Wciąż nie ma porozumienia lekarzy z ministrem zdrowia
Nadal nie ma ostatecznego tekstu porozumienia między ministrem zdrowia i lekarzami rodzinnymi. Negocjacje trwają w Poznaniu od 5 godzin. Przygotowano już projekt porozumienia, który teraz czytają poszczególne osoby.
Tymczasem Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy polecił swoim oddziałom terenowym przeprowadzenie referendum strajkowego w publicznych szpitalach.
Po opracowaniu projektu porozumienia przez zespół negocjacyjny lekarzy, dokument trafił do dyrektora wielkopolskiego oddziału funduszu, później do prawników funduszu i ponownie do lekarzy. Nieoficjalnie wiadomo, że w projekcie porozumienia znalazły się kwestie których strony w niedzielę nie uzgodniły, co może sprawić ze negocjacje się przedłużą.
Po ostatecznym opracowaniu dokumentu musi go podpisać minister zdrowia, a później w Warszawie premier i prezes Narodowego Funduszu Zdrowia. Dopiero wtedy lekarze otworzą gabinety.
Szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Krzysztof Bukiel uważa, że podpisanie porozumienia między ministrem zdrowia a Porozumieniem Zielonogórskim nie rozwiąże problemu polskiej służby zdrowia, będzie jedynie jednorazowym rozwiązaniem problemu. "Nie będzie skończonego problemu. (...) Tam coś ustąpią, tamci trochę dodadzą i załatają dziurę, wielką ilością farby zostanie zamazana rdza. Tak naprawdę jednak system się rozpada" - powiedział w Poznaniu podczas konferencji prasowej Okręgowej Izby Lekarskiej Krzysztof Bukiel.
Porozumienie Zielonogórskie domaga się m.in., aby zapewnienie całodobowej opieki i transportu sanitarnego nie było ich obowiązkiem. Chcą, aby Fundusz kontraktował to oddzielnie, a więc by lekarze mogli to robić za dodatkowe pieniądze.
W przypadku końcowego uzgodnienia porozumienia, będzie ono obowiązywać również tych lekarzy, którzy wcześniej podpisali umowy z Funduszem.
W Wielkopolsce mija w poniedziałek termin, jaki Fundusz dał lekarzom na złożenie ofert. Dyrektor wielkopolskiego oddziału Ryszard Stangierski zapowiedział, że termin ten zostanie przedłużony o kolejny tydzień. Ujawnił też, że ofert złożonych w kolejnych notowaniach jest niewiele. 80% wielkopolskich lekarzy rodzinnych do tej pory nie podpisało umów z Funduszem.
Wrocławscy lekarze i pacjenci z niecierpliwością czekają na podpisanie porozumienia między ministerstwem zdrowia, a medykami z Porozumienia Zielonogórskiego. Większość chorych trafia na pogotowie lub do szpitali, bo lekarze, którzy podpisali kontrakty nie są w stanie przyjąć wszystkich.
Do czterech lekarzy pracujących w przychodni na Placu Dominikańskim we Wrocławiu zapisało się ponad 120 pacjentów. Pracownicy dopisują do listy tylko tych chorych, którzy nie są w stanie dalej sami szukać lekarza. Pozostali są odsyłani do szpitali bądź na pogotowie.
Sytuacją rozczarowani są przede wszystkim chorzy. Przed gabinetami dochodzi do dantejskich scen, gdyż wielu chorych usiłuje za wszelką cenę dostać się do gabinetu.
Wrocławscy lekarze, którzy już wcześniej złożyli oferty do NFZ, przyznają, że czekają na podpisanie porozumienia jak na ratunek. Mają nadzieję, że wynegocjowane przez Porozumienie Zielonogórskie warunki pracy będą obowiązywać także ich.
Wojewoda Śląski Lechosław Jarzębski ponownie zaapelował, aby lekarze otworzyli swoje przychodnie. Wojewoda proponował także, aby podpisywać umowy z funduszem na czas określony.
Podczas spotkania wojewody ze śląskimi samorządowcami, ci ostatni podkreślali, że nie dysponują żadnymi instrumentami prawnymi, dzięki którym mogliby doprowadzić do rozwiązania konfliktu pomiędzy lekarzami a Funduszem. Jak powiedział prezydent Gliwic Zygmunt Frankiewicz - rozwiązanie całego problemu leży teraz w Warszawie, a samo postępowanie Funduszu nazwał aroganckim. Zdaniem prezydenta Frankiewicza - władze funduszu nie mogą także oczekiwać od samorządowców, że ci drudzy wypowiedzą umowy dzierżawy tym praktykom lekarzy rodzinnych, którzy nie podpisali umów z Funduszem. Jak powiedział Frankiewicz - samorządy nie będą szantażowały lekarzy.
Tymczasem podkarpaccy lekarze rodzinni, którzy nie mają dotąd umów z NFZ doszli do porozumienia z dyrekcją podkarpackiego oddziału Funduszu. Niezależnie od wyniku rozmów w Poznaniu na Podkarpaciu na pewno będzie trzecia tura konkursu ofert. Lekarze zrzeszeni w Podkarpackim Porozumieniu Lekarzy Podstawowej Opieki Zdrowotnej zadeklarowali, że tym razem oferty złożą.
W całym województwie są 134 placówki, które nie podpisały jeszcze umów z Funduszem. Pod ich opieką znajduje się około 800 tysięcy osób, jest to około 30% mieszkańców regionu. Jak na razie lekarze przyjmują pacjentów, choć w nieco okrojonym wymiarze godzin. W większości mogą wypisywać recepty na leki refundowane, nie wolno im jednak kierować pacjentów na badania diagnostyczne i do specjalistów.