Wiejas: "Abp Sławoj Leszek Głódź przeprasza. Raczej nie wie, za co" (Opinia)
Książę Kościoła, abp Sławoj Leszek Głódź powiedział: "Przepraszam”. Byłoby to wydarzenie niezwykłe, gdy nie niedopowiedzenie. Księże arcybiskupie, czy obejrzał już ksiądz film "Tylko nie mów nikomu"?
Niedziela. 12 maja 2019 roku. Od 24 godzin w sieci dostępny jest film "Tylko nie mów nikomu" Tomasza i Marka Sekielskich.
Obezwładnia ogromem zła, którego dzieci doświadczyły ze strony niektórych duchownych. Przeraża tym, że ich zwierzchnicy w imię źle pojętego dobra Kościoła starali się sprawy tuszować.
1 mln wyświetleń, 2 miliony. Z każdą godziną przybywają kolejne. W ludziach wzbiera złość i gniew, a wtedy dziennikarka TVN zadaje arcybiskupowi jedno proste pytanie: Czy obejrzał już film. Odpowiedź hierarchy: "Miałem inne zajęcia, nie oglądam byle czego".
Tak czysto, po ludzku, to nie do przyjęcia. Z arcybiskupa bije buta, zadufanie, pogarda dla maluczkich.
Pisze: "Użyłem niewłaściwych słów. Chcę zapewnić, że nie miały one na celu urazić ofiar pedofilii". Zapewnia również, że "w Archidiecezji Gdańskiej nie ma i nie będzie przyzwolenia na pedofilię. (…) W każdym zgłoszonym przypadku nadużyć seksualnych wobec dzieci i młodzieży działa specjalna Komisja Archidiecezjalna. Komisja ta również prowadzi sprawy śp. ks. Franciszka Cybuli i śp. ks. Henryka Jankowskiego".
Księże arcybiskupie, przeprosiny miałyby wielką moc, ale dalej nie wiemy, czy obejrzał ksiądz "Tylko nie mów nikomu". Jeśli nie, to ksiądz arcybiskup nie wie, za co przeprasza. A wtedy przeprosiny nie są wiele warte.
Niestety, ksiądz raczej nadal nie oglądał dokumentu, w którym występuje w roli, delikatnie mówiąc, "czarnego charakteru".
To nikt inny, jak ksiądz arcybiskup odsądzał od czci i wiary tych, którzy oskarżali prałata Henryka Jankowskiego. A teraz okazuje się, że u księdza arcybiskupa ma się toczyć bezstronne postępowanie w tej sprawie?
A co wie ksiądz o cierpieniu ofiar? Jeśli nie dowiedział się tego z filmu, to jedyną możliwością jest to, że wiedział o innych "niefilmowych" przypadkach.
Z iloma podobnymi przestępstwami zetknął się ksiądz w swojej karierze? Jeśli z żadnym, to gratuluję, że jako jeden z nielicznych hierarchów uniknął dotknięcia zła. Jeśli był choć jeden, to jak się zakończyło bezstronne postępowanie, które ksiądz arcybiskup oczywiście wdrożył. Bo tak na pewno było, nieprawdaż?
Od soboty nastał czas wielkiego oczyszczenia. Kilku kapłanów już odeszło dobrowolnie, jednego strącono z pomnika. Jeśli ksiądz arcybiskup nie ma sobie nic do zarzucenia, to zapewne weźmie udział w wyjaśnianiu dramatów, które dokonały się za sprawą duchownych.
A jeśli tak nie jest, to jest prosta metoda. Chyba nie muszę pisać, jaka. W tym przypadku "przepraszam" będzie słowem zbyt małym. I nie pomoże powoływanie się na papieża Franciszka i Wszystkich Świętych.
Gdybym był wierzący, napisałbym: "Szczęść Boże". Napiszę: "Do widzenia, księże arcybiskupie".
W czasach, gdy każdy ksiądz będzie tylko przewodnikiem duchowym. Może wtedy się spotkamy. Może.