Weksel na koks
Co najmniej 30 milionów złotych zarobiła poznańska firma Invex na handlu wierzytelnościami Zakładów Koksowniczych "Przyjaźń" w Dąbrowie Górniczej. Postępowanie w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Katowicach, którą wspierają funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego.
20.06.2003 10:16
Wszystko wskazuje na to, że biznes był możliwy dzięki wyjątkowej "uprzejmości" kierownictwa Polskich Kolei Państwowych i tajemniczym załącznikom, które zmieniały pierwotną wersję umowy. Długi Zakładów Koksowniczych "Przyjaźń" w Dąbrowie Górniczej szacowane są na kilkaset milionów złotych. Około 300 milionów to niezapłacone należności wobec PKP.
- Kierownictwo ZK "Przyjaźń" oznajmiło, że nie jest w stanie zapłacić należnych nam pieniędzy - mówi Anna Zabłocka z biura zarządu PKP w Warszawie. - Podpisaliśmy więc umowę o windykacji należności. Wybrano firmę Invex z Poznania.
Zabłocka nie chce wyjawić jakie były szczegóły umowy. "Dziennikowi Zachodniemu" udało się jednak dotrzeć do niektórych dokumentów, które wskazują, że PKP godziły się na odzyskanie do 25 procent długu. Chodziło więc o kwotę rzędu 70 milionów złotych. Szefowie Inveksu mieli na tej operacji zarobić 2 procent całej sumy. Cała reszta długów ZK ,Przyjaźń" miała zostać umorzona. Problem polega jednak na tym, że Invex zwindykował całość wierzytelności i do obiecanego umorzenia należności nigdy nie doszło. Długi ,Przyjaźni" pojawiły się natomiast na rynku. Kupowały je firmy, które wykorzystały je do sfinansowania transakcji, które płaciły tymi papierami za dostawę towarów. Te zaś (koks, mazut) można już upłynnić za żywą gotówkę. I to było ostatnie ogniwo handlowego łańcuszka. Czynności śledcze w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Katowicach.
- Na obecnym etapie śledztwa nie mogę udzielić w tej sprawie żadnych informacji - mówi Tomasz Tadla, rzecznik PO w Katowicach. - Sądzę, że pierwsze ustalenia będziemy mogli ogłosić najwcześniej na przełomie sierpnia i września. Specjaliści zajmujący się obrotem wierzytelnościami twierdzą jednak, że wtedy po pieniądzach zarobionych przez Invex nie pozostanie już żaden ślad. Nam udało się dotrzeć do dokumentów, które świadczą, że Invex długi ZK "Przyjaźń" wykorzystał do operacji pomiędzy takimi firmami jak Centrala Zaopatrzenia Górnictwa, Linodrut, Womik itp. Jak funkcjonowały rozliczenia pomiędzy tymi przedsiębiorstwami jest obecnie przedmiotem zainteresowania organów ścigania.
- Nie mamy żadnego wpływu na to, co dzieje się z naszymi długami - mówi Andrzej Warzecha, zarządca komisaryczny ZK "Przyjaźń". Warzecha odmówił odpowiedzi na pytanie, jaka część wierzytelności została zamieniona na produkowane przez firmę towary i kto na nich zarobił. - Wiem, że relacje pomiędzy firmami, które uczestniczyły w tym procederze nie były przypadkowe - mówi Jerzy Polaczek, śląski poseł i jednocześnie wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Infrastruktury. - Kondycja PKP jest jednak dramatyczna. Sądzę, że kontrolę w tej firmie powinna przeprowadzić Najwyższa Izba Kontroli.
Problem polega na tym, że w PKP sytuacja organizacyjna jest wyjątkowo zagmatwana. Od kilku miesięcy firma kierowana jest przez niekompletny zarząd, bo nie udaje się wybrać prezesa. Sytuację próbuje wyjaśnić właściciel, czyli Ministerstwo Infrastruktury, ale na efekty kontroli trzeba będzie jeszcze poczekać. Tymczasem jak dowiedzieliśmy się od jednej z osób zajmującej się obrotem wierzytelnościami umowa pomiędzy PKP, a Inveksem skonstruowana była w zgodzie z wszelkimi obowiązującymi w naszym kraju przepisami.
- Potem do tej umowy dołączane były załączniki - mówi nasz informator. - Nie wiem ile ich było, ani jakich kwot dotyczyły. Ważne, że zmieniły one pierwotny sens umowy, który mówił o konieczności umorzenia należności. To nie zostało wypełnione, a więc mamy do czynienia z klasycznym "przewałem".
W całej sprawie istotne pozostaje pytanie, kto i dlaczego zgodził się na taki sposób załatwienia problemu zadłużenia ZK "Przyjaźń". Nieoficjalnie mówi się o bardzo ważnych osobistościach. "Przyjaźń" jest jednak w tej chwili w przededniu przekształceń własnościowych i ma szansę stać się jednym z elementów tworzonej w naszym kraju grupy koksowniczej. Powstać ma ona w oparciu o Jastrzębską Spółkę Węglową, największego w kraju producenta węgla koksującego. Jak może jednak być rentowne przedsięwzięcie, kiedy zamiast pieniędzy za towar klienci przynoszą do kasy dokumenty potwierdzające posiadanie wierzytelności, za które kupuje się towar kilkadziesiąt procent taniej niż w cenniku?
Invex oferuje współpracę w zakresie doradztwa i usług finansowo-prawnych. Zajmuje się windykacją należności, doradztwem ekonomicznym i prawnym, a także zakładaniem i likwidacją firm, przeprowadzaniem upadłości oraz przekształceniami organizacyjnymi i strukturalnymi w przedsiębiorstwach. Przeprowadza ponadto wszelkie ekspertyzy z dziedziny budownictwa, ochrony środowiska, a także wyceny majątkowe i doradztwo technologiczne. Siedziba zarządu firmy mieści się w Poznaniu. W Katowicach działa jej oddział. Jego dyrektorem jest Maciej D., ten sam, który wraz z Januszem Z. oraz Witoldem M. (prezesami firmy) został zatrzymany przez funkcjonariuszy ABW. W prokuraturze Apelacyjnej w Warszawie toczy się obecnie przeciwko nim śledztwo. Zarzuty dotyczą płatnej protekcji. Wszyscy trzej szefowie Inveksu mają zatrzymane paszporty i zakaz opuszczania kraju.
Jarosław Latacz