"Węgla na pewno nie zabraknie". Państwowa instytucja od miesięcy nie może go kupić

Gdyby wierzyć zapewnieniom premiera Mateusza Morawieckiego, wicepremiera Jacka Sasina i rządu PiS, węgla zimą w gospodarstwach domowych nie powinno zabraknąć. Jak ustaliła Wirtualna Polska, problem z kupnem surowca ma nawet państwowa instytucja Wody Polskie, o której głośno zrobiło się przy okazji zanieczyszczenia Odry. Jak przyznają jej urzędnicy, w poprzednich latach takich kłopotów z zakupami węgla nie było.

Premier Mateusz Morawiecki i wicepremier Jacek Sasin zapewniali w Otwocku, że zimą węgla w gospodarstwach domowych nie zabraknie
Premier Mateusz Morawiecki i wicepremier Jacek Sasin zapewniali w Otwocku, że zimą węgla w gospodarstwach domowych nie zabraknie
Źródło zdjęć: © PAP | Rafał Guz
Sylwester Ruszkiewicz

Przez ostatnie miesiące przedstawiciele rządu deklarowali, że węgla w Polsce nie zabraknie i każdy chętny będzie mógł go kupić. 22 lipca z sejmowej mównicy premier Mateusz Morawiecki zapewniał, że "węgla ma być nadmiar", przez co w niedługim czasie spadną ceny surowca. - Mamy plan, mamy strategię. Jesienią i zimą węgla z pewnością nie zabraknie - mówił wówczas szef rządu. Na tym deklaracje premiera się nie skończyły. - Cena węgla spadnie, i to w niedługim czasie - dodał Morawiecki.

Rzeczywistość okazała się jednak brutalna. Zarówno słowa o dostępności, jak i deklaracje o spadku cen nie przełożyły się na realia. Przed kopalniami, składami i magazynami z węglem ustawiły się gigantyczne kolejki, a ceny poszybowały w górę. Na początku września na składach wynosiła on nawet 4 tys. zł za tonę.

W czwartek szef rządu wraz z wicepremierem, ministrem aktywów państwowych Jackiem Sasinem zapowiedzieli nowe przepisy, które mają ulżyć osobom ogrzewającym węglem w gospodarstwach domowych. - Nowa ustawa ma regulować ceny węgla, tak by za tonę odbiorcy nie zapłacili więcej niż 2 tysiące złotych. Dostępność węgla – według naszych szacunków – jest wystarczająca – zapewnił Jacek Sasin.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

O tym, że kłopoty z dostępnością węgla jednak są, przekonali się na własnej skórze urzędnicy Wód Polskich, czyli państwowej instytucji zajmującej się zagospodarowaniem wód w naszym kraju. 1 sierpnia – a więc niedługo po rządowych zapewnieniach, że węgla nie zabraknie – na platformie zakupowej pojawiło się ogłoszenie "Zakup i dostawa węgla, koksu i ekogroszku do jednostek Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie z podziałem 6 części".

Zakupy miały trafić do sześciu regionalnych jednostek: z Bydgoszczy, Gdańska, Poznania, Warszawy, Wrocławia i Gliwic. Jak wynika ze specyfikacji warunków zamówienia, nie były to małe ilości. Do Bydgoszczy miało trafić 6,6 tony węgla gruboziarnistego - tzw. orzecha; do Gdańska 12 ton tego samego surowca i 18 ton ekogroszku. Do Poznania 6,7 tony węgla i 25 ton ekogroszku; do Warszawy 126 ton węgla, do Wrocławia 10 ton groszku i 15 ton węgla tzw. kęsy. Z kolei do Gliwic 14 ton ekogroszku i 10 ton koksu.

Po otwarciu ofert okazało się, że przetarg aż w 5 częściach trzeba było unieważnić. Powód?

- Przetarg w częściach 1, 2, 4, 5, 6 unieważniono, bowiem nie wpłynęła żadna oferta. Zamawiający nie zna przyczyny braku złożenia ofert – informuje Wirtualną Polskę Departament Komunikacji i Edukacji Wodnej Wód Polskich. "Szczęśliwcem" okazał się być Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gliwicach, do którego zgłosił się dostawca Przedsiębiorstwo Wielobranżowe "Atex". Surowiec dostarczy za kwotę 129,6 tys. zł.

- Zamawiający zamierzał przeznaczyć na sfinansowanie całego zamówienia kwotę w wysokości 671 615,16 zł brutto – przekazują nam urzędnicy Wód Polskich. A pytani o problemy z zakupem surowca bezradnie rozkładają ręce. - Informujemy, że Zamawiający do tej pory nie miał podobnych problemów - mówią otwarcie.

Wody Polskie musiały unieważnić przetarg w 5 częściach, bowiem nie zgłosił się nikt chętny
Wody Polskie musiały unieważnić przetarg w 5 częściach, bowiem nie zgłosił się nikt chętny© Archiwum | Archiwum

Po przetargu, który okazał się klapą, Wody Polskie ruszyły na poszukiwanie surowca w trybie tzw. z wolnej ręki. To również na nic się zdało: dostawców jak nie było wcześniej, tak nie ma.

- 7 września upłynął termin składania ofert w rozeznaniu rynku w postępowaniu. Wpłynęła tylko 1 oferta, której wartość znacznie przekroczyła środki, które Polskie Gospodarstwo Wodne Wody Polskie zamierzało przeznaczyć na sfinansowanie zamówienia. Podejmując zatem dalsze czynności, PGW WP ogłosiło 7 października kolejny przetarg nieograniczony – informują WP urzędnicy Wód Polskich.

Termin składania ofert upływa 20 października. Czy tym razem uda się zamówić państwowej instytucji surowiec? Tego nie wiadomo. Gdyby trzymać się deklaracji przedstawicieli rządu, już dawno powinien być dostarczony.

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski

-

Źródło artykułu:WP Wiadomości
polski węgielWody Polskiejacek sasin
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (239)