Wiedzą, jak wyglądali napastnicy. Kandydatka PiS opisuje moment ataku

Policjanci wiedzą już, jak wyglądali mężczyźni, którzy na drodze ekspresowej S17 pod Lublinem zaatakowali kobietę. Pani Katarzyna przyznaje, że w wyborach samorządowych startowała z listy PiS. Ale dla wszystkich, którzy chcieliby sprawę postrzegać politycznie, ma jedno przesłanie: - Chciałam jedynie opisać sytuację i przestrzec innych.

 Kobieta została napadnięta przez dwóch mężczyzn
Kobieta została napadnięta przez dwóch mężczyzn
Źródło zdjęć: © WP | WP
Paweł Buczkowski

Do napaści doszło w poprzedni wtorek około godz. 22 na drodze ekspresowej S17 z Lublina w kierunku Warszawy. Pani Katarzyna zatrzymała się na stacji paliw w MOP Markuszów Północ, położonej ok. 30 km od Lublina. Zatankowała samochód i poszła zapłacić za paliwo. W środku oprócz pracownika spotkała dwóch mężczyzn, którzy jak okazało się później, już wtedy zaplanowali atak na nią.

- Ja zwróciłam na nich uwagę już w momencie, kiedy stali przy mnie przy kasie – wspomina w rozmowie z WP Katarzyna Osiak-Filipczak.

Kobieta po zapłaceniu za paliwo wróciła do swojego mercedesa i ruszyła. Szybko zorientowała się, że coś stało się z oponą, bo podczas wjazdu na stację nie brakowało w niej powietrza. Pani Katarzyna mówi, że intuicja podpowiedziała jej, żeby się nie zatrzymywać. Przypomniała sobie, że mężczyźni, wchodząc do budynku stacji paliw nadeszli od strony jej samochodu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Dlatego kobieta postanowiła jechać dalej. Okazało się jednak, że powietrze z opony zeszło całkowicie, dlatego po pokonaniu czterech kilometrów musiała się zatrzymać na wysokości miejscowości Szumów. Wezwała pomoc i czekała w aucie z zamkniętymi od środka drzwiami. To nie uchroniło ją od napaści.

Mężczyźni jechali za nią od stacji paliw. Auto musieli zatrzymać w pewnej odległości, bo kobieta nic nie słyszała, ani nie widziała do momentu kiedy ktoś szarpnął za klamkę.

Kobieta relacjonuje w rozmowie z WP, że w miejscu zdarzenia przy drodze jest rów i skarpa. - Napastnik przebiegł tą skarpą, ja go w ogóle wcześniej nie widziałam. Pod barierką na wysokości mojego auta znowu się przecisnął i dopóki nie zaatakował mnie, nie miałam świadomości, że przedostał się w moim kierunku - opowiada pani Katarzyna.

Po szarpnięciu za klamkę napastnik zrozumiał, że auto jest od środka zamknięte. Był jednak tak zdeterminowany, że wybił boczną szybę i zabrał torebkę znajdującą się na siedzeniu. Pani Katarzyna wciąż opowiada o sytuacji z wielkimi emocjami. Zauważa, że szczęśliwie jej samej nie stało się nic złego. - Zabrali tylko tę torebkę, nie dotknęli mnie, nie szarpali mnie. A mogło to skończyć się znacznie gorzej – opowiada.

Kobieta dodaje, że mężczyźni rozmawiali w obcym języku.

- Jeżeli ktoś mnie zna, to wie, że ja to zrobiłam tylko absolutnie w dobrej wierze. Nie chcę absolutnie nikogo skrzywdzić jakimś nieprawdziwym oskarżeniem - zastrzega Katarzyna Osiak-Filipczak. - Ale gdyby to byli Polacy, również tę sprawę bym nagłośniła, po to żeby ustrzec innych przed zagrożeniem - przekonuje.

Kobieta całą sytuację opisała na swoim profilu na Facebooku, po tym jak o napaści napisał lokalny portal Lublin112. Wtedy też internauci zwrócili uwagę, że w ostatnich wyborach samorządowych startowała z listy Prawa i Sprawiedliwości do sejmiku. Szybko ze sprawy zrobiono temat polityczny, zwłaszcza że w ostatnich dniach politycy związani z Prawem i Sprawiedliwością publikują w mediach społecznościowych zdjęcia migrantów, oskarżając obecny rząd o liberalną politykę migracyjną.

W rozmowie z WP pani Katarzyna przyznaje, że kandydowała z PiS w wyborach. Zastrzega jednak, że do Prawa i Sprawiedliwości nie należy. I ubolewa, że napaść na nią połączono z polityką.

- Ta sprawa w ogóle nie jest polityczna. Chciałam opisać sytuację i ustrzec innych przed zagrożeniem. Opisałam tą sprawę tylko po to, żeby ostrzec innych, bo nigdy wcześniej z niczym podobnym się nie spotkałam - mówi Katarzyna Osiak-Filipczak.

Kobieta przyznaje, że nie spodziewała się, że jej wpis tak bardzo rozniesie się w internecie. Bo właśnie z tego powodu musi czytać o sobie komentarze, które nijak mają się do rzeczywistości.

- Ale nie żałuję tego, że to puściłam. Jeżeli chociaż jedną osobę, jedną kobietę, udałoby mi się przez to uratować, to opłacało się - podsumowuje.

Sprawą zajmują się puławscy policjanci wspierani przez kryminalnych z komendy wojewódzkiej w Lublinie. Informacji w tej sprawie jest już sporo, ale ze względu na dobro śledztwa nie są ujawniane. Wiadomo na pewno, że policjanci dysponują zdjęciami sprawców.

- Zabezpieczyliśmy ślady oraz nagrania z monitoringów, trwają intensywne czynności mające na celu ustalenie i zatrzymanie sprawców - informuje WP komisarz Ewa Rejn-Kozak, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Puławach.

Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Napisz do autora: pawel.buczkowski@grupawp.pl

Czytaj także:

Źródło artykułu:WP Wiadomości
napadpolicjas17
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (320)