Wiceprezydent Wenezueli: Hugo Chavez został zarażony rakiem przez imperialistycznych wrogów
Hugo Chavez został zarażony rakiem przez imperialistycznych wrogów - oświadczył wiceprezydent Wenezueli i zausznik zmarłego przywódcy Nicolas Maduro. Kontrowersyjna wypowiedź padła z ust Maduro kilka godzin przed śmiercią Chaveza.
06.03.2013 | aktual.: 06.03.2013 12:10
W czerwcu 2011 r. Chavez poinformował, że zdiagnozowano u niego zmiany nowotworowe w rejonie miednicy, a w grudniu 2012 r. podano, że pomimo wcześniejszych operacji, chemioterapii i naświetlań kubańscy lekarze wykryli u niego przerzuty. Po przeprowadzonej 11 grudnia 2012 r. kolejnej skomplikowanej operacji usunięcia nowotworu stan zdrowia lewicowego przywódcy stale się pogarszał. 18 lutego powrócił on do Caracas, gdzie był leczony w szpitalu wojskowym.
Kilka godzin przed śmiercią prezydenta Wenezueli, jego zastępca Nicolas Maduro stwierdził, że Chaveza rakiem zarazili "imperialistyczni" konspiratorzy wespół z wrogami wewnętrznymi. - Nie mamy wątpliwości, że komendant Chavez został zaatakowany tą chorobą - powiedział Maduro dodając, że kiedyś zostanie to naukowo udowodnione. - Nadejdzie taki moment w historii, w którym będziemy mogli stworzyć naukową komisję, która ujawni, że Chavez został zaatakowany - podkreślił.
- Starzy wrogowie naszej ojczyzny szukali sposobu, by zaszkodzić jego zdrowiu - kontynuował wiceprezydent. Śmierć Chaveza porównał do spekulacji wokół zgonu Jasera Arafata mówiących o tym, że został on otruty przez izraelskich agentów.
Maduro oskarżył też dwóch amerykańskich attache wojskowych o spiskowanie z wenezuelskimi oficerami, w celu zdestabilizowania sytuacji w tym kraju. Według niego amerykański attache wojskowy David del Monaco miał też "badać sytuację w siłach zbrojnych" Wenezueli. Dyplomata dostał 24 godziny na "spakowanie walizek i opuszczenie Wenezueli".
Amerykański Departament Stanu uznał oskarżenia za absurdalne. Rzecznik Departamentu Obrony podpułkownik Todd Breasseale również stanowczo odrzucił zarzuty i zapewnił, że USA nie są i nie były zaangażowane w żaden spisek. Pentagon poinformował, że jeden z oskarżonych Amerykanów jest już w Stanach Zjednoczonych, a drugi wyjedzie z Wenezueli w ciągu najbliższej doby.
Również prezydent Iranu Mahmud Ahmadineżad, przyjaźniący się z Chavezem, napisał w liście kondolencyjnym opublikowanym na swojej tronie internetowej, że zmarł on na "podejrzaną chorobę".
Pod koniec 2011 roku Chavez głośno spekulował, że za nowotworami nękającymi przywódców Ameryki Południowej mogą stać Stany Zjednoczone. Lewicowy populista podzielił się swoimi podejrzeniami po tym, jak potwierdzono, że prezydent Argentyny Cristina Fernandez de Kirchner choruje na nowotwór tarczycy.
- Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby oni (Stany Zjednoczone - przyp.) rozwinęli technologię, która wywołuje nowotwory - mówił w telewizyjnym przemówieniu prezydent Wenezueli, podkreślając, że nikogo nie oskarża, a jedynie "głośno myśli".
Chavez zaznaczył wtedy, że przed wrogimi działaniami Stanów Zjednoczonych wielokrotnie ostrzegał go Fidel Castro. - Fidel zawsze mówił mi: "Uważaj na siebie. (...) Uważaj na to co jesz, na to, co podają ci do jedzenia... mała igiełka i wstrzykną ci coś, o czym nie masz pojęcia" - przytaczał Chavez słowa swojego przyjaciela.
Chavez zmarł we wtorek w Caracas. Miał 58 lat. Od połowy 2011 roku walczył z chorobą nowotworową. Na Kubie przeszedł cztery operacje. Od czasu powrotu do kraju, 18 lutego, jego stan szybko się pogarszał, na skutek infekcji miał poważne problemy z oddychaniem.