Wiemy, ile mieli dostać złodzieje napisu z Auschwitz
Polscy śledczy chcą zwrócić się do szwedzkiej policji o pomoc prawną w sprawie kradzieży napisu nad bramą do byłego obozu koncentracyjnego w Auschwitz - informuje "Rzeczpospolita". Gazeta informuje też, że złodzieje za wykonanie zadania mieli dostać po 5 tys. zł.
23.12.2009 | aktual.: 23.12.2009 07:46
Zdaniem dziennika wszystko wskazuje na to, że zleceniodawca kradzieży napisu "Arbeit macht frei" mieszka w Szwecji.
Trop ten potwierdzają zeznania dwóch z pięciu zatrzymanych, którzy mieli zmierzać na spotkanie ze szwedzkim pośrednikiem w transakcji. Prokuratorzy nie wykluczają, że tajemniczy Szwed był tylko pośrednikiem, a skradziony napis miał trafić do osoby trzeciej. Czterej wynajęci w Polsce złodzieje mieli zainkasować za kradzież po 5 tys. zł na głowę. Mózg operacji Marcin A. prawdopodobnie więcej.
We wtorek na terenie muzeum przeprowadzono wizję lokalną. Według wstępnych ustaleń, złodzieje nie byli przygotowani do akcji. Na przykład nie wiedzieli, że do odkręcenia napisu będą potrzebować drabiny, dlatego na teren muzeum weszli dwukrotnie. Większość z nich nie zdawała sobie sprawy, jak wielką wartość ma demontowany napis. W muzeum Auschwitz znaleźli się dopiero pierwszy raz w życiu.