Większe pensje władzy
Najważniejsi urzędnicy samorządowi w Polsce dostaną podwyżki. Ministerstwo Pracy uznało, że pensje sięgające pięciu tysięcy złotych miesięcznie są zbyt małe - pisze "Metro".
- Nasza praca jest odpowiedzialna, wymaga poświęcenia i czasu- ubolewa nad swym losem Jan Zgardziński, burmistrz Tomaszowa Lubelskiego, który zarabia ponad 5 tys. zł miesięcznie. - A pensje w samorządzie nie są zbyt duże.
Utyskiwaniem lokalnych notabli przejęło się Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej, które specjalnym rozporządzeniem podwyższy im w tym roku pensje. Półtora procent więcej dostaną najważniejsi urzędnicy samorządowi - od prezydenta, burmistrza, wójta po dyrektorów i kierowników w urzędach. W sumie podwyżki obejmą ponad 100 tys. osób. Wydamy na nie blisko sześć milionów złotych! Czy stać nas na taką rozrzutność?
- Mamy zabezpieczone pieniądze na ten cel- zapewnia Agnieszka Dylewska, naczelnik departamentu wynagrodzeń Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. - Podwyżki są konieczne, bo samorządowcy zarabiają zbyt mało. Na wzrost pensji czekają od kilku lat.
Z wyższych płac najbardziej cieszą się wójtowie, których wynagrodzenie waha się w granicach 4,5 tys. zł miesięcznie. Średnio każdy z nich otrzyma teraz o 90 zł miesięcznie więcej .
Niestety, na tak duże podwyżki nie mają co liczyć szeregowi urzędnicy tacy jak pani Beata z Urzędu Miasta w Krakowie. - Od pięciu lat zarabiam tyle samo, czyli 900 zł netto - denerwuje się. - Większa wypłata podobnie jak awans to tylko marzenie. Dlatego najlepsi z nas uciekają do prywatnych firm, bo z tych głodowych pensji trudno wyżyć. (PAP)