PolskaWe wrocławskim zoo przeprowadzono wizję lokalną

We wrocławskim zoo przeprowadzono wizję lokalną

Nietypową wizję lokalną, zleconą przez Sąd Grodzki, przeprowadzono w środę na terenie wrocławskiego zoo. W sądzie toczy się proces przeciwko kierownikowi działu zwierząt drapieżnych i jego asystentowi na wniosek Państwowej Inspekcji Pracy we Wrocławiu.

05.05.2004 12:50

Chodzi o wypadek z marca 2003 r., w którym jeden z pracowników zoo stracił stopę. Został zaatakowany przez niedźwiedzia, którym się opiekował. Inspektorzy PIP uznali, że mężczyzna nie był przygotowany do opieki nad drapieżnikiem. Dopatrzyli się też wielu uchybień w organizacji pracy wrocławskiego zoo. Jako winnych wskazali kierownika działu zwierząt drapieżnych i jego asystenta. Obwiniono ich oniedopełnienie obowiązków i niewłaściwy nadzór nad podwładnymi.

Wizja lokalna odbyła się w niedużym pomieszczeniu przy wybiegach dla niedźwiedzi. Sędzia, przedstawiciel inspekcji pracy i pracownicy zoo sprawdzali warunki pracy przy zwierzętach. Obecny opiekun niedźwiedzia tłumaczył, na czym polega karmienie. Odsuwał m.in. kraty zabezpieczające i metalową kuwetę, gdzie, dla uwiarygodnienia sytuacji, wsypał niedźwiedziowi chleb i marchewkę.

Wszystkiemu zza żelaznych krat przyglądały się dwa niedźwiedzie brunatne, w tym również ten, który zaatakował pracownika. Zwierzęta zachowywały się spokojne, przez kraty wysuwały jedynie nosy. Sędzia Anna Kegel powiedziała PAP, że "nie bała się tych nietypowych obserwatorów".

"Wizja w miejscu zdarzenia była bardzo potrzebna w tej sprawie. Nie wiemy, jak to wszystko wyglądało, bo jedynym świadkiem jest pokrzywdzony. Tu mamy okazję zobaczyć warunki pracy i ocenić, jakie środki bezpieczeństwa powinien zachować pracownik" - powiedziała wrocławska sędzia.

Pracownicy zoo przyznają, że nie wiedzą, w jaki sposób mogło dojść do tego nieszczęśliwego zdarzenia. "Ten niedźwiedź jest wyjątkowo spokojny" - powiedział opiekun zwierzęcia, Marek Niburski.

Zdaniem inspektora BHP w zoo Marka Suwora, pokrzywdzony pracownik wpychał nogą jedzenie do pomieszczenia. "Niedźwiedź czekał już na pokarm, zobaczył, że coś się rusza i złapał to zębami. Nie ma innego wytłumaczenia tej sytuacji" - dodał Suwor.

Pokrzywdzony mężczyzna pracował w zoo jako pomocnik w magazynie i kierowca. W styczniu 2003 r. skierowano go do opieki nad niedźwiedziem brunatnym. Z jego wyjaśnień wynika, że feralnego dnia chciał nakarmić zwierzę. Jednak niedźwiedź zaatakował go, wbijając mu pazury w nogę. Pracownik stracił stopę. Wrocławskie zoo nie wypłaciło mężczyźnie żadnego odszkodowania. W raporcie powypadkowym jako winnego całego zdarzenia wskazano pokrzywdzonego pracownika.

Kolejna, prawdopodobnie ostatnia, rozprawa w tej sprawie odbędzie się w czerwcu.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)