Wielki fiksat w nutach ukryty
Był geniuszem sięgającym gwiazd i świntuszącym wiercipiętą z zespołem Tourette’a. Pierwszym kompozytorem o cechach gwiazdora kultury masowej – i hazardzistą trwoniącym własny majątek. Gdyby Mozart żył dzisiaj, byłby królem popu - pisze Matthias Matussek w "Der Spiegel". Artykuł przedrukowuje tygodnik "Forum".
23.01.2006 | aktual.: 23.01.2006 09:59
Wystarczy kilka taktów, by zrozumieć, dlaczego na stacjach metra, gdzie rozbrzmiewa muzyka Mozarta, spada liczba przestępstw. On po prostu rozbraja. Od razu wierzymy, że dźwięki tej muzyki przenikają do uszu dzieci w łonie matki, a „Eine kleine Nachtmusik” zwiększa mleczność krów. I że kredo z „Missa solemnis” z 1780 r. nawet najbardziej zatwardziałym może przywrócić wiarę w Boga i w jego dobroć.
Każdy może go słuchać
Muzyka Mozarta jest piękna i często całkiem prosta. Tym samym stanowi wielkie wyzwanie dla wszystkich, którzy mają problemy z pięknem i prostotą. W naszych czasach jest ich całkiem sporo i trudno ich za to ganić. Oczywiście jest jawnym nonsensem, by w epoce zamachów bombowych zachwycać się prostodusznością. W dobie różnych radykalizmów trudno optować za „złotym środkiem”. Mając w pamięci ofiary terroru, raczej niezręcznie wyśpiewywać: „Nic nie jest brz-y-y-y-dsze od z-e-e-e-msty!” Ciekawe, jak będzie odbierany Wolfgang Amadeusz w 2006 r. – w Roku Mozarta - pisze Matthias Matussek w "Der Spiegel". Artykuł przedrukowuje tygodnik "Forum".