Wielka Brytania uważa, że za atakiem chemicznym w Syrii stoi Asad
Wielka Brytania wyraziła przypuszczenie, że za atak chemiczny na opanowane przez rebeliantów przedmieścia Damaszku odpowiedzialne są siły lojalne wobec prezydenta Baszara al-Asada.
23.08.2013 16:37
- Wiem, że niektórzy ludzie na świecie chcieliby powiedzieć, że jest to rodzaj mistyfikacji, zorganizowanej przez syryjską opozycję. Sądzę, że szanse, by tak było, są znikome i w związku z tym sądzimy, że był to atak chemiczny reżymu Asada - powiedział w wystąpieniu telewizyjnym brytyjski minister spraw zagranicznych William Hague.
Zadeklarował jednocześnie, że jeśli inspektorom ONZ nie zezwoli się na dostęp do miejsca tego ataku, Londyn "w ciągu kilku dni" zwróci się do Rady Bezpieczeństwa o udzielenie inspektorom silniejszego mandatu.
- Członkowie Rady Bezpieczeństwa wyrazili swe poparcie dla wysłania tam ekipy ONZ. Nie może to dojść do skutku i obecnie wydaje się, że reżym Asada ma coś do ukrycia - z jakiego innego powodu miałby nie pozwalać ekipie ONZ na udanie się tam? Jedynym możliwym wyjaśnieniem tego co mogliśmy zobaczyć jest atak chemiczny. Nie ma innego wiarygodnego wyjaśnienia dla tak licznych ofiar na tak niewielkim terenie - dodał szef brytyjskiej dyplomacji.
Wcześniej Hague zadeklarował, że doniesienia o użyciu broni chemicznej przez reżim syryjski wymagają jak najszybszego zbadania sprawy na miejscu przez inspektorów ONZ, gdyż materialne dowody ataku mogą zaniknąć lub zostać ukryte.
"Czas jest kwestią zasadniczą. Każdy dzień bez dostępu (inspektorów) ONZ to dzień, w którym dowody mogą zaniknąć lub zostać ukryte przez sprawców" - napisał na Twitterze.
Według syryjskiej opozycji do ataku z użyciem bojowych środków trujących doszło w środę na przedmieściach Damaszku. Śmierć miało ponieść od kilkuset do nawet 1300 osób.