Węgry rozprawią się z Sorosem? Okazją prezydentura Donalda Trumpa
Rząd Węgier chce skorzystać z okazji jaką daje im wybór Donalda Trumpa na prezydenta i przeprowadzić czystkę organizacji pozarządowych związanych z pochodzącym z Węgier miliarderem Georgem Sorosem. - Użyjemy wszelkich możliwych metod, by wymieść te organizacje z Węgier - zapowiada wiceszef Fideszu Szilard Nemeth.
12.01.2017 16:20
Nadchodzące czystki Nemeth zapowiedział w wywiadzie dla telewizji ATV. Stwierdził w nim, że podmioty "Imperium Sorosa" pod przykrywką organizacji pozarządowych próbują wywierać wpływ na politykę wewnętrzną kraju na zlecenie "międzynarodowego kapitału". Jak dodał, chodzi im o to, by "wymusić na rządach państw narodowych świat globalnego kapitału i politycznej poprawności". Polityk bezpośrednio wskazał na trzy takie organizacje: węgierski Komitet Helsiński, Węgierski Związek na rzecz Praw Obywatelskich oraz antykorupcyjną Transparency International.
Nie byłby to pierwszy raz, kiedy rząd w Budapeszcie zapowiada działania przeciwko organizacjom pozarządowym. W 2014 roku na osobiste zlecenie Viktora Orbana wszczęto głośne dochodzenie przeciwko 62 podmiotom otrzymującym granty rządu Norwegii. Mimo głośnych oskarżeń i gwałtownych działań - w jednym przypadku do siedziby organizacji weszła policja - nie wykazano żadnych znaczących nieprawidłowości w ich działaniu. - W zasadzie nie doszło do wszczęcia postępowania ani żadnych sankcji. Wszystko odbywało się w ramach zastraszania - mówi WP Veronika Jóźwiak, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Jak wynika z deklaracji Nemetha, teraz rząd Fideszu jest gotowy posunąć się znacznie dalej. Jak przyznał, okazją do tego jest zmiana władzy w Stanach Zjednoczonych. Węgrzy liczą na to, że nowa administracja nie będzie krytykować autorytarnych z natury działań. Choćby dlatego, że urodzony na Węgrzech amerykański miliarder jest ostrym krytykiem Trumpa, zaś sprzyjające nowemu prezydentowi media w USA - podobnie jak te węgierskie - oskarżały Sorosa o ingerencję w politykę, w tym o opłacanie protestów przeciwko prezydentowi elektowi.
Rząd Orbana wiąże zresztą z prezydenturą Trumpa wielkie nadzieje. Węgierski premier był jedynym liczącym się szefem rządu w Europie, który podczas kampanii poparł miliardera-celebrytę, zaś jego triumf nazwał zwycięstwem demokracji. Orban miał być także jednym z pierwszych zaproszonych przez Trumpa do Waszyngtonu polityków.
Jak zauważa Jóźwiak, mimo szumnych zapowiedzi, nie wiadomo jak dotąd, jak rząd Węgier mógłby "zmieść" wspierane przez Sorosa organizacje. Jedynym wyartykułowanym na razie pomysłem była sugestia, by zmusić władze organizacji do upublicznienia swoich zeznań podatkowych.
- Ale prawnicy od razu powiedzieli, że nie byłoby to zgodne z konstytucją. Zresztą nie wiadomo co by wynikało z takich zeznań - mówi analityk PISM.
Według opozycyjnego dziennika "Nepszava", walka z Sorosem przybierze formę podobną jak w Rosji, gdzie organizacje otrzymujące finansowanie z zagranicy są zmuszone do samozdeklarowania się jako "zagraniczny agent". Inni krytycy rządu sugerują, że Fideszowi chodzi o to, by znaleźć nowego wroga konsolidującego opinię publiczną po tym, jak "wyczerpał się" temat kryzysu migracyjnego.
George Soros do tej roli nadaje się jak mało kto. Pochodzący z Węgier amerykański Żyd od dawna jest demonizowany przez prorządowe media i polityków jako szara eminencja dążąca do obalenia rządu i zniszczenia węgierskiej tożsamości. Jak tłumaczy Jóźwiak, jego rola na Węgrzech i innych krajach regionu rzeczywiście była spora.
- Fundacja Sorosa od początku lat 90-tych finansuje na Węgrzech najróżniejsze inicjatywy społeczne. Założył też Uniwersytet Środkowoeuropejski (Central European University) i fundował stypendia. W tym również stypendium samego Viktora Orbana na Oxfordzie - mówi ekspertka. - W tym sensie faktycznie Soros miał znaczący wpływ na Węgry. Ale rząd oczywiście demonizuje jego działalność - dodaje.
Podobnie jest także w innych krajach Europy Środkowej, których rządy reprezentują nurt "demokracji nieliberalnej". W Rosji fundacje związane z inwestorem otrzymały status "organizacji niepożądanych", zaś krucjaty przeciwko niemu prowadziły publiczne i prorządowe media m.in. w Macedonii i Polsce.