Wieloręczne interesy

Prokuratura nie ma dowodów na to, że Jerzy Jaskiernia przyjął łapówkę za dokonanie zmian w ustawie o grach losowych. Mnożą się jednak podejrzenia dotyczące niejasnych powiązań szefa klubu SLD z branżą hazardową - pisze "Rzeczpospolita".

02.12.2003 | aktual.: 02.12.2003 07:31

Według informacji dziennika, Jerzy Jaskiernia współpracował z trzema kluczowymi osobami związanymi z branżą automatów do gier: Maciejem Skórką, Arno van Dordtem i Antonio Grau Manchonem. Człowiekiem, który doprowadził do nawiązania kontaktów całej trójki z czołowym politykiem SLD, był Wiesław Huszcza, były skarbnik PZPR i SdRP - pisze "Rz".

Cała trójka połączyła siły, żeby walczyć o zalegalizowanie automatów. Informator dziennika potwierdza, że człowiekiem, który doprowadził biznesmenów do Jaskierni, był Wiesław Huszcza. Nazwisko Huszczy pojawiło się wcześniej przy kontrowersyjnych przedsięwzięciach Vahapa Toya w Białej Podlaskiej.

Prokuratura prowadząca od trzech miesięcy śledztwo ujawniła tymczasem, że nie ma dowodów na przyjęcie przez Jaskiernię łapówki. Prokuratorzy twierdzą, że świadek w tej sprawie wycofał się z wcześniejszych, obciążających Jaskiernię, zeznań.

"Rz" przypomina, że obecny szef klubu SLD od lat lobbował za legalizacją tak zwanych jednorękich bandytów. W 1998 roku był głównym autorem projektu, w którym proponowano, aby gra na tych maszynach była prowadzona bez ograniczeń i nie byłoby wymagane zezwolenie Ministerstwa Finansów. W projekcie znalazł się pomysł, by właściciele automatów za jedną maszynę płacili rocznie zaledwie 3 tysiące złotych podatku ryczałtowego. (IAR)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)