WHO: polskie szpitale ściągają haracz z pacjentów
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) alarmuje:
polskie szpitale są najbiedniejsze w Europie i choć Ministerstwo Zdrowia
wie, że przez to szpitale nielegalnie zdzierają z nas pieniądze, nic nie chce z tym zrobić - pisze dziennik "Metro".
Z najnowszego raportu Światowej Organizacji Zdrowia wynika, że leczymy się w najbiedniejszych szpitalach w całej Unii Europejskiej. Polski rząd przeznacza na jednego pacjenta przeciętnie 1 tys. 768 zł rocznie, tymczasem np. w Wielkiej Brytanii - 5 tys. 281 zł. Co ósmej placówki medycznej w kraju nie stać nawet na strzykawki, bandaże czy termometry.
A skoro szpitale nie mogą liczyć na rządową pomoc, szukają jej w kieszeniach pacjentów. Bo kto, zamiast zapłacić za gips, będzie ze złamaną nogą awanturował się, że całe życie płaci składki zdrowotne? Nikt. Więc prawie wszyscy chorzy płacą.
I nie tylko za strzykawki, igły i bandaże. Na przykład w szpitalu specjalistycznym w Lublinie trzeba mieć własny termometr i sztućce. Do tego jedzenie jest tak marne, że ponad 60 proc. pacjentów dodatkowo się dożywia. To z biedy. Na wszystko nas nie stać - tłumaczy Andrzej Kucharski, dyrektor szpitala miejskiego w Puławach. Bez dodatkowych opłat nie bylibyśmy w stanie funkcjonować- przekonuje Tadeusz Ciołkowski z placówki w Sokołowie Podlaskim.
Tymczasem takie opłaty są nielegalne! Jednak Ministerstwu Zdrowia łatwiej przymykać oko. Nie chcemy pogrążać szpitali i tak już zadłużonych - mówi Bolesław Piecha, wiceminister zdrowia. Jak w przyszłych latach będziemy zwiększać nakłady na służbę zdrowia, to i ten problem się rozwiąże - prognozuje. (PAP)