Weteran polskiej polityki wycofuje się z życia publicznego
Poseł SLD Wacław Martyniuk wycofuje się z polityki i nie będzie kandydował w najbliższych wyborach parlamentarnych. - Decyzja o wycofaniu się z polityki we mnie narastała i jest dokładnie przemyślana - powiedział w Polsat News. Martyniuk jest weteranem polskiej polityki, będąc posłem na sejm nieprzerwanie od 1991 roku.
Polityk potwierdził informację, że nie będzie startował w wyborach parlamentarnych. Na uwagę, że w sejmie jest od zawsze, odparł, że "w związku z tym najwyższy czas, że kiedyś trzeba przestać być".
- To jest decyzja przemyślana, a po drugie jest to decyzja, która tak we mnie narastała. Nie było jednego zdarzenia, które to spowodowało - powiedział Martyniuk w Polsat News. Przyznał, że "są dwie grupy przyczyn, które spowodowały to, że podjąłem taką decyzję".
- Mam autentycznie głębokie wewnętrzne przekonanie, że ja już nic więcej nie mogę, czy nie potrafię dać, ani dla wyborców, ani dla sejmu i, przepraszam za to wielkie słowo, dla Polski - wyznał poseł. - Ja po prostu nie identyfikuję się z tą polityką, którą w dniu dzisiejszym widzimy. To jest coś, co ja absolutnie nie akceptuję, z czym ja się nie zgadzam i w czym po prostu nie chcę uczestniczyć - dodał.
Martyniuk uważa, że polityka idzie w fatalnym kierunku. - W tej przyszłości ja się naprawdę nie widzę - podkreślił, stwierdzając stanowczo, że "nie ma" takiej partii na polskiej scenie politycznej, w której mógłby znaleźć dla siebie miejsce.
- Ja człowiekiem lewicy byłem, jestem i pozostanę. Natomiast te formacje polityczne, które w dniu dzisiejszym są poza SLD, do której też nie mogę powiedzieć, że nie mam zastrzeżeń, ale żadna z tych formacji poza SLD nie reprezentuje choćby w części moich przekonań - zaznaczył.
Na uwagę, że do polityki wracają Józef Oleksy i Leszek Miller rozmówca Polsat News odparł, że "to są wielcy ludzie, a ja jestem tylko Martyniuk”. - To są byli premierzy, byli marszałkowie. Ich wiedza jest daleko większa od mojej wiedzy - dodał.
Według polityka momentem zwrotnym było pożegnanie Aleksandra Kwaśniewskiego z prezydenturą. - Pomyślałem sobie: coś się już kończy i coś nowego się już zaczyna. I od tego momentu zacząłem inaczej obserwować otaczającą rzeczywistość - przyznał.
Pytany o rozmowę z przewodniczącym SLD na temat swojej przyszłości w parlamencie, odpowiedział, że Grzegorz Napieralski nie dał mu żadnej propozycji. Jako doniesienia medialne według niego należy uznać informacje na temat składanych mu propozycji startu w wyborach do senatu. - Ja też to słyszałem od państwa [dziennikarzy] - stwierdził. Ujawnił, że już powiedział Napieralskiemu o swojej decyzji. - On mnie nie namawiał, żebym zmienił swoją decyzję. Uszanował moje postanowienie i tutaj oddaje mu honor i cześć - stwierdził w Polsat News polityk SLD.