Wielkie sprzątanie po Przystanku Woodstock
W Kostrzynie nad Odrą (Lubuskie) trwa wielkie sprzątanie po zakończonym w niedzielę 12. Przystanku Woodstock. Obejmuje ono zarówno pole namiotowe festiwalu, jak i całe miasto, które przeżyło najazd ok. 150 tys. osób.
31.07.2006 10:39
Wczoraj teren Przystanku sprzątało około tysiąca członków pokojowego patrolu. Tym, co zostało, zajmie się miasto - powiedział rzecznik WOŚP Krzysztof Dobies. Jak wynika z jego informacji, większość z pozostających jeszcze w Kostrzynie uczestników Woodstocku wyjedzie z miasta w poniedziałek.
W mieście i na polu namiotowym na pełnych obrotach pracują służby komunalne. Rzeczniczka Kostrzyna nad Odrą Aleksandra Pawełczak powiedziała, że sprzątanie może potrwać nawet miesiąc.
Równolegle ze sprzątaniem przebiega operacja związana z demontażem całej infrastruktury technicznej Przystanku. Jak przewidują organizatorzy, może to zająć jeszcze około tygodnia. Najbardziej skomplikowane jest rozebranie dużej sceny.
Kostrzyn nad Odrą opuściło już wielu woodstockowiczów, najczęściej wracających do domów pociągami, w tym 26 specjalnymi składami podstawionymi przez PKP.
Powroty przebiegają spokojnie, nie było wypadków. Spodziewamy się, że zakończą się w ciągu dwóch-trzech dni - powiedziała rzeczniczka Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wlkp. Agata Sałatka.
- Przystanek Woodstock zakończył się w niedzielę nad ranem. Przez dwa dni na festiwalu zagrało ok. 30 zespołów z kilku krajów, prezentujących bardzo różne gatunki muzyki.
Podczas tegorocznego Przystanku zginęły trzy osoby. Jedna w drodze na festiwal oraz dwie na polu namiotowym na miejscu imprezy.
19-latek ze Środy Wielkopolskiej zmarł na skutek przegrzania i ostrej niewydolności układu krążeniowo-oddechowego. Drugim zmarłym był 30-letni mężczyzna. Znaleziono go nieprzytomnego na polu namiotowym. Podjęta reanimacja okazała się bezskuteczna. Podczas oględzin nie stwierdzono u niego obrażeń zewnętrznych. W czwartek zostanie przeprowadzona sekcja zwłok. Policja nadal pracuje nad ustaleniem jego tożsamości.
Jeszcze przed festiwalem doszło natomiast do wypadku na kolei. 25-letni mieszkaniec Lubinia jechał na Przystanek Woodstock wraz z kilkoma kolegami - wypadł z pociągu po tym, jak wychylił się przez otwarte drzwi wagonu. Zginął na miejscu.