ŚwiatWdowy z Heweliusza zwyciężyły w Strasburgu

Wdowy z Heweliusza zwyciężyły w Strasburgu



Polska pogwałciła artykuł 6 ustęp 1 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka - orzekł w czwartek Trybunał w Strasburgu. Oznacza to, że wdowy po marynarzach z promu "Jan Heweliusz", który zatonął u wybrzeży Rugii 14 stycznia 1993 roku udowodniły, że polskie sądy nierzetelnie przeprowadziły procesy dotyczące katastrofy.

04.03.2005 | aktual.: 04.03.2005 08:27

Skarżący (9 kobiet i jeden mężczyzna) wyrokiem trybunału musi otrzymać po 4 tysiące 600 euro odszkodowania z tytułu strat moralnych. - Najważniejsze jest to, że nasi mężowie zostali uznani za niewinnych - mówi łamiącym się głosem Irena Brudnicka, wdowa po oficerze z Heweliusza. - To przede wszystkim zwycięstwo ambicjonalne, ale dla mnie pyrrusowe, okupione latami psychicznej udręki.

Przypomnijmy, że wcześniej Izby Morskie w Szczecinie i Gdyni, a także Odwoławcza w Gdańsku uznały, że odpowiedzialnymi za tragedię byli armator i właściciel statku. Współwinnymi uznano: polski rejestr statków, Urząd Morski w Szczecinie, a także kapitana jednostki, który zdecydował się wyjść w morze mimo ekstremalnych warunków. Wyrok, który zapadł w Strasburgu daje poszkodowanym prawo do nowego procesu.

Pani Stefania Subicka ze Świnoujścia z innymi wdowami łączy się tylko przez telefon. Reszta poszkodowanych mieszka bliżej Gdańska. - Po 15 minutach od pojawienia się wyroku w internecie dostałam telefon. Wyrok był po francusku, więc usłyszałam tylko, że wygrałyśmy. Nie wiem jeszcze co to dla nas oznacza. Na pewno jest to sukces i wygrana bitwa. Modlę się, żeby to był koniec, ale boję się, że będą jeszcze odwołania.

Przypomnijmy, że wdowy rok temu złożyły skargę do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu powołując się na art. 6 ust. 1 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Przepis ten gwarantuje prawo do rzetelnego procesu przed niezawisłym i bezstronnym sądem. Wdowy twierdziły, że procesy przed Izbami Morskimi w Polsce prowadzono tak, aby ukryć rzeczywiste prawdopodobnie techniczne przyczyny wypadku i uwolnić od winy organy polskiej administracji.

Dwanaście lat temu, 14 stycznia na Bałtyku szalał sztorm. Wiatr miał w porywach 9 stopni w skali Beauforta. Zbudowany w 1977 r. prom kolejowo - samochodowy "Jan Heweliusz" w rejs do Ystad miał wyruszyć o godz. 21:30. Okazało się, że uszkodzona jest klapa zamykająca wnętrze pokładu kolejowo - samochodowego. Naprawa trwała dwie godziny. Przed północą wyruszył. Na pokładzie znajdowało się 28 TIR-ów, wyładowanych m.in. żarówkami, cebulą i plazmą krwi, 10 wagonów kolejowych i 64 ludzi - pasażerów i członków załogi. Ok. godz. 4 gdy "Heweliusz" minął północno-zachodni cypel wyspy, uderzył huragan. O godz. 4:37 "Heweliusz" wysłał sygnał SOS. O godzinie 11 zatonął. Uratowano dziewięć osób. 55 osób zginęło.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)