Ważne informacje nigdy nie trafiły na biurko Donalda Tuska
"Rzeczpospolita" dotarła do dokumentów, wskazujących, że dwa lata przed katastrofą smoleńską szefowie Sił Powietrznych próbowali zaalarmować premiera w sprawie sytuacji w pułku wożącym VIP-ów. Informacja ta - jak czytamy - nigdy jednak nie trafiła na biurko Donalda Tuska. Utknęła w MON.
30.08.2012 | aktual.: 30.08.2012 11:30
"Rz" odnosi się do pisma sporządzonego na polecenie ówczesnego dowódcy SP gen. Andrzeja Błasika. Raport dotyczący „sytuacji kadrowej i sprawności statków powietrznych w 36splt", jak czytamy, "w zamyśle generała miał mieć formę listu szefa MON Bogdana Klicha do premiera". Gazeta zaznacza, że projekt pisma sporządził zastępca gen. Błasika gen. dyw. Krzysztof Załęski i przesłał drogą służbową do szefa Sztabu Generalnego Franciszka Gągora, a ten do ministra obrony.
W raporcie jest mowa o złej kondycji 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego. Chodzi m.in. o "trudną sytuację w zakresie utrzymania sprawności technicznej statków powietrznych". "Ogółem sprawność techniczna w jednostce kształtuje się okresowo na poziomie 20-30 proc." - czytamy w raporcie.
"Rz" cytuje opinie Bogdana Klicha, który list do premiera uznał za bezprzedmiotowy, gdyż - jak argumentował - wcześniej zostały wprowadzone pierwsze podwyżki mające na celu poprawę sytuacji kadrowej w pułku.
Informacja o fatalnej sytuacji w 36. specjalnym specpułku - z niewyjaśnionych przyczyn - nie trafiła do Donalda Tuska. Ostatecznie utknęła w MON.