Polska"Wiedzieliśmy od 1987 roku, że Boni donosił"

"Wiedzieliśmy od 1987 roku, że Boni donosił"

Były działacz opozycji, prof. Mirosław Dakowski ujawnił w rozmowie z portalem TVN.24pl, że już od 20 lat wiedział, że Michał Boni donosił SB. Od 1987 roku wiedzieliśmy, że Boni na nas donosił. Zaczęły wtedy wpadać nasze offsety, czyli tajne drukarnie - powiedział Dakowski, który w latach 80. prowadził razem z Andrzejem Urbańskim podziemne wydawnictwo. Michał Boni był tam redaktorem.

"Wiedzieliśmy od 1987 roku, że Boni donosił"
Źródło zdjęć: © PAP

Według profesora, gdy "bezpieka nakryła kolejno kilka podziemnych maszyn drukarskich, na których powstawała bibuła" zaczęto szukać ubeckiej "wtyczki" w tym środowisku. Wtedy, naciskany o wpadki z offsetami, Boni przyznał się, że jest agentem i donosi na nas do ubecji - opowiadał tvn24.pl Dakowski. Wspomina, że po przyznaniu się Boniego "odcięli się od niego". Wpadki z drukarniami zdarzały się nadal, ale było ich mniej - podkreślił. Dodał, że "Andrzej Urbański doskonale znał sprawę".

Szef TVP Andrzej Urbański zaprzeczył natomiast, jakoby wiedział o agenturalnej przeszłości Boniego. Nie wiedziałem wtedy, że Boni był agentem - powiedział tvn24.pl.

Także Donald Tusk powinien wiedzieć o tym wcześniej, bo była lista Milczanowskiego, a poza tym oni byli dobrymi kumplami z KLD. Tusk powinien wiedzieć, kto jest szpiclem, a kto nie. Dziwi mnie, że dopiero w tej chwili kandydat na premiera dowiaduje się o tym - powiedział portalowi tvn24.pl Dakowski.

Prof. Mirosław Dakowski był w latach osiemdziesiątych zaangażowany w niezależną działalność wydawniczą. Pracował najpierw dla Wydawnictwa "Krąg", potem około 1983 r. z Andrzejem Urbańskim założył podziemne "Wydawnictwo", które firmowało kilkadziesiąt pozycji z ekonomii i najnowszej historii.

Michał Boni, wymieniany wcześniej jako kandydat na ministra pracy w przyszłym rządzie, wyznał w środę, że w 1985 roku, pod groźbą szantażu, podpisał deklarację współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa. Zapewnił, że ani razu nikogo nie naraził na żadne niebezpieczeństwo.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)