Wielki przekręt w Łodzi, oszust zarobił 1 mln zł
Właściciel łódzkiego biura nieruchomości mamił naiwnych klientów wizją zamiany obskurnych klitek na większe mieszkania - tyle że zadłużone. Pieniądze brał, ale mieszkań nie zamieniał. Prokuratura uważa, że oszukał co najmniej 40 osób na około milion złotych.
Część pokrzywdzonych została i bez pieniędzy, i bez dachu nad głową. Pojawiła się jednak szansa na odzyskanie części pieniędzy. 24 września ma zapaść wyrok w sprawie, którą prokuratorzy wytoczyli szefowi biura na drodze cywilnej.
Pani A. za 20 tysięcy złotych kupiła 16-metrową klitkę w starym budownictwie. Nie zamierzała w niej mieszkać. Z pomocą biura nieruchomości Amber chciała zamienić obskurną norę na większe mieszkanie na łódzkim Nowym Rokiciu. Wymarzone lokum było jednak zadłużone na ponad 50 tys. zł. Aby doszło do zamiany, pani A. musiała spłacić dług.
Na początku wszystko szło gładko. Wpłaciła pierwszą transzę, 25 tys. zł. I... niestety, na tym się skończyło. Kobieta mówi, że do zamiany nie doszło, pieniędzy też nigdy nie odzyskała. Tomasz S., właściciel biura, ponoć jest niewypłacalny.
Łodzianka dodaje, że straciła nawet klitkę w starym budownictwie. Mówi, że pracownik biura, posługując się jej pełnomocnictwem, sprzedał to mieszkanie. Twierdzi, że wcześniej swoje pełnomocnictwo cofnęła, więc wszystko odbyło się nielegalnie, ale na razie to niewielka pociecha.
Pani A. załamuje ręce. Niemal płacząc, pyta, jak ma żyć. Kątem mieszka u brata.
Tomasz S. może ponieść karę, zwłaszcza że takich osób jak pani A. jest więcej. Prokuratura Okręgowa w Łodzi postawiła już właścicielowi biura zarzuty.
- Tomasz S. przyjmował pieniądze na poczet umów, z których nie zamierzał się wywiązać. Oszukał około 40 klientów na łączną kwotę prawie 1 miliona złotych. Ale wciąż przychodzą do nas nowe osoby. Jeśli ktoś został oszukany, a jeszcze nie zgłosił się do nas, apelujemy o to - mówi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Kopania dodaje, że jest szansa na rekompensatę szkód poniesionych przez klientów biura. Niespodziewanie w najbliższy czwartek może się okazać, że spłukany Tomasz S. ma jednak spory majątek.
- Prokuratura wytoczyła sprawę na drodze cywilnej. Wyrok może zapaść już 24 września. Chodzi o dom w dzielnicy Górna, nabyty w Łodzi przez pewną kobietę. Chcemy dowieść, że faktycznie za transakcją stoi Tomasz S. Jeżeli sąd podzieli tę opinię, nieruchomość będzie można zająć. Dzięki temu poszkodowani będą mogli liczyć na odzyskanie pieniędzy - dodaje rzecznik prokuratury.
Akt oskarżenia przeciwko Tomaszowi S. nie został jeszcze skierowany do sądu. Sprawa jest bowiem rozwojowa. Zarzucane mu oszustwa to jedynie wycinek szerszej afery związanej z łódzkim rynkiem nieruchomości. To w ramach tego śledztwa zatrzymano w 2008 m.in. 4 urzędników łódzkiego magistratu, podejrzanych o prze-kręty przy administrowaniu mieszkaniami.
Polecamy w wydaniu internetowym www.polskatimes/Łódź: Zostali bez pieniędzy i wymarzonego mieszkania