Wewnętrzne mordobicie
Wypowiedź szefa MON Jerzego Szmajdzińskiego
o możliwym terminie wycofania polskich wojsk z Iraku wywołała
niedawno poważne zamieszanie i oburzenie wielu polityków.
Właściwie nie wiadomo dlaczego - uważa publicysta "Trybuny
Andrzej Rudnicki.
09.10.2004 | aktual.: 09.10.2004 08:04
Jego zdaniem, szef MON nie odkrył Ameryki. Przypomniał, że w grudniu 2005 r. powinna zakończyć się misja wojskowa w Iraku, co wynika z rezolucji ONZ nr 1546. Nic więcej. W "Gazecie Wyborczej" powtórzył to, co powiedział miesiąc wcześniej "Trybunie". Krzyk wokół wypowiedzi Szmajdzińskiego byłby chyba już bardziej zrozumiały, gdyby uznano, że grudzień 2005 r. to termin zbyt odległy na wycofanie polskich wojsk, ale nie że za wczesny.
Szef resortu obrony odniósł się do konkretnego kalendarza, który jednoznacznie wynika z rezolucji. A Polska, jak na razie, stosuje się do ustaleń Narodów Zjednoczonych. Nie wszyscy widocznie uznają to za normę, skoro dla szefa Klubu Parlamentarnego PiS Ludwika Dorna wypowiedź ministra "to rzecz wołająca o pomstę do nieba".
Kwestia udziału polskich wojsk w operacji w Iraku, skoro już się tam znaleźliśmy, nie jest tylko naszą wewnętrzną sprawą. Tymczasem jak na razie jest wykorzystywana przez niektóre partie do wywoływania politycznej zadymy. Pod płaszczykiem walki o pokój PSL pod partyjnym szyldem zbiera podpisy pod apelem o wycofanie polskich wojsk z Iraku. Kieruje się kalkulacją przedwyborczą, a nie troską o polskich żołnierzy, wykorzystuje ludzkie dramaty i ofiary irackiej awantury.
Jeśli nawet kolor władzy w Polsce zmieni się po następnych wyborach, to szkód w polityce zagranicznej wyrządzonych z powodu wolnej amerykanki w wewnętrznym politycznym mordobiciu nie da się tak szybko naprawić. Polska polityka zagraniczna nie uniknie kompromitacji, jeśli nie będzie stabilna, logiczna i konsekwentna, jeśli będzie oparta na doraźnych partyjnych gierkach - konkluduje Andrzej Rudnicki.