Nie tak bowiem miało być...

O ile politykę PO nazywaliśmy "ciepłą wodą", o tyle to, co proponuje nam PiS śmiało można nazwać "odwracaniem kota ogonem". Korzystając z pomocy wujcia Google tak to możemy zdefiniować: "przedstawiać coś w odwrotny sposób. Kot to zwierzę niezależne, trudno odwracalne. Ale możemy patrzeć na niego, jak i na wszystko, z dwóch stron, niezależnych, zwykle przeciwnych".

Ulubiony kot PiS-u

I od początku to obserwujemy: ministrem obrony miał być Gowin, jest Macierewicz. Miało być inaczej niż w czasach PO, a wciąż słyszymy: przecież oni robili to samo. Miał być niezależny prezydent i niezależna premier, a jak jest, każdy widzi. Pytamy: kiedy premier Beata Szydło opublikuje ostatnie orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego? Odpowiedź: to PO zaczęła wybierając sędziów na zapas. Nie słyszymy zaś, że dotyczyło to - jak wskazał TK - dwóch sędziów z pięciu; że PO pokajała się i do dzisiaj echo niesie odgłos ich stukania się we własne piersi.

Ulubiony kot PiS-u, czyli szef Parlamentu Europejskiego Martin Schultz, też pada ofiarą tej polityki. Każde jego słowo jest opisywane jako atak na Polskę (bezczelny, złośliwy, niespotkany, itp.). "Wiadomości" TVP załamują ręce: "Schultz znów przeciwko Polsce". Otóż nie mają racji, nie przeciwko Polsce był szef PE, lecz przeciwko antydemokratycznym działaniom obozu rządzącego w naszym kraju.

Podobnie zresztą jest z uwagami Komisji Weneckiej, amerykańskich senatorów i unijnych polityków. Wszyscy oni podobno atakują Polskę. Sądzę jednak, że nie o Polskę chodzi, lecz o partię tą Polską rządzącą.

To o tej partii rozmawiał Grzegorz Schetyna w UE. Zresztą, gdy w Brukseli donosili posłowie PiS, to była to troska o ojczyznę, teraz kota odwrócili i Schetynę oraz jego ludzi nazywają Targowicą! Albo mówią jak miss politycznej elegancji Beata Kempa: "opozycja powinna przestać się wypłakiwać w rękawy szacownych senatorów". Nie wiedziała jednak biedna pani minister, że senatorowie przyjechali na zaproszenie Andrzeja Dudy i tylko z nim się spotkali.

Zresztą, zdaniem PiS każdy krytyczny głos opozycji to bezczelny atak, nieuzasadnione pretensje itp. Ale odwróćmy kota, to usłyszymy prezydenta mówiącego o opozycji jako zwolennikach ojczyzny dojnej. Albo prezesa, wspólnie z wicemarszałkiem Sejmu (Sejmu RP!), wrzeszczącego pod adresem KOD-u: "cała Polska z was się śmieje" (tłum dopowiedział: "komuniści i złodzieje"). Prezes, inteligent z Żoliborza może nie wiedzieć, jaka jest pierwotna wersja tej przyśpiewki, ale Brudziński, żaden tam intelektualista, na pewno wie, że na stadionach kibole śpiewają pod adresem drużyny przeciwnej: "cała Polska z was się śmieje (łódzkie, warszawskie, itp.) k... i złodzieje". Do takich wzorów nawiązuje prezes Kaczyński.

Naczelnik Polski

Odwracają też kota ogonem w sprawie Konstytucji. Przez lata chwalili się swoim projektem ustawy zasadniczej, wisiał nawet na stronie internetowej. Był jednak tak restrykcyjny, że tuż przed wyborami usunęli go. I już nie wyjęli z czarnej dziury, do której wpadł. Okazało się, że zmiana Konstytucji nie jest już taka pilna - wystarczy bowiem uchwalić ustawę wybijającą TK wszystkie zęby. I hulaj dusza, piekła nie ma... Jedynym uprawnionym do orzekania zgodności prawa z konstytucją pozostaje prezes, zwany nawet we własnej partii Naczelnikiem Polski. I tak można rządzić latami, nawet przez dekadę albo i dwie. Bo prezes nie musi kierować się prawem, on - i tylko on - może iść na skróty. Dla niego zapis: orzeczenie TK ma moc powszechnie obowiązującą i ostateczną, nic nie znaczy. Ot, powie się po prostu, że nad konstytucją jest Naród a emanacją Narodu jest PiS. I wszystko jasne.

