Wdowa po Dębskim chce odzyskać 400 tys. USD
Jolanta Dębska, wdowa po Jacku, byłym
ministrze sportu zabitym w 2001 r., chce odzyskać 400 tys.
dolarów, które jej mąż powierzył Jeremiaszowi Barańskiemu,
"Baraninie", nieżyjącemu już mafijnemu bossowi. To "Baranina"
zlecił zabójstwo Dębskiego.
18.11.2003 | aktual.: 18.11.2003 16:50
Odpowiedni wniosek skierowany do strony austriackiej przesłał do warszawskiej Prokuratury Okręgowej mec. Andrzej Werniewicz, pełnomocnik Dębskiej w procesie "Inki", skazanej za pomoc w zabójstwie byłego ministra. Wniosek jeszcze do nas nie trafił - powiedział rzecznik tej prokuratury Maciej Kujawski. Kiedy trafi, prokuratura zbada jego legalność, a potem prześle stronie austriackiej.
"Jeśli te pieniądze są nasze, to chyba jasne, że chcemy je odzyskać" - powiedział mec. Werniewicz. Według niego, strona austriacka po samobójstwie "Baraniny" należycie zabezpieczyła jego majątek, który posłuży teraz do spłacenia wierzycieli i spadkobierców. Adwokat ujawnił, że majątek ten jest na tyle pokaźny, że liczy na to, iż uda się odzyskać całość kwoty powierzonej "Baraninie", czyli 400 tys. dolarów. "Darujmy już sobie odsetki" - dodał.
Jolanta Dębska występowała przed Sądem Okręgowym w Warszawie jako oskarżyciel posiłkowy w procesie Haliny G., "Inki", którą sąd skazał w tym roku na 8 lat więzienia za pomoc w tym zabójstwie. W trakcie procesu ujawniono, że Jacek Dębski zaprzyjaźnił się z mieszkającym pod Wiedniem "Baraniną", gdy okazało się, że są kuzynami. Dębski miał nie wiedzieć o przestępczej działalności Barańskiego.
"Baranina" przekonał ministra, by powierzył mu swoje pieniądze, a on je korzystnie zainwestuje. W tym celu do Wiednia udali się oboje Dębscy i zdeponowali w banku 400 tys. dolarów. Pełnomocnikiem do tego konta ustanowili Barańskiego. Pewnego dnia pieniądze zniknęły, a Dębski zaczął się o nie upominać u kuzyna. To - według sądu - miało być jednym z motywów zlecenia zabójstwa byłego ministra przez mafijnego bossa.
Do egzekucji w centrum Warszawy doszło w kwietniu 2001 r. Dokonał jej Tadeusz Maziuk, "Sasza", płatny zabójca, który w 2002 r. popełnił samobójstwo w celi aresztu, gdy usłyszał prokuratorski zarzut dokonania tego zabójstwa.
Życie odebrał sobie także "Baranina", który w trakcie procesu "Inki", a także swojego, przed Krajowym Sądem Karnym w Wiedniu, podejmował wiele prób sparaliżowania tych postępowań i wpływania na świadków. Powiesił się, gdy uznał, że nie ma szans na uniknięcie wymiaru sprawiedliwości.