Wielka afera korupcyjna w kontrwywiadzie?
Prokuratura sprawdza, czy oficerowie Służby Kontrwywiadu Wojskowego brali łapówki za wydawanie świadectw bezpieczeństwa przemysłowego - ujawnia "Rzeczpospolita". Według gazety może to być jedna z najpoważniejszych afer korupcyjnych w istniejących od 2006 roku nowych wojskowych służbach specjalnych.
29.07.2010 | aktual.: 29.07.2010 10:37
Świadectwa pozwalają przedsiębiorstwom i placówkom naukowo-badawczym na dostęp do tajnych dokumentów. Bez nich nie można m.in. ubiegać się o kontrakty w instytucjach podległych MON i wojsku.
Z ustaleń "Rzeczpospolitej" wynika, że śledztwo w tej sprawie prowadzi od sierpnia ubiegłego roku Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Nieprawidłowości wykryto w ramach wewnętrznej kontroli. Prokuraturę zawiadomił szef SKW płk Janusz Nosek.
Jak pisze "Rzeczpospolita", prokuratura ma materiały wskazujące, że niektórzy oficerowie SKW za łapówki wydawali świadectwa firmom, które nie spełniały ustawowych warunków. Aby otrzymać taki certyfikat spółka musi między innymi dysponować tajną kancelarią, zatrudniać osobę przeszkoloną w zakresie ochrony informacji niejawnych, nie mieć zaległości finansowych, a jej pracownicy, którzy posiadają dostęp do tajnych informacji, muszą posiadać uprawniające do tego certyfikaty.
Z informacji gazety wynika, że po skandalu ze SKW odszedł podpułkownik Artur Bogusz, kierujący pionem odpowiadającym między innymi za wydawanie świadectw bezpieczeństwa przemysłowego.