Nasz kot chadza też po salonach oferujących pracę. Cała armia poputczyków PiS zajmuje choćby najmniej ważne gabinety w urzędach na wszystkich szczeblach administracji; spółkach skarbu państwa; redakcjach i wszystkim, co tylko można sobie wyobrazić. Koniom też nie odpuszczono!

Nawet Paweł Kukiz nie zdzierżył skali tego zjawiska i zapowiedział, że jego klub parlamentarny złoży wniosek o wotum nieufności wobec ministra skarbu Dawida Jackiewicza. Tuzy pisowskie nic sobie z tego oburzenia Kukiza i sporej części opinii publicznej nie robią. A sami jeszcze niedawno grzmieli na PO i PSL za zawłaszczanie państwa. I mieli rację, ale to co robią dzisiaj, przechodzi wszelkie wyobrażenie. Można w tym przypadku strawestować starą anegdotę, jeszcze z czasów PRL: że chcecie mieć robotę jestem w stanie zrozumieć, że chcecie zarobić na samochód także rozumiem, ale dlaczego do cholery od razu na mercedesa!

Dzisiaj politycy PiS idą w zaparte. Chce Patrycja Kotecka, żona Zbigniewa Ziobry, zostać dyrektorem w spółce PZU - nie ma sprawy. Marszałek Stanisław Karczewski świetnie to wytłumaczy: - To dobra zmiana dlatego, że ona jest fachowcem, dziennikarzem. To nie nepotyzm - osoby pokroju żony ministra "muszą gdzieś pracować".

Nawet na premier Szydło nie możemy liczyć. Dla niej sytuacja jest normalna, a poza tym: "Platforma Obywatelska i PSL, to są chyba dwie ostatnie partie, które powinny mówić o nepotyzmie w instytucjach państwowych i spółkach Skarbu Państwa". Koniec i bomba. Kto nie słuchał, ten trąba!

Dziennikarze od Rydzyka

Mediom publicznym też nie odpuszczono, wprawdzie poprzedników odsądzano od czci i wiary, ale teraz jest zwykła "dobra zmiana". I trwa wymiana kadr od góry do samego dołu. Nikt nie może czuć się bezpieczny. A doświadczonych i lubianych przez słuchaczy czy widzów dziennikarzy zamieniają osoby po szkole medialnej Rydzyka bądź zdobywające doświadczenie w TV Republika. W najlepszym przypadku są to dziennikarze niepokorni, jak Paweł Lisicki, który ni stąd ni zowąd zajął w Radiowej Trójce miejsce radiowca Marcina Zaborskiego.

Mistrzami w odwracaniu kota ogonem okazali się też panowie rzuceni na odcinek BOR. Gdy w samochodzie prezydenta zniszczeniu uległa opona, co zakończyło się w rowie, szefostwo BOR oskarżyło, a jakże, poprzedników. Kłamstwo ma jednak krótkie nogi, szybko okazało się, że to same borowiki dobrej zmiany podmieniły oponę na egzemplarz przeznaczony do utylizacji!

Tak to wygląda w czasach rządów Jarosława Kaczyńskiego i jego ekipy. Patrzymy na pisowskiego kota i widzimy łagodne twarze Streżyńskiej, Morawieckiego, Szałamachy, Szymańskiego. Odwracamy kotka i widzimy Pawłowicz, Żalka, Jakiego i samego Prezesa wszystkich prezesów.

To Kaczyński powiedział o KOD-owiczach, że są to "ludzie oderwani od koryta". Znaczy świnie? Dobrze by jednak było, gdyby państwo z PiS poczytali "Folwark zwierzęcy" Orwella, może narzucą się im jakieś skojarzenia.

Wiesław Dębski dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Opinie
Beata Szydłonepotyzmpis
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1054)