Wdowa po wiceministrze: oni nie reprezentują rodzin!
Ewa Komorowska, żona zmarłego w katastrofie smoleńskiej Stanisława Komorowskiego, wiceszefa MON, nie zamierza pojawić się na posiedzeniu zespołu ds. wyjaśnienia katastrofy. - Oni nie są reprezentacją wszystkich rodzin ofiar - mówiła w "Faktach po Faktach" w TVN24. Tragedia - uważa - jest wykorzystywana politycznie, a rodziny są "w jakiś sposób indoktrynowane przez zespół".
25.07.2010 | aktual.: 25.07.2010 11:54
Kiedy wypowiadają się posłowie PiS-u, po mnie jakby przejeżdżał walec - mówiła Ewa Komorowska. W przeciwieństwie do rodzin, które w piątek były obecne na posiedzeniu zespołu ds. wyjaśnienia katastrofy, nie ma zarzutów do pracy śledczych.
Wdowa wierzy, że pozna dokładne przyczyny katastrofy. - To jest kwestia jakiejś odrobiny zaufania. Ufam prokuraturze, są w niej Polacy, którzy chcą wyjaśnienia - powiedziała, - Chciałabym, żeby dano czas instytucjom powołanym do wyjaśnienia katastrofy, żeby mogły pracować. Ja mam lej po bombie w sercu, a jestem gotowa czekać - dodała.
Komorowska oświadczyła, że nie zamierza dokonywać ekshumacji swojego męża. Jak tłumaczyła, ma informację z prokuratury wojskowej, że przed zamknięciem trumny, został on sfotografowany. - Niestety są takie trumny, gdzie są szczątki, a nie ciała - przyznała.
Wdowa nie zgadza się także z twierdzeniem Antoniego Macierewicza i Jarosława Kaczyńskiego, którzy katastrofę smoleńską nazwali zbrodnią. - W tej chwili się nie godzę, bo niczego nie wiemy. Jeśli kiedyś bym się zgodziła, to najpierw musiałabym poznać powód, a potem dowód. To był straszny tragiczny wypadek - wyjaśniła.
Komorowska oświadczyła, że nie pojawi się na posiedzeniu zespołu ds. wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej. - Dla mnie w tym momencie jest to kalkulacja - oceniła.
Ewę Komorowską pytano też o krzyż pod Pałacem Prezydenckim. - Miejsce krzyża upamiętniającego ofiary katastrofy, nie jest przed Pałacem Prezydenckim - mówiła. Tłumaczyła, że gdyby tam pozostał, byłby krzyżem "prezydenta i jego żony, a nie 96 osób, które zginęły". Jest również przeciwniczką postawienia pomnika upamiętniającego ofiary katastrofy przed pałacem. Gdyby go tam umieszczono - sądzi Ewa Komorowska - pałac "z prezydenckiego" zmieniłby się w "pałac Kaczyńskiego".