PolskaWielki koncert w stoczni

Wielki koncert w stoczni

Koncert Jeana Michela Jarre'a w Stoczni Gdańskiej był nie tylko wielkim widowiskiem, ale również wielkim wyzwaniem organizacyjnym. Według szacunków koncert oglądało w samej stoczni ok. 110 tysięcy osób. Kolejne 60 tysięcy znajdowało się na terenach przyległych do widowni oraz okolicznych wzniesieniach.

Wielki koncert w stoczni

29.08.2005 | aktual.: 29.08.2005 09:10

- Udało się, chciałem podziękować wszystkim, którzy byli w to zaangażowani - zaznacza Ryszard Bongowski, wiceprezes Fundacji Gdańskiej, organizatora koncertu. - Szczególne podziękowania należą się komunikacji i SKM, które niemal w godzinę po koncercie rozwiozły prawie wszystkich widzów do domów. Obyło się bez poważnych incydentów. Omdlenia i zasłabnięcia - to jedyne problemy, z jakimi musiały zmagać się ekipy medyczne obecne na koncercie. Masę pracy miały za to służby porządkowe, przede wszystkim policjanci, wojskowi żandarmi oraz funkcjonariusze Straży Granicznej i Straży Miejskiej, którzy kierowali ruchem w centrum Gdańska i na drogach prowadzących na koncert.

- Nie odnotowaliśmy żadnych poważniejszych zdarzeń - podkreśla Marta Rytwińska z biura prasowego KWP w Gdańsku. - Nad bezpieczeństwem widzów czuwało 740 funkcjonariuszy, nie tylko w Gdańsku, ale również na drogach dojazdowych. Wszystko przebiegło bardzo bezpiecznie. Oczywiście, nie udało się uniknąć utrudnień komunikacyjnych po zakończeniu koncertu, ale kłopoty szybko udało się rozwiązać. Policjanci podkreślają, że to zasługa nie tylko dobrego przygotowania koncertu, ale również tego, że fani dostosowali się do ich zaleceń. - Chcielibyśmy, aby każda impreza tego typu była tak przygotowana - dodaje Rytwińska. Zgrzyt w sektorze Najpoważniejszym zgrzytem piątkowego koncertu była sytuacja, jaką zastali widzowie, którzy wykupili najdroższe bilety (po 250 zł jeden) w jedynym sektorze siedzącym. W pewnym momencie okazało się, że wielu fanów ma bilety na te same miejsca albo na takie których w ogóle nie ma na trybunie. Ochrona robiła, co mogła, ale nie udało się uniknąć niezadowolenia fanów. W pewnym momencie nawet
przestano wpuszczać gości do sektora.

Kilkadziesiąt osób, co zrozumiałe, gdy weźmie się pod uwagę cenę biletów, nie wytrzymało i doszło do drobnych przepychanek z ochroną. W końcu weszli do sektora - nie mogli jednak usiąść na miejscach, które wykupili, bo one były już zajęte. - Chciałbym bardzo przeprosić wszystkich, których dotknęła ta nieprzyjemna sytuacja - mówi Ryszard Bongowski, wiceprezes Fundacji Gdańskiej, organizatora koncertu. - Powodem zamieszania było najprawdopodobniej to, że pojawiły się jakieś podrobione wejściówki. Zrobimy wszystko, aby wyjaśnić całą tą sytuację do końca. Chcemy wszystko przeanalizować dokładnie, aby wyciągnąć też wnioski na przyszłość.

Instrumenty Jarre'a - Moc gadżetów

Jean Michel Jarre ogromne wrażenie robił liczbą użytych instrumentów, z których każdy miał swoje pięć minut w spektaklu. Francuski mistrz zaczął koncert grając na elektronicznej perkusji. Potem używał stacjonarnych i przenośnych syntezatorów, organów elektrycznych i syntezatorów dętych. Największe wrażenie na publiczności zrobiła jednak jego legendarna laserowa harfa - instrument, który niepowtarzalnie brzmi, ale przede wszystkim bardzo efektownie wygląda. Wielką ciekawostką był jeden z pierwszych instrumentów elektronicznych na świecie - urządzenie skonstruowane w 1929 r. w ZSSR przez Leona Termina. Wyglądało ono jak skrzynka przypominające staroświeckie radio, z antenką u góry i z cewką z boku. Dźwięki melodyczne wydobywało się przybliżając prawą rękę do anteny, a podkład basowy w podobny sposób z cewki lewą ręką.

Wynalazca po próbie pozostania w USA został porwany z powrotem do ojczyzny i skazany na wieloletnie więzienie. Francuski kompozytor przytoczył przykład Termina jako kolejny dowód na niszczącą siłę sowieckiego komunizmu. Jarre potrafi jak nikt wykorzystywać elektroniczne gadżety - od najwcześniejszych po najbardziej awangardowe. Brzmienie połączone z niesamowitym wyczuciem wizualnej strony spektaklu daje zupełnie niepowtarzalny efekt.

Niech Europa uczy się od Gdańska! Lech Wałęsa w czasie koncertu: - Za pomocą środków technicznych widzącym i słyszącym kłania się Lech Wałęsa. Informuję i przypominam - spotykamy się dziś w stoczni - kolebce "Solidarności", dzięki "Solidarności". Spotykamy się w przestrzeni wolności, którą stanowią dziś muzyka, pieśń i światła spektaklu Jeana Michela Jarre'a. Jest tu zgromadzonych ponad sto tysięcy ludzi, a oglądają i słuchają miliony. Pozwólcie, że wrócę na chwilę do tej Stoczni Gdańskiej im. Lenina sprzed 25 lat - stoczni grającej muzyką maszyn, ogniem spawalniczym i serc nadzieją jutra. Było nas wtedy około 15 tysięcy stoczniowców (dziś poniżej 3 tysięcy pracujących tu na stałe). Była z nami solidarna, pełna nadziei prawie cała Polska.

Pozwólcie wreszcie, że wrócę do tej pieśni - pieśni wolności, która brzmiała jak grom w ustach dziesięciu milionów, którzy poprzez ,Solidarność" doprowadzili do upadku jednego z najkrwawszych totalitaryzmów, jakie nawiedziły ludzkość. Wolność ta okazała się trudna, a dla samej stoczni niesprawiedliwa. Europa i świat okazały się mniej solidarne. Chcę wierzyć, że ten płomień wolności rozpalony wtedy i dzisiaj pokazany przez naszego francuskiego przyjaciela, rozjaśni serce, i że jak 25 lat temu runą mury. Mury, które oddzielają nas od siebie, mury obojętności, niesprawiedliwości, nieżyczliwości i niezrozumienia. Niech Europa uczy się od Gdańska, jak budować Solidarność, a wszystkie mury runą. Szanowni Państwo. Niezależnie od naszej kondycji, niezależnie od ceny, jaką musieliśmy zapłacić, jestem przekonany, że nasze pokolenie uruchomiło epokę, która musi przynieść nam wszystkim korzyści. Epokę, która wyeliminowała podziały, bloki, systemy. Europa ma szansę na pokój i dobrobyt - to nasze pokolenie tego dokonało!

A to ciekawe Nagłośnienie koncertu zapewniał specjalny, użyty po raz pierwszy w Polsce, system czterech gigantycznych wież z głośnikami. To zestawy V-Dosc firmy L'Acoustic. Do realizacji widowiska zużytych zostało 15 ton materiałów pirotechnicznych. Nad bezpieczeństwem ponadstutysięcznej publiczności czuwało w piątek 3600 ochroniarzy, policjantów, funkcjonariuszy Straży Miejskiej oraz Straży Granicznej i Żandarmerii Wojskowej. Samych ochroniarzy było 1,3 tys., a policjantów ponad 700. Oprawę świetlną koncertu zapewniało 20 potężnych reflektorów punktowych. Każdy z nich miał moc 8 kW. Zasięg światła, jakie puszczały w niebo m.in. z dachu hali produkcyjnej, pod którą ustawiona była scena Jarre'a, wynosił nawet sześć kilometrów.

Michał Lewandowski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)