W lipcu 2002 r. wejście do UE popierało tylko 48% Norwegów, podczas gdy zdecydowanych eurosceptyków było 44%. Oznacza to, że w ciągu roku ponad 270 tys. osób - w kraju liczącym 4,5 mln ludności - zmieniło poglądy. 9% ankietowanych było niezdecydowanych wobec 8% przed rokiem.
Norwegowie, przez los obdarzeni bogatymi zasobami ropy i gazu na Morzu Północnym, dwukrotnie wypowiadali się przeciwko wejściu ich kraju do UE - w referendach w 1972 i 1994 r.
Kwestia akcesji stanęła ponownie na porządku dnia w ostatnich miesiącach wraz ze zbliżającym się rozszerzeniem Unii o 10 państw Europy Środkowej oraz w związku z kryzysem irackim, który, jak pisze AFP, skłonił wielu do spojrzenia na UE jak na przeciwwagę wobec wszechpotęgi USA.
Mając do czynienia z wysokimi stopami procentowymi we własnym kraju (4%), Norwegowie z zazdrością patrzą też dziś na strefę euro, gdzie stopy są dwukrotnie niższe (2%).
Z punktu widzenia polityki wewnętrznej ponowienie norweskiej kandydatury do UE nie wydaje się jednak możliwe przed rokiem 2005. Centroprawicowy rząd w Oslo jest bowiem wciąż podzielony w w kwestii akcesji - na konserwatywnych euroentuzjastów z jednej strony oraz formalnie eurosceptycznych chrześcijańskich demokratów i liberałów z drugiej.
Z ostatniego sondażu wynika jednak, że 53% wyborców partii liberalnej opowiada się już za przystąpieniem do UE. Podobne tendencje narastają też w elektoracie chrześcijańskich demokratów, głównych orędowników "frontu odmowy" w referendum 1994 r.
