Wielkie nerwy w Sejmie. Walka o każdy głos, "ziobryści" szarżują, a Kaczyński ściąga Mejzę
Ludzie z otoczenia Jarosława Kaczyńskiego i Mateusza Morawieckiego - jak mówi nam jeden z nich - "osobiście i bezpośrednio" dbali o to, by nie zabrakło większości podczas głosowania nad budżetem na 2022 rok. Telefon z Nowogrodzkiej dostał nawet Łukasz Mejza, którzy przerwał fikcyjny urlop poselski. Od początku zaś - mimo rewelacji medialnych - wiadomo było, że rękę za budżetem podniosą "ziobryści". Mimo to podczas ostatniego posiedzenia Sejmu w tym roku nerwów nie zabrakło.
- Zaczęło się od Janusza - mówi jeden z polityków PiS.
Janusz to Janusz Kowalski, polityk Solidarnej Polski, naczelny krytyk polityki klimatycznej rządu Mateusza Morawieckiego (za co został na początku roku zdymisjonowany przez premiera z funkcji wiceministra aktywów państwowych).
Kowalski od samego rana, w piątek 17 grudnia, domagał się w mediach natychmiastowego zdymisjonowania ministra ds. europejskich Konrada Szymańskiego. - Mimo wcześniejszych wyskoków Janusza tak otwarty atak był poniżej pasa - komentuje polityk PiS.
Otoczenie premiera było wściekłe, bo atak "ziobrysty" na kluczowego ministra ds. europejskich miał miejsce zaledwie kilka godzin po zakończeniu szczytu Rady Europejskiej ws. klimatu. To tam właśnie premier Morawiecki "walczył" o reformę szkodliwego dla Polski systemu handlu emisjami (ETS), który od początku był krytykowany przez Solidarną Polskę.
Przypomnijmy: premier Mateusz Morawiecki nie przekonał przywódców innych unijnych krajów do reformy systemu ETS, czyli systemu handlu uprawnieniami do emisji. W piątek podczas posiedzenia Sejmu krytykował wcześniejsze działania rządu Donalda Tuska i zasugerował, że w ramach systemu Unia chce nałożyć na obywateli nowe podatki.
Oficjalnie "ziobryści" wspierają premiera, ale nieoficjalnie kopią pod nim dołki. Przekonują bowiem, że kancelaria premiera zawaliła obszar polityki energetycznej. Kozłem ofiarnym został minister ds. europejskich Konrad Szymański.
Mejzo, wróć
W związku z tym politycy PiS ponoć obawiali się, że Janusz Kowalski - w imieniu "ziobrystów" - zaatakuje ministra Szymańskiego z mównicy sejmowej podczas piątkowej debaty w Sejmie. Tak się nie stało, ale nerwy były.
- Oni są jak buldożery, rozpieprzają wszystko - narzeka na koalicjantów jeden z posłów PiS.
Mimo to Solidarna Polska lojalnie wsparła PiS w trakcie kluczowego głosowania nad budżetem - mimo rewelacji niektórych mediów, jakoby "ziobryści" mieli się zbuntować i chcieć zagłosować wbrew partii Kaczyńskiego, co zakończyłoby się upadkiem rządu. - Nie było żadnych szantaży, nie było żadnych "tajnych" negocjacji w kuluarach. Było jasne, że cała koalicja, mimo różnic, poprze budżet - mówi nam polityk z otoczenia Jarosława Kaczyńskiego.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
W Sejmie pojawił się nawet wiceminister sportu Łukasz Mejza, który kilka dni temu poinformował o udaniu się na "bezpłatny" urlop poselski.
Mejza w piątek na sali plenarnej głosował ramię w ramię z PiS. - Wiedzieliśmy o tym wcześniej. Mieliśmy kontakt z Mejzą, byliśmy pewni, że przyjdzie do Sejmu. Budżet to budżet - mówi nam polityk PiS.
I dodaje: - Dymisja Mejzy wciąż jest możliwa. Nie zmieniliśmy stosunku do tego polityka.