Tym tazem w roli ochroniarza prezesa wystąpił sam wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki. Polityk partii rządzącej z rysującą się na twarzy zawziętością przystąpił do udrażniania korytarza. Na nagraniu wyraźnie widać moment, w którym polityk PiS usuwa z drogi operatora telewizyjnej kamery.
Zabójcze spojrzenie, wyciągnięta dłoń i pierwsza - nieudana - próba. Przy drugiej poszło już znacznie lepiej. Zdecydowany chwyt i kamerzysta musiał ustąpić po gwałtownym szaprnięciu za kabel. Może wicemarszałek powinien pomyśleć o zmianie zawodu